ďťż
 
 
   Bulltelier pogryzł Sznaucerke mini.
 
 

Podobne

 
    
 

 

 

 

Bulltelier pogryzł Sznaucerke mini.





Malibu - 29-01-2007 16:15
Wczoraj pies bulltelier pogryzł sunie moich sasiadów sznaucerke mini . Sunia ma 14 lat.
Prosze napiszcie w jaki sposów własciciele pogryzionej sunu moga wyegzekfować zwrot kosztów za leczenie suni?
Mini sznaucerka jest typem psa który " boi sie własnego cienia i każdemu psu schodzi z drogi a własciwie dyluje przed nimi" Wykluczone jest żeby chociaż do niego zaszczekała. Zreszta w chwili ataku przez bulika była odwrócona tyłem do niego.

Nie chca że tak powiem robić krzywdy bullikowi. Sytuacja jest taka ,że psiak bardzo czesto jest sam. Jego własciciele czesto wyjeżdżaja i psa wyprowadza pani która przychodzi do sprzatania albo znajomy właścicieli psa. Mimo że pies zyje w dobrych warunkach cierpi na absolutny brak kantaktu z włascicielami .

Kiedy bullika rozdzielono od pogryzionej suni, jej własciciele wezwali straż miejska która powiedziała że nie istnie obowiazek noszenia kagańca jeżeli pies był na smyczy. Bo był.

W chwili kiedy przechodził koło klatki do której wchodziła sznaucerka szrpnał sie i zaatakował ja. Gdyby nie pomoc przechodzacego sasiada i pana z ochrony budynku mogło by sie skończyć tragedia.

Pies zaatakował już 3 sunie . Jedna z nich była 3 miesieczna buldożka Francuska , Gdyby nie refleks jej własciciela nie było by co po niej zbierać.
Po tym zdarzeniu właściciel bulika powiedział że nie bedzie mu zakładal kagańca bo tym zmieni jego psychike.

Jeżeli wiecie gdzie jest i czy jest przepis dotyczacy zwrotu kosztów leczenia prosze o informacje.





Romas - 29-01-2007 18:49
Bardzo przykra sytuacja.
Kilka miesiecy temu mialam podobna sprawe,bulinka wyrwala sie z obrozy i przybiegla do moich sznaucerek( sredniaczek) .Mlodszą z suk usilowala powalic na plecy i ugryzc w brzuch.
Byla wielka awantura jako ,ze moja suka uciekala a tamta ja gonila a ja gonilam psy .Bulinka byla tak rozemocjonowana ,ze nawet kopniaki ktore w rozpaczy ,ratujac zycie mojej suki ,zaczelam rozdawac nie studzily jej entuzjazmu.
Na moje krzyki o pomoc jakis madrala sasiad bulinki oswiadczyl ,ze te psy zawsze sie tak bawia.Ale to nie byla absolutnie zabawa.
Własciciele bezradnie sie miotali nie odpowiadajac ani slowa na moje pytania i prosby o pomoc,tylko biegali za bulinka.
Telefon do Strazy Miejskiej nie dal absolutnie nic.Skoro pies byl na smyczy i wyrwal sie oraz nie doszlo do rozerwania mojego na strzepy to Straz Miejska nie widzi podstaw do interewncji.
Moglam tylko napisac pismo i zlozyc pozew do Sadu Grodzkiego.
Zeby dostac zwrot kosztow leczenia musi to byc zasadzone wlasnie przez Sad po zlozeniu doniesienia itd itp.
Darowalam sobie I poprostu omijam tych ludzi i ich psa wielkim łukiem ,uciekam poprostu jak ich widze.
Nie widze innego rozwiazania chyba zebym zastrzelila ta bulinke .



Mari - 29-01-2007 18:58
oczywiście mogą domagać się zwrotu kosztów leczenia. wystarczy wytoczyć powództwo cywilne z art. 431 KC:

Art. 431. § 1. Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy.

ponadto dziwi mnie zachowanie strażników miejskich - skoro pies wcześniej pogryzł już inne sunie jest agresywny a co za tym idzie powinien mieć kaganiec -> patrz regulamin utrzymania porządku i czystości w m. st. Warszawie



ruda76 - 30-01-2007 12:11
myśle,ze własciciel powinien sam przyznac się do błedu i zaoferowac zwrot kosztow leczenia na podstawie wystawionego przez weta rachunku.
Wina jest oczywista , no coz czasami tak sie zdarza ale trzeba ponosic konsekwencje zachowania swojego pupila.
Miałam podobna sytuacje ( jak mieszkałam jeszcze w bloku) ,ze moja stafficzka ( była w ciazy) zaatakowała krzykliwą ale bogu ducha winną sunie Lhasa apso( czy jakos tam) Skonczyło sie na mocnym poturbowaniu psiny ( bez ran) za to ugryzła przez przypadek ratujaca sunie sasiadkę.
Wina była ewidentnie moja i oczywiscie skonczyło sie na przeprosinach, okazaniu swiadectwa szczepienia ( sasiadka była na pogotowiu) i nasze sasiedzkie stosunki pozostały niezmienione tzn omijalismy sie tylko szerokim łukiem gdy bylismy z psami na spacerze.
Tak wiec nie widze wogole tematu do dyskusji i dziwi mnie zachowanie włascicieli bullika





olgaj - 30-01-2007 13:16
Mieszkamy w Łodzi i mieliśmy niestety podobna sytuacje. W naszym bloku mieszka pewien pan ze swoim pieskiem. Piesek nie nalezy do najprzyjemniejszych mimo ze jest niewielki pobił juz kilka innych psiaków. Po ostatnim jego występie włascicielka pobitego psiaka poszla do lecznicy i lekarze tam wystawili jej tzn: obdukcje. Podobno jest to podstawa do dochodzenia swoich roszczen. Skończyło sie na tym ze własciciel przestraszył sie i pokrył koszty leczenia. Moze niech chociaz zdobeda taki papier bedzie dowód na to ze pies jest niebezpieczny moze uda sie wtedy przmówic do rozsądku tym "wspaniałym" właścicielom bulla. Dodam ze jestem włascicielka amstafa i też zostaliśmy pobici kiedys przez tego oszołoma. Moj kubek był malutki i wystraszył sie tego potwora a teraz pamieta go dokladnie i obawiam sie ze kiedys go pogoni.



KAŚKA - 01-02-2007 10:40
Skoro pies zatakował już trzy psy, to najlepiej żeby skrzyknęli się właściciele i sprawę pisemnie zgłosili na policję. Tylko tak można sprawę załatwić. Nie ma co się nad bullem rozczulać, lepiej otoczyć bezpieczeństwem okoliczne psy. Każdy z właścicieli powinien napisać skargę na policję, właściciel poszarpanej suni powinien opisać wszystko tak jak w pierwszym poście. Jak się za tego właściciela i psa nie wezmą w zdecydowany sposób, to kolejne psy ucierpią. I dodam : poniekąd też z winy dotychczas pokrzywdzonych, bo nie wyegzekwowali ukarania właściciela agresywnego psa.
Zachowanie wlaściciela bula mnie nie dziwi - pies robi co chce i nikt nie wyciąga z tego konsekwencji. To po co ma się przejmować kolejnym pogryzionym psiakiem? Trzeba mu prawnie dokopać i już.



Silky - 09-02-2007 01:44

Skoro pies zatakował już trzy psy, to najlepiej żeby skrzyknęli się właściciele i sprawę pisemnie zgłosili na policję. Tylko tak można sprawę załatwić. Nie ma co się nad bullem rozczulać, lepiej otoczyć bezpieczeństwem okoliczne psy. Każdy z właścicieli powinien napisać skargę na policję, właściciel poszarpanej suni powinien opisać wszystko tak jak w pierwszym poście. Jak się za tego właściciela i psa nie wezmą w zdecydowany sposób, to kolejne psy ucierpią. I dodam : poniekąd też z winy dotychczas pokrzywdzonych, bo nie wyegzekwowali ukarania właściciela agresywnego psa.
Zachowanie wlaściciela bula mnie nie dziwi - pies robi co chce i nikt nie wyciąga z tego konsekwencji. To po co ma się przejmować kolejnym pogryzionym psiakiem? Trzeba mu prawnie dokopać i już.
Zgadzam sie w pełni.



meg&pati - 09-02-2007 12:41
Dziwię się, że w tej sytuacji Pani, która nie utrzymała bulla nie dostała mandatu karnego za niedopilnowanie zwierzęcia. Jeżeli nie ma siły żeby go utrzymać nie powinna z nim wychodzić, a pies kategorycznie powinien nosić kaganiec. Poza tym właściciele sznaucerki powinni wziąć rachunek od weta i udać się z nim bezpośrednio do opiekunów tego gada. Na ludzi działają tylko restrykcje finansowe. Mandat 200 zł + zwrot kosztów leczenia podziałałby na nich jak zimny prysznic. Jak nie zechcą zwrócić to można iść do Sądu Grodzkiego z pozwem na podstawie zacytowanego już wyżej art. 431 Kodeksu cywilego. Koszty niewielkie, a sprawa pewna do wygrania.
Po ostatniej sprawie z amstafem, której byłam świadkiem powiedziałam sobie, że nie popuszczę właścicielom agresywnych psów. To dzięki takim ludziom pojawia się potem społeczna psia fobii i przepisy ograniczające wolność wszystkich psów.



Kasie - 20-04-2007 15:43
Trochę wejde Wam w temat.

Mój pies, kundel ale duży, pogryzł psa. Był na smyczy, satlismy 20 metrów od drogi w gronie znajomych. Psa pilnowałam bo głaskały go dzieci i cały czas uważałam na niego.
Podeszła do nas pani z małym pieskiem na smyczy i podprowadziła go do mojego psiaka. On go złapał. Nie gryzł ale przy tej dysproporcji (60 i 4 kg) psiak ucierpiał. Po 2 dniach odszedł. Właściciele małego psiaka oskarżaja mnie, ze ja ponoszę odpowiedzialność bo niedopilnowałam psa.
Wg. prawa gminnego pies ma być na smyczy albo w kagańcu. Był na smyczy.
Rozdzieliłam psy, sama zostałam pogryziona przez tego małego.

Jakie jest Wasze zdanie na temat tej sytuacji?



Śnieżynka - 20-04-2007 16:18
a po jakiego grzyba ta kobieta z tym malym podchodzila do was ?? ja sama mam malego psa i mimo ze wlasciciele mowia ze pies nic nie zrobi to i tak mojego sciagam i ide bokiem ( chociaz moj omija obce psy duzym lukiem ), a na wszystkie uzasadnienia moj pies nic nie zrobi mowie ze nie zycze sobie kontaktu z innym psem i wtedy zabieraja i odchodza, mój mały zale zawsze oze sprowokowac duzego zwlaszcza jak sie wiekszego boi i zacznie warczec, wole uniknac kontaktu niz potem wyciagac swojego psa ze szczek innego. Według mnie jesli tamta kobieta podeszla do was a wy wsalyscie i mialas psa na smyczy i jak mowisz obserwowalas swojego bo glaskaly go dzieci to ewidentnie wina stoi po stronie tamtej kobiety bo to ona doszla a nie ty do niej.



Kasie - 20-04-2007 16:26
Dla mnie to też jest bardzo przykra sytuacja, zwłaszcza ze tamten psiak nie żyje.
Pani chciała chyba pokazać psiakowi dużego pieska...
W pobliżu była mała suczka biegająca luzem. Ona podbiegła do mojego psa: ściagnełam go na smyczy, nie przed tym psem właściwie tylko obawiałam sie żeby nie wstał za szybko, żeby dzieci sie nie przestraszyły albo żeby nikogo nie przewrócił. Suczka podbiegłam, zaczał merdac ogonem. No i wtenczas podszedł ratlerek... Suka i dwa psy... No i się stało.
Nie poczuwam się do winy. Nie chciałm ponieś kosztów leczenia bo dla mnie to jednoznaczne ze ja zawiniłam. Zawiozłam tych państwa z małym psiakiem do weta, czekałam z nimi, upewniłam sie ze maja jak wrócić.
Ale oni nadal mnie obwiniają.



kate89 - 20-04-2007 20:04
Taka samą sytuacje ja miałam tylko moja suka nie toleruje psow (zawsze jest na smyczy) i uprzedzałam własciciela ów psa ze ma wziąść go na smycz,a on swoje,ze moja macha ogonem i chce sie bawic,a ja mówie mu ze nie zycze sobie zeby jego pies podchodził do mojego,a on swoje w dodatku gość wypity to ja sie odwracam i ide z moją w drugą strone a jego pies do nas podlatuje to odganiam go a facet idzie se w swoją strone i gwizda pod nosem ale jego pies sam zaczęła moja atakować i moja go zlapała i wtedy nagle przypomniał sobie że to jego pies,Niby byle co ale jak wytrzeźwiał to na drugi dzień przyszedł do mnie do domu ubiegać sie niby o swoje,bo nie obchodzi go to że jego pies biegał luzem,ale że moja go zlapała i że ma szwy założone i że mam mu zwracać koszty.Moja matka sie wnerwiła i ze nie była to jakas ogromna suma to zapłacila i dowidzenia,bo był przypadek ze kolega tez miał asta który ugryzł ( nie pogryzł) psa i nie chciał zapłacic ani mandatu bo pies był ,,zabezpieczony" ani kosztów leczenia bo winy jego tu nie było i do sądu złożono sprawe i sądownie musiał psa uśpic ,taka tu sprawiedliwość,bo jakby tu sąd mogł wlepić kare małemu pieskowi a nie ukarać ,,mordercy'' ...



jaszczurka - 20-04-2007 20:23
W sprawie Kasie - ja uwazam, ze wina jest po Twojej stronie mimo, ze nie zlamalas prawa. Pani z malym pieskiem rowniez go nie zlamala poniewaz jest pies rowniez byl na smyczy. Oba psy byly na smycz a to Twoj zaatakowal i spowodowal smierc malego psa. Wlasciciele malych psow nie maja obowiazku omijac lukiem duzych psow - pani mogla rownie dobrze po prostu chciec przejsc obok a Twojemu moglo sie to nie spodobac. Chodniki sa ciasne i nieraz mijamy sie tak ze psy maja do siebie dostep. Uwazam, ze Twoj pies jesli ma tendencje do takich reakcji powinien znajdowac sie w kagancu. Na Twoim miejscu poczuwalabym sie do winy i zwrocilabym pieniazki za pieska. Moze Pani nie powinna byla podchodzic do Ciebie bez pytania ale to nie zmienia postaci rzeczy - oba psy na smyczy, Twoj zaatakowal.
Troche inaczej wyglada sytuacja w przypadku Kate, powniewaz jej pies byl na smyczy a drugi pies nie, poza tym ostrzegala wlasciciela, a jego pies zaatakowal jako pierwszy. Tu wina jest po stronie wypitego wlasciciela ktory zlekcewazyl ostrzenie, mial psa luzem i jego pies zaatakowal. Niemniej i tu uwazam, ze pies o ktorym sie wie, ze 'nie lubi innych psow' czyli moze zachowac sie agresywnie powinien nosic kaganiec.



kate89 - 20-04-2007 20:36
Moja kagańca nie bedzie nosiła non stop,na mieście i w ruchliwych miejscach ma założony ale w parku ściągam bo uważam że jest tyle miejsca że każdy znajdzie sobie osobny kącik,a że prawo karze albo na smyczy albo w kagancu miec psa to jakby każdy był wporządku to takich rzeczy by nie było.



Kasie - 21-04-2007 11:02
Zgadzam sie z jednym: gdyby sytuacja była na chodniku, na ulicy to można by ja było różnie interpretować. Ale jeśli staliśmy jakieś 20 metrów poza drogą przy skale, we własneym gronie, tamtędy nie prowadziła żadna ścieżka (my się wspinaliśmy) a ktoś do nas podchodzi i mówi do małego pieska popatrz jaki duzy piesek, to troszkę zmienia postac rzeczy.

Mój pies jest duży. Nigdy nikogo nie pogryzł, nie było przesłanek. W domu jest z innymi psami i nie ma problemu. Jedzą z jednej miski: dosłownie. Również z małymi psiakami jast ok bo takowe biore czasem na DT.

Przypuszczam, ze powodem mogła byc obecność luzem biegajacej suczki miedzy tymi psami: właściciel nieznany.



kate89 - 21-04-2007 12:01
Wg mnie wina twoju tu żadna,oba psy były na smyczy wiec tamta babka też za bardzo nie zawiniła po za tym że sama do ciebie podeszła,widząc że psa masz dużego i chociazby ciężarem ciała mógłby coś jej małemu pieskowi zrobić,wiec zachowała sie troche nieodpowiedzialnie,a za błędy sie płaci.Ja bym sie chyba tak tym nie przejmowała,napewno część słów wypowiedziała pod wpływem emocji,i wątpie żeby chciała zarobić na śmierci swojego psa.
Chociaz z drugiej strony to prawnie odpowiada sie za czyny swojego psa i jeśli takowe nastąpią to należy sie wtedy kara finansowa za wyrządzone szkody.



jaszczurka - 21-04-2007 19:32
Dokladnie za psa sie odpowiada. Pani miala prawo podejsc do was, nie ma takiego zakazu. Moze bylo to bez sensu (ja sie nie pcham do duzych psow, zawsze staram sie ominac) ale nie da sie tu dopatrzec winy tej pani, moze bezmyslnosci ale nie winy. Tymczasem wlasciciel ma obowiazek sprawowac kontrole nad psem. Jednym do tej kontroli wystarczy sam glos inni potrzebuja smyczy i kaganca. W tym przypadku smycz nie wystarczyla, pies zaatakowal, odpowiada wlasciciel. Z tego co piszesz wynika, ze sama sie nie spodziewalas takiej reakcji swojego psa.



Berek - 21-04-2007 20:58
"uważam że jest tyle miejsca że każdy znajdzie sobie osobny kącik"

No i jakoś ta teoria się nie sprawdziła, prawda...?
:shake:



Alpina - 21-04-2007 21:53
Mam dwie astki...Jak wychodzę na spacer to mam oczy "w koło" głowy i zawsze zakładam ten najczarniejszy scenariusz...Staram się - tak jak za kierownicą - myśleć za siebie i innych...Moje suki zawsze są w kagańcu.Mam świadomość,co ich szczęki potrafią...I dlatego nie narażam na kłopoty siebie i innych...Nie warto! Nigdy nie darowałabym sobie gdyby nastąpił atak z którejkolwiek ze stron...Moja rada...Ludzie myślcie za siebie i innych - to nie boli!



kate89 - 21-04-2007 22:59

"uważam że jest tyle miejsca że każdy znajdzie sobie osobny kącik"

No i jakoś ta teoria się nie sprawdziła, prawda...?
:shake:
Jeżeli ludzie puszczają luzem sobie pieski to równoważy sie dla mnie z tym że są świadomo tego że ich pies (mimo tego iż ich ostrzegam parokrotnie) podleci do mojego psa,a jeżeli ich psy latają sobie mimo tego dalej i często same atakują moją suke,to ja ich psami niestety ale martwić sie za nich nie mam zamiaru,skoro sami ich właściciele machają reką na to i często odpowiadaja na moje prośby dość wulgarnie. Teraz chodząc na spacery zawsze mam przy sobie dławik i każdy pies który sie do mnie zblizy obrywa za głupote właściciela,bo wole tak postąpić niż potem kłucic sie czyja była wina.



Vectra - 22-04-2007 01:14

Jeżeli ludzie puszczają luzem sobie pieski to równoważy sie dla mnie z tym że są świadomo tego że ich pies (mimo tego iż ich ostrzegam parokrotnie) podleci do mojego psa,a jeżeli ich psy latają sobie mimo tego dalej i często same atakują moją suke,to ja ich psami niestety ale martwić sie za nich nie mam zamiaru,skoro sami ich właściciele machają reką na to i często odpowiadaja na moje prośby dość wulgarnie. Teraz chodząc na spacery zawsze mam przy sobie dławik i każdy pies który sie do mnie zblizy obrywa za głupote właściciela,bo wole tak postąpić niż potem kłucic sie czyja była wina. :thumbs:

pozatym to BULLTERIER się pisze :cool1:



Mrzewinska - 22-04-2007 06:09
Mozna nie martwic sie o wlascicieli, ale chyba dogomaniakom wypada martwic sie o ich psy. Nie tylko o wlasne. Jesli ma sie psa, ktory potrafi zabic czy ciezko poranic innego za fakt podejscia i chodzi sie z takim psem poza wlasny ogrodzony teren - to moim zdaniem najbardziej odpowiedzialne jest stanowisko Alpiny - myslec za siebie i za innych.

Zofia



Romas - 22-04-2007 07:47
Ja tez sie pod tym podpisuje.Kiedy jeszcze zył moj DC to własciwie od wczesnej młodosci chodził w kagancu.Sporadycznie brałam go na spacer bez tego sprzetu.A mieszkam blisko lasu,bywa ,ze tygodniami na spacerach nie spotykam nikogo z psem.Jednak zawsze mnie przerazało co szczeki mojego psa moga zrobic innemu psu.
Toro moze nie był specjalnie agresywny ale zaatakowany odpowiadał z cała moca swojego 60kg cielska.
Trzeba przewidywac ,trzeba brac poprawke na głupote innych .
Wielokrotnie zdarzyło sie ,ze mojego DC atakował inny pies,pomimo ,ze moj był na smyczy.Kiedys nawet jeden pinczerek rzucił sie Torowi do gardła ,dosłownie ,wpił sie jak wampir.Gdyby Toro nie miał kaganca strach pomyslec co by sie działo .A tak to tylko skotłowal tego pinczera i usiadł na nim.Miał taka metode ,ze siadał na małe psy.
Co by nie mowic własciciel silnego psa potencjalnie agresywnego lub znacznie silniejszego od innych powinien poczuwac sie w kazdych okolicznosciach do odpowiedzialnosci .
W koncu pies to nie tygrys i nie powinno byc sytuacji w cywilizowanym swiecie ,ze podchodzi do naszego psa jakis inny piesek i zostaje zamordowany.Nie zyjemy w wilczym stadzie.A jesli nie jest sie pewnym naszego psa to kaganiec i tyle.Od kaganca sie nie umiera .



magia - 22-04-2007 10:09
Ja jako właściciel asta i pita wychodzę z założenia że psy nie powinny cierpieć za głupotę swoich właścicieli którzy nie do końca zdają sobie sprawę do czego służy smycz, dlatego moje psy chodzą w kagańcach. Prze cały czas kiedy Olsen mieszka u nas pogryzł sie z innymi psami tylko 3 razy ( nie licząc domowych potyczek z Ghia :)) i ani razu nie była to nasza wina bo zawsze Olsen był na smyczy, ale mimo to jakoś bardziej komfortowo czuję się kiedy ma kaganiec bo jak już coś podbiegnie do nas to dostanie kopa a nie muszę się szarpać z Olsenem żeby puścił psa. Ghia mimo że nie agresywna chodzi w kagańcu dla towarzystwa :)



kate89 - 22-04-2007 11:47
Ja juz miałam nauczke jak chodziła moja w kagańcu. U mnie nie tylko małe pieski latają luzem ale i inne pity i rotweilery i juz miałam zaszczyt ze pewna rotweilerka nas zaatakowała,jej własciciel uciekł do klatki a ja sama musiałam sie z tym wszystkim siłować. U mnie to jest tak,albo masz psa który potrafi sie obronic w razie ataku innego albo niestety jest tym pogryzionym.Wiec uważam swoją postawe za wskazaną i jej nie zmienie.



Berek - 22-04-2007 11:56
Hm, wiara w to że pies się potrafi "obronić" bywa złudna.



Alpina - 22-04-2007 15:14

Mozna nie martwic sie o wlascicieli, ale chyba dogomaniakom wypada martwic sie o ich psy. Nie tylko o wlasne. Jesli ma sie psa, ktory potrafi zabic czy ciezko poranic innego za fakt podejscia i chodzi sie z takim psem poza wlasny ogrodzony teren - to moim zdaniem najbardziej odpowiedzialne jest stanowisko Alpiny - myslec za siebie i za innych.

Zofia
O to właśnie chodzi...Jeśli mienimy się tymi dobrymi właścicielami psów oraz prawdziwymi przyjaciółmi zwierząt, to nie można bronić tylko swojego zwierzęcia ale trzeba brać odpowiedzialność za ból i cierpienie innych. Nie ważne który, którego sprowokował i zaatakował, nie ważne, że jakiś inny właściciel macha ręką i ma w nosie bezpieczeństwo swojego czy naszego psa... Jeśli czyjaś głupota i rażące zaniedbanie doprowadza do ataku a w konsekwencji do bólu i cierpienia czy to naszego podopiecznego czy innego, dogomaniak ratuje a nie kłóci się i szuka winnego...Jak już pisałam moje astki wychodzą w kagańcach i nie sądzę, żeby z tego powiodu jakoś specjalnie cierpiały...Również nie są agresywne ale może im się coś nie spodobać lub inny pies zachowa się prowokująco lub wręcz napastliwie... U nas też nie brakuje ludzi, którzy wyprowadzają agresywne psy bez kagańca i na luzie...Jak pies idzie z właścicielem od razu dzwonię po straż miejską... Nie mam zamiaru sprawdzać jego pozimu agresywności na sobie...Sam fakt wykonania przeze mnie takiego tel.skutkuje natymchmiastowym wzięciem psa na smycz lub salwowanie się ucieczką i oczywiście nieuniknionymi wyzwiskami pod moim adresem ...Ale następnym razem pies idzie na smyczy...Jeśli pies lata sam i próbuje zaczepiać moje suki mam zawsze na taką okoliczność odpowiedniego "pomocnika" w garści...Przeważnie znam okoliczne psy lub dowiaduję się czyj on jest...Nigdy, przenigdy nie dopuściłabym do konfrontacji kto silniejszy...Jestem włacicielką i opiekunką i muszę umieć przewidywać takie sytacje lub przynajmniej wychodzić z nich bez rozlewu krwi...A tekst w stylu "Co się pani czepia on taki łagodniutki..." Nie robi na mnie najmniejszego wrażenia..Łagodniutki to on może być dla domowników lub dla psów które zna i lubi...Koleżanka niedawno straciła shih- tzaka... Na spacerze "łagodniutki" wilczur przetrącił mu kark...




Romas - 22-04-2007 15:38
Alpina napisała ""Jeśli pies lata sam i próbuje zaczepiać moje suki mam zawsze na taką okoliczność odpowiedniego "pomocnika" w garści...Przeważnie znam okoliczne psy lub dowiaduję się czyj on jest...Nigdy, przenigdy nie dopuściłabym do konfrontacji kto silniejszy."

Nie wiem co jest Twoim pomocnikiem ale ja w pewqnym okresie zycia mojego DC nosiłam w garsci gaz pieprzowy.Kazda zaczepka ze strony innego psa była dla Torem nauka ,on to lubił i chetnie sie cwiczył w tych zachowaniach.Ja nie chciałam tego.Wiec jak widziałam ,ze obcy pies luzem latajacy podchodzi do nas z zamiarem awantury to uzywałam gazu .



kate89 - 22-04-2007 20:51
To moze i ja sobie takowy gaz kupie,o ile to dziala wogule, Czy są one na sprzedarz w normalnym zoologiku?? i na jaką odległość działają??
Moze to by było w końcu jakies rozwiązanie



anii - 23-04-2007 11:29

Mam dwie astki...Jak wychodzę na spacer to mam oczy "w koło" głowy i zawsze zakładam ten najczarniejszy scenariusz...Staram się - tak jak za kierownicą - myśleć za siebie i innych...Moje suki zawsze są w kagańcu.Mam świadomość,co ich szczęki potrafią...I dlatego nie narażam na kłopoty siebie i innych...Nie warto! Nigdy nie darowałabym sobie gdyby nastąpił atak z którejkolwiek ze stron...Moja rada...Ludzie myślcie za siebie i innych - to nie boli! Alpina
Takich wlascicieli jak Ty, to chyba na palcach jednej reki mozna policzyc.

Ja mieszkam na bardzo zapsionym osiedlu i psow w kagancu i na smyczy, moze jest raptem dwie sztuki. Jedna srednia suczka, ktora jak idzie przez osiedle i zobaczy psa, to szczeka tak zajadle, jakby ja rozrywali i jamnik, do ktorego lepiej nie podchodzic.
I tyle na temat kagancow na kilkadziesiat psow (wszelkiej masci, wielkosci i ras w tym takze agresywnych).



Kasie - 23-04-2007 11:45
Jeśli się ma psa rasy agresywnej to twoim obowiązkiem jest mieć go na smyczy i w kagańcu. A co do reszty... No cóż każdy wie jak to wygląda. Ile tak na prawdę psów chodzi na smyczach albo biega w kagańcach?

Ja mam psy zawsze na smyczy bo sa duże i uważam, że ktoś może nie mieć ochoty oglądać ich z bliska.
Myślicie że pies w kagańcu może nei być grożny? Miał ktoś dużego psa? Takiego 70-80 kg? Taki pies w skórzanym kagańcu jeśli uderzy głową to siniak na kilka tygodni. Pomyślcie co może zrobić dziecku trącając go nawet.

Każdy pies może zrobić krzywdę, to jest zwierzak i "mysli" innymi kategoriami niż my, ludzie.
Zgadzam się że powinnam przewidywać sytuacje. Ale tej nie zdażyło mi się przewidzieć. I nie uważam, żeby to zwalniało z odpowiedzialności innych posiadaczy psów.
Myślałam o tym, że psa głaskają dzieci i go krótko trzymałam żeby nie wstał i ich nie potrącił albo nie uderzył ogonem (to były dzieci zanjomych i wyraziłam zgodne zeby go głaskały). Myślałam o luzem biegającej suczce która podbiegła do mojego psa i o tym żeby nie wstał więc wzmocniłam uścisk. I nie przewidziałam postronnej osoby podchodzącej z obcym malutkim, psem.



Figa Bez Maku - 23-04-2007 12:08

Po tym zdarzeniu właściciel bulika powiedział że nie bedzie mu zakładal kagańca bo tym zmieni jego psychike.
No i o te zmianę psychiki właśnie chodzi.....
O ile orientuję się to właściciele psów agresywnych mają obowiązek trzymać je NA SMYCZY I W KAGAŃCU..zwłaszcza w miejscach publicznych a takim jest klatka schodowa, osiedle i tp.
pies agresywny nie oznacza rasa agresywna tylko zachowanie a jeśli ma na koncie pogryzienia to...



Kasie - 23-04-2007 12:33
Co to jest pies agresywny? Kiedy możesz go nazwac agresywnym? Rozumię, ze teraz według Waszego arbitrażu mam psa agresywnego. Jeśli wcześniej nikogo nie pogryzł (ani człowieka nai psa) to nie był agresywny?

Jesli cecha ma być uznana to musi być mierzalna. Co jest maiarą agresji?



Mrzewinska - 23-04-2007 13:01
Na przyklad niekontrolowanie sily ugryzienia, sily chwytu.
Chwyt taki, zeby zabic. To nie jest normalne w relacjach pies-pies, to juz jest agresja ponadnormatywna.
Jesli pies tylko za podejscie blizej zabija innego psa - jest psem nadmiernie agresywnym.
Agresja to nie znaczy przeciez, ze pies demonstruje ja bez przerwy. Wyzwala sie w konkretnych okolicznosciach.
Moim zdaniem dramatycznie przekonalas sie, ze masz psa niebezpiecznie agresywnego do innych, tych poza ewentualnie domowej grupy.
Czy to jest pies w typie kaukaza?

Zofia



Figa Bez Maku - 23-04-2007 13:09
widzisz...moja suczka jest "łagodna" i przyjacielsko nastawiona do świata, brała jednak udział w 2 utarczkach z innymi suńkami...Akitą i Kundliczką ... Ale pomimo,że jest mniejsza nie ucierpiała. Właściciele tamtych psów szybko zareagowali ( bo Fiśka była "ofiarą") i na tym się skończyło, nawet dalej rozmawialiśmy.... ot psia kłótnia o patyk, psy co prawda niespecjalnie chciały się dalej ze sobą bawic ale nie rzucały się na siebie.......nawet kropla krwi nie spadła...
A zwłaszcza jak ten mniejszy pies nie jest agresywnie nastawiony to ten większy nie powinien reagować tak przesadnie......
Nie chodzi o "dokopanie" Tobie czy komus innemu...naprawdę.. tylko szczerze mówiąc po takiej akcji mój pies na pewno chodziłby w kagańcu



Alpina - 23-04-2007 13:30
Nikt nie jest w stanie przewidziec reakcji swojego psa - nikt nie siedzi w jego głowie...Nie ważne czy to jest rasowiec czy kundel...Zamiast kruszyc kopię o stopień agresywność zastanówmy się na spokojnie czy rzeczywiście nasz pies może chodzic bez kagańca...Nikt nie jest Duchem Św. i nie przewidzi wszystkiego ale uderzenie kagańcem jest mniej grożne od ugryzienia czy pogryzienia..O astach zawsze mówi się psy agresywne, mordercy, psy niebezpieczne...Ja się na to nie oburzam choć mam całkiem inne zdanie...Uważam, że właściciele innych ras uważanych za nieagresywne też powinni kagańca używać...To czy pies ma skłonności do agresji wynika z jego osobowości jak również z odebranego wychowania (częściej z jego braku lub błędów popełnianych w wychowaniu) a nie z przynależności do danej rasy...Trzeba trzeżwo ocenić czy nasz pies może pogryżć człowieka lub innego psa..Przecież my właściciele, obserwujemy na co dzień zachowanie swojego psa w różnych okolicznościach...Jeśli coś nas niepokoi nie ryzykujmy!Trzeba wziąć również pod uwagę i to, że ludzie czują się bezpieczniej widząc dużego psa w kagańcu (małego również jeśli rzuca sie na wszystko co żyje..) Tak na marginesie...Niedawno zostałam pogryziona przez sznaucerka mniniaturkę którego Pani zostawiła przed sklepem...Sznaucerek rzucił się na małą dziewczynkę.Dziecko dostało ataku histerii ...A mój wynik to trzy centymentrowa rana na łydce,dwie rany na rękach,"zjedzone" kupę nerwów i na deser podarte rajstopy...Rodzice dziecka skierowali sprwę do sądu..Z relacji właścicielki sznaucerka :" Zupełnie nie mam pojęcia co się stało...Co w niego wstapiło?! On nigdy, nikogo tej pory nikogo nie pogryzł..."



Kasie - 23-04-2007 13:31
Pies w typie kaukaza to duży pies z długą sierścią. Mój wygląda jak mieszaniec bernardyna z wodołazem: biało-rudy z pyskiem wodołaza.
Po prostu kundel o wadze 60 kg.
Czy wystarczająca motywacja dla psa jest biegająca 50 cm od niego suczka która podskakuje do niego i odbiega zachecając do zabawy a w tym samym czasie podchodzi drugi pies samiec?
Uchwyt kontrolowany: mamy psa 60 kg i psa 4 kg. Wbite kły w udo i brzuch: rozerwana pozwięź mięśniowa, jelita ani narządy wewnętrzne nieuszkodzone. Pies żył 48 godzin po zdażeniu, załatwiał się normalnie. Po wydaniu właścicielom zdechł.
Widziałam gryzące sie psy, on go nie gryzł. Gdyby chciał, gdyby mocniej zacisnął to przegryzł by tamtego na pół po prostu.



Vectra - 23-04-2007 13:40
Alpina bardzo ładnie to napisałaś :p właśnie trzeba przewidzieć co może się stać ,a nie potem ew płakać ...

a takich osób jak pani od szczaucera to słyszałam wiele - "nie możliwe on nikogo nigdy ... pewno się przestraszył ... " i takich setki bezsensownych tłumaczeń.

Ja po pogryzieniu przez sznaucerka mam blizny od dawien dawna ...



Figa Bez Maku - 23-04-2007 13:42
Mój poprzedni pies często uczestniczył w psich bójkach ( mieszaniec doga z owczarkiem) . Był duży , zdecydowanie dominujący , bardzo silny. Zdarzały się też bójki z psami bardzo małymi ( to one naskakiwały na niego z jazgotem) . Te małe przewracał na grzbiet, przytrzymywał łąpą i pokazywał zęby. Wystarczało.Tzw. wilcza pieszczota którą często stosował jak był bardzo podniecony ( witał się ze mną jak wracałam w taki sposób) polegała na chwytaniu pieszczotliwym mojej ręki. NIGDY nie zdarzyło mu się uścisnąć mocno to było muśnięcie pomimo,że był bardzo podniecony. Do czego piję? uważam , na tej podstawie ,że pies potrafi kontrolowac uścisk szczęk. Także bawiąc się ze szczeniakiem psy inaczej się z nimi bawią niż z równymi sobie , z którymi można ostrzej i bardziej żywiołowo.
Ale naprawdę nie traktuj tego jak napaść na Ciebie. Nie jesteś winna ,że Twój pies jest agresywny. Tylko trzeba spojrzeć na to pragmatycznie i spróbować z tym bezpiecznie ( także dla innych ) żyć.



Kasie - 23-04-2007 14:18
Nie uważam, że mój pies jest agresywny. I takien nalepki mu nie dam.
Może nie jestem ekspertem, przwinęło się przez mój dom wiele psów, łącznie z takimi po ciężkich przejściach. Łącznie z kaukazami, nazwijmy to: typowymi w zachowaniu. Dla mnie pies to nie jest przytulanka, ani maskotka. I są jakieś granice, zarówno dla małych jak i dużych psów: dla ich właścicieli. I trzeba myśleć. To że możesz podnieś psa na ręce nie zwalnia nikogo z zapobiegania stwarzania zagrożenia.

A co do dogów. Miałam doga, pies spokojny, zrównoważony, bardzo łagodny. Wychowany z drugim psem, mieszańcem. I wszystko było ok. Aż raz zobaczył jak ten drugi był głaskany i powarkiwał (miał taką manie jak był zadowolony). zaatakował, pogryzł tamtego dotkliwie. To był jeden jedyny raz.
To mnie nauczyło, nie tego, że psy są agresywne jak tutaj piszecie. Ale tego, że to zwierze pod moja opieką i że może sie wszystko przytrafić. Podobnie jak koń może cię kopnąć i połamać jak jeździsz konno etc.
Zgadzam się, że są psy (osobniki, nie rasy) agresywne.
Ale poza tym jeśli pies raz ugryzie, nawet więcej razy ale w sytuacjach oczywistych to nie dajemy mu przylepki agresywny. Takie rzeczy właśnie robią w schroniskach: pies oddany bo ugryzł. Napis na kojcu: agresywny.
Nie bądźmy ignorantami!



Mrzewinska - 23-04-2007 14:38
OK, nie zgadzasz sie z opinia, ze Twoj pies jest niebezpieczny dla otoczenia, chociaz po spotkaniu z nim malenki pies stracil zycie, to napisz, gdzie chodzisz na spacery i w jakich godzinach.

Zeby mozna bylo uniknac przypadkowego kontaktu.

Nie panujesz zupelnie nad psem o takiej wadze - gdybys panowala, nie obawialabys sie poderwania zbyt szybkiego przy dzieciach. Polecilabys siedziec spokojnie i tyle. Nie panujesz w kontaktach z innymi psami, bo pozwolilas, aby Twoj pies trzymany na smyczy, a wiec tuz przy Tobie, nie respektowal zadnego Twojego polecenia i chwycil innego psa. Nie masz nad nim wladzy fizycznej ani psychicznej i mimo smierci jednego psa kaganca swojemu nie zalozysz.

Wiec napisz, jakiego terenu i w jakich godzinach lepiej unikac, bo wyprowadzasz swojego psa.

Zofia



Figa Bez Maku - 23-04-2007 14:38
Ale przecież nie o nalepkę chodzi...naprawdę. Tylko widzisz .....a gdyby do jakiegoś (nie Twojego rzecz jasna) agresywnego psa- ( no niestety będę jednak używać takiego określenia) podbiegło dziecko..a pies akurat nie lubiłby dzieci i dotkliwie je pogryzł ? Oczywiście wina leży po stronie dziecka ( czy raczej jego opiekunów) ale...już widze tłumaczenia właściciela,że dziecko nie powinno do psa podbiec.....
Osobiście wolałabym przepraszac ,że pies kogoś pobrudzil ubłoconymi łapami ,ńiż pogryzł:cool3:
Poza tym niestety właśnie brak informacji ,że pies zachowuje się agresywnie przysparza mnóstwa kłopotów ludziom którzy wzięli "biednego pieska" ze schroniska bo ciągle nie wiadomo dlaczego był oddawany przez "złych ludzi". I agresja psa nakręca się sama...
Można psa nie określać słowami agresywny, to są tylko słowa....
Ja tam sobie mówię np. ,że nie mam nadwagi tylko jestem szczupła inaczej i od razu mam lepszy humor:cool1:



Kasie - 23-04-2007 14:48
Zofio, bardzo sie cieszę, ze masz psy-automaty którym tak ufasz. I przewidujesz ich zachowania zawsze i w każdej sytuacji. Podziwiam za "roztropność"

W myśl Waszych uogólnień: pies chodzi jak zaprogramowany automat (kupcie sobie japońskiego robota) albo jest agresywny bo sie może niekontrolowanie zachować.
Zofio, zawsze ceniłam Twoje rady ale ta wypowiedzią zaskoczyłaś mnie.

Figa bez Maku, czy zwięłaś jakiegoś psa ze schroniska i pracowaaś z nim?
Jeśli pies szczeka to tez jest agresywny? Jeśli pies warknie to jest agresywny? Jeśli pies pociągnie na smyczy to nad nim nie panuje: jeśli trzymam psa bo nie chcę żeby tracił dzieci to znaczy że nie panuję nad nim? Czy Wy wogóle macie żywe psy?



Mrzewinska - 23-04-2007 15:26
Nie mam psow automatow, i wlasnie dlatego pytam, gdzie chodzisz na spacery. Bo mieszkamy w tym samym miescie i boje sie, ze moj pies - nie automat - moglby przy sekundzie mojego braku uwagi lub niemoznosci z jakiegokolwiek powodu mojego przewidywania podbiec do Twojego. I otrzymac wyrok smierci.

Roznica pomiedzy warknieciem a chwytem w zeby takim, ze maly pies po dwoch dniach umiera wydaje sie dosc wyrazna.

Twoj pies spowodowal smierc innego psa. I jesli wlasciciele malego pieska wniosa sprawe do sadu, maja duze szanse na wygrana.
Ja na razie mam zywego psa. I chce, aby nadal byl zywy.

Zofia



Vectra - 23-04-2007 15:31
A teraz tak realnie - odpowiedz do pierwszego postu.
Skoro suka mimo że już niestety kogoś pogryzła i nadal jej właściciele mają to gdzieś to naturalnie należy zgłosić tą sprawę na policję do sądu - generalnie tam gdzie można wyegzekwować by zaczeli psa kontrolować.Jeśli nie dają sobie z nim rady to poprostu tego psa mieć nie powinni zdanie dot że kaganiec psy krzywi psychike doprowadziło mnie do śmiechu , bo nie rozumiem jak kaganiec może psu tą psychike skrzywić ? raczek kolejne ataki na psy/ludzi doprowadzą do tego że suka będzie coraz bardziej agresywna.Bullka jest coraz bardziej pewna siebie , pewna swojej siły pewna że to co wisi na drugim końcu smyczy nie stanowi żadnej bariery przed "dobrą zabawą " bo mało kto się nad tym zastanawia że wiele psów które atakują inne robi to "dla rozrywki" z nudów ... i każdy spacer to jest szukanie swojej ofiary.

Ciekawe kiedy bullka zaatakuje w końcu swoich żywicieli .. skoro ci uważają że mają pimpusia przytulanke ,a nie psa o bardzo specyficznym charakterku.



kate89 - 23-04-2007 15:40

Nie mam psow automatow, i wlasnie dlatego pytam, gdzie chodzisz na spacery. Bo mieszkamy w tym samym miescie i boje sie, ze moj pies - nie automat - moglby przy sekundzie mojego braku uwagi lub niemoznosci z jakiegokolwiek powodu mojego przewidywania podbiec do Twojego. I otrzymac wyrok smierci. Jak twój pies może podbiec skoro powiniec byc na smyczy?? to chyba nie powinnaś sie pytac kiedy jej pies wychodzi na spacer ale to ty powinnas mieć psa na smyczy albo jak wolisz w kagańcu co też nie daje mu prawa podlatywania do innych psów jeśli ich właściciel nie wyrazi wcześniej na to zgody.



Mrzewinska - 23-04-2007 15:49
Moj pies jest wyprowadzany na smyczy. Ale nie jest automatem, smycz moze pęknąc, ja moge sie przewrocic. Jak do tej pory moj pies nie podbiegl do zadnego psa, nie zawarl znajomosci z zadnym bez zgody wlasciciela, choc do mojego psa codziennie podbiega wiele innych. Bez smyczy i bez kaganca. Bez mojej zgody. Ale jeszcze zaden z podbiegajacych nie przyplacil tego smiercia. Ani skaleczeniem nawet.

Wiec chce wiedziec, po ktorych ulicach miasta chodzi bez kaganca pies, ktorego wlascicielka nie uwaza za agresywnego, mimo ze zabil juz innego psa.

Zofia



Alpina - 23-04-2007 15:55
Kasie widzę, że emocje wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem...Nikt tu nie przykleja etykietki psom po przejściach i nikt nie skazuje je na eutanazję, bo ugryzły właściciela który je katował lub krzywdził w jakikolwiek inny sposób...Nikt też nie wmawia Ci, że masz agresywnego psa bo, to czy tamto...Sama musisz do tego dojść...Padają tu sugestie na podstawie tego co piszesz i tego jak pies zachował się w konkretnej sytuacji...Czasem warto zastanowić się nad tym, co mówią inni, bo inni patrzą na to z dystansu... Lepiej jest dmuchać na zimne niż być sprawcą ludzkiej lub psiej tragedii...To czy założysz swojemu psu kaganiec, czy weżmiesz go na smycz, czy będziesz czujna na spacerach to Twoja sprawa...Obyś tylko nie dostała od życia zimnego prysznica...
Ja na miejscu właścicieli sznaucerki skierowałabym sprawę do sądu jeśli polubowne załatwienie sprawy przez właścicieli bullki jest niemożliwe...



Vectra - 23-04-2007 16:03
A jak powinien PRAWIDŁOWO zareagować pies podbiegający do psa na smyczy i ten który jest na smyczy zdecydowanie "mówi" że sobie nie życzy tej znajomości ?
Bo mój doberman tak właśnie reaguje na psy które na siłe chcą się z nim zaprzyjaźniać - ostrzega warknięciem i w większej wiekszości drugi pies nie odchodził tylko atakował , Kano kolejny raz już bardziej zdecydowanie mówił że IDZ SOBIE - kolega na to ATAK - i tu ja musiałam wkraczać "kolegę " pognać bo mogło by być niemiło.I mojego psa musiałam wieszać na smyczy by nie oddał.
Oczywiście najczęściej na moją prośbę wy właściciel zabrał swojego psa słyszałam - mój nie jest agresywny to Twój doberman zaczął mój się chciał tylko przywitać a dob od razu się najeżył i zawarczał.
Mój pies nie atakuje pierwszy ,ale też nie pozwala by psy do niego podchodziły - ostrzega je nie łapie i nie zagryza tylko ostrzega , niestety większa cześć psów nie rozumie nie mówić o ich właścicielach że nie każdy pies lubi inne i jak coś warczy należy odejść.
Jednak Kano zaatakowany nie stoi i się nie przygląda .....

w domu identycznie się zachowuje jak nie ma ochoty by nasze psy do niego podchodziły - po prostu warknie to Lalka czy Franek odchodzą ,a ja na siłe nie każe mu się z nimi bawić.Ma prawo nie mieć ochoty na zabawę ..... psy to szanują odchodzą w swoją stronę.
Czyli normalny pies który słyszy warknięcie innego powinien odejść ?



puli - 23-04-2007 16:07

Jesli cecha ma być uznana to musi być mierzalna. Co jest maiarą agresji?
Na przyklad niekontrolowanie sily ugryzienia, sily chwytu.
Chwyt taki, zeby zabic. To nie jest normalne w relacjach pies-pies, to juz jest agresja ponadnormatywna.
Jesli pies tylko za podejscie blizej zabija innego psa - jest psem nadmiernie agresywnym.
Agresja to nie znaczy przeciez, ze pies demonstruje ja bez przerwy. Wyzwala sie w konkretnych okolicznosciach.
Zofia
W moim domu rodzinnym zdarzył sie kiedyś podobny wypadek. Mielismy pekinkę która została przez mojego ojca nieprawdopodobnie rozpuszczona. Mieszkała w domu z ogrodem który podzielony był na dwie częsci. W tej drugiej częsci rezydował potężny "podhalan", który został znaleziony był w stanie skrajnego wyczerpania, półłysy, w strupach i ranach. Początkowo nie umiał jeśc z ręki, nie znał własnej siły, nie umiał kontrolować nacisku szczęk do tego stopnia, ze gdy mu podawalam jedzenie z ręki miałam przeguby pogryzione do krwi - trzeba go było karmic jak konia - z otwartej dłoni.( Na 99% został porzucony przez górali po wypasie owiec - chetnie wpychał sie do auta ale nie umiał chodzic po zadnym twardym podłozu ). Z uwagi na gabaryty pekinki psy mialy styczność tylko przez ogrodzenie (bezpośredni kontakt był sporadyczny) i wydawało sie ze sa do siebie przyjaźnie nastawione. Kiedyś mama przechodziła z pekinką przez ogródek i pastuch radosnie przyszedł sie przywitać.
Niestety, moja niezbyt psioswiadoma mama zaczęla go głaskac co sie małej nie spodobało. Wbiła mu bez ostrzezenia szpileczki w tylna łapę tuz nad piętą. Duzy sie odsunął, pekinka powtórzyła atak. Powtórnie trzepnął łapą i odsunał sie ale mała nie dała za wygraną. Po trzecim ataku podhalan złapał ją i postawił kawalek dalej. Nie rzucił ale własnie postawił, niemal delikatnie, tak jak gdyby nie chciał jej zrobic krzywdy. Gdyby chciał, to mógłby ja przeciąć na pół. On to zrobił jakby sie opędzał od muchy, mimochodem i wciąż sie łasił do mamy. Wszystko to trwało sekundy i mamie zabrakło refleksu... Psina zakwiczała ale że nie było zadnych obrazeń myslelismy, ze jest tylko przestraszona i posiniaczona. Niestety "delikatność" w wydaniu Budrysa to była zgruchotana miednica. Szanse na powodzenie operacji i wielomiesięcznej rehabilitacji były nikłe i sunia została uspiona.
Czy tego psa mozna byłoby nazwac agresywnym?




Mrzewinska - 23-04-2007 16:23
Moim zdaniem podhalana opisywanego przez Puli w zadnym wypadku nie mozna nazwac agresywnym.
Kazdy pies ma prawo nie zyczyc sobie kontaktu, pies trzymany na smyczy nie ma wyboru zachowan i moze zachowywac sie ostrzej, dziesiatki razy prosilam, aby wlasciciele odwolywali swoje psy podbiegajace do mojego trzymanego na smyczy.

Ale przeciez w publicznych miejscach musimy sie liczyc z tym, ze ktos z glupoty czy nieuwagi dopusci do kontaktu. I jesli duzy pies jest zdolny zabic za chec kontaktu, bo przeciez ten maly pies podprowadzony za blisko nie atakowal duzego - to posiadanie takiego psa wymaga zachowania szczegolnych srodkow ostroznosci. A nie trwania w przeswiadczeniu, ze to chodzaca lagodnosc.

Zofia



Alpina - 23-04-2007 16:25

W moim domu rodzinnym zdarzył sie kiedyś podobny wypadek. Mielismy pekinkę która została przez mojego ojca nieprawdopodobnie rozpuszczona. Mieszkała w domu z ogrodem który podzielony był na dwie częsci. W tej drugiej częsci rezydował potężny "podhalan", który został znaleziony był w stanie skrajnego wyczerpania, półłysy, w strupach i ranach. Początkowo nie umiał jeśc z ręki, nie znał własnej siły, nie umiał kontrolować nacisku szczęk do tego stopnia, ze gdy mu podawalam jedzenie z ręki miałam przeguby pogryzione do krwi - trzeba go było karmic jak konia - z otwartej dłoni.( Na 99% został porzucony przez górali po wypasie owiec - chetnie wpychał sie do auta ale nie umiał chodzic po zadnym twardym podłozu ). Z uwagi na gabaryty pekinki psy mialy styczność tylko przez ogrodzenie (bezpośredni kontakt był sporadyczny) i wydawało sie ze sa do siebie przyjaźnie nastawione. Kiedyś mama przechodziła z pekinką przez ogródek i pastuch radosnie przyszedł sie przywitać.
Niestety, moja niezbyt psioswiadoma mama zaczęla go głaskac co sie małej nie spodobało. Wbiła mu bez ostrzezenia szpileczki w tylna łapę tuz nad piętą. Duzy sie odsunął, pekinka powtórzyła atak. Powtórnie trzepnął łapą i odsunał sie ale mała nie dała za wygraną. Po trzecim ataku podhalan złapał ją i postawił kawalek dalej. Nie rzucił ale własnie postawił, niemal delikatnie, tak jak gdyby nie chciał jej zrobic krzywdy. Gdyby chciał, to mógłby ja przeciąć na pół. On to zrobił jakby sie opędzał od muchy, mimochodem i wciąż sie łasił do mamy. Wszystko to trwało sekundy i mamie zabrakło refleksu... Psina zakwiczała ale że nie było zadnych obrazeń myslelismy, ze jest tylko przestraszona i posiniaczona. Niestety "delikatność" w wydaniu Budrysa to była zgruchotana miednica. Szanse na powodzenie operacji i wielomiesięcznej rehabilitacji były nikłe i sunia została uspiona.
Czy tego psa mozna byłoby nazwac agresywnym?
Ja bym go agresywnym nie nazwała...Zabrakło tylko ostrożności i wyobrażni opiekunki...Szkoda, że sunia musiała przypłacić to życiem ...Nawet pomimo tego że była"rozwydrzona" i napewno przekonana, że zawsze Pancia obroni ją w każdej sytacji...Typ psa obronno - zaczepnego: jak zaczepi musisz go bronić...Dlatego bardzo proszę o to, aby zawsze myśleć ...



Chefrenek - 23-04-2007 17:30
Wydaje mi się, że każdy agresywny pies powinien nosić kaganiec (i być na smyczy). Przecież właściciel moze psa nie utrzymać i nieszczęscie gotowe. Najlepiej więc mysleć za siebie i za innych. Ja np. ze swoim psem podchodzę do tych psów które znam i które lubia mojego (i vice versa). Inne omijam szerokim łukiem nawet yorki.

Co do gazu pieprzowego - chciałam taki sobie kupić ale nie wiem czy jakbym nie psiknęła na innego psa to i mój by nie oberwał :(



Romas - 23-04-2007 20:07
Gazu w zoologiku kupic nie mozna ,z tego co wiem.Ja kupiłam na bazarze.
Jak psikałam to i ten podchodzcy pies raczej nie obrywał.Cały szok polegał na nietypowosci naszego zachowania i dzwieku.



Chefrenek - 23-04-2007 20:19
Ja nie wiem ale chyba posiadanie takiego gazu jest nielegalne ????



Kamyczek87 - 23-04-2007 21:04
Posiadanie gazu raczej jest legalne i chyba sama sobie taki odstraszacz sprawie...:shake: Aż z psem się odechciewa wychodzić...:shake:



Blow - 23-04-2007 22:45
wiecie co....po części zgadzam się z każdym z Was...KAŻDY,kto się tu wypowiedział ma swoje racje,patrzy ze swojej perspektywy i patrzy przez pryzmar swoich doświadczeń,wiedzy...
i moim zdaniem(nie będę tu oryginalna) wina leży zarównopo stronie właścicielki "kaukaza" jak i właściceielki poszkodowanego psiaka.Tamta pani wykazała się głupotą i brakiem wyobrazni,Ty-refleksu.takie jest moje zdanie.jeśli faktycznie uważasz,że Twój pies nie musi nosić kagańca i że nie Ty zawiniłaś,szkoda tracić czxas na zmienianie czyichś(mocno przeciez)zakożenionych poglądów.
wydaje mi się,że Twój brytan,jeśli zazwyczaj nie wykazuje oznak agresji i oczywiście nie można go zaszufladkować do grona psów agresywnych,nie musi nosić kagańca ale dalej powinien chodzić na smyczy a TY MUSISZ zachowywać się ostrożniej!MUSISZ sie uważnie rozglądać,obserwować otoczenie,żeby odpowiednio wcześnie dostrzec ludzi pokroju tamtej pani i ostrzec ich,że pies zrobi krzywdę.tak przezornie,aby uniknąć powtórki z rozrywki.masz dwa wyjścia:albo założyć psu kaganiec i mieć święty spokój,bo przestrzegasz prawa i masz 10000% pewności,że Twój pies nic nie może nikomy zrobić,albo pozwolić mu chodzić w swobodzie pyska i zamiast rozkszować się chwilą miłego spaceru z pieskiem,latać oczami po horyzoncie,czy przypadkiem nie pojawi się następna tak głupia kobieta,jak właścicielka zmarłego psa...



BeataSabra - 23-04-2007 22:48

Posiadanie gazu raczej jest legalne i chyba sama sobie taki odstraszacz sprawie...:shake: Aż z psem się odechciewa wychodzić...:shake: Dzisiaj na Sabre naskoczył biszkoptowy labrador nie miał zabawowych intencji.
Opieprzyłam jego właściciela ale mam dość - czy właściciele retriverów uważają ze mają nadpsy, że im wszystko wolno nie ma dnia w który nie podleci do nas jakś golden czy labrador .
W celach zabawowych, agresywnych czy jakis napobudliwy seksualnie samiec.
Ja mam psa chorego na serce i nie che zeby cos takiego się dla niej skończyło tragicznie.
Mam dość codziennego wracania w ubrudzonym ubraniu bo jakiś psiak ma ochote po mnie poskakać.
Skończyło się albo takiemu psu przywale smyczą albo potraktuje gazem który mam zamiar kupić



Blow - 23-04-2007 22:59
o p[rzepraszam;)sama mam półlabka:Dteż biszkoptowego:)i też skacze na ludzi;)wiem,zdaję sobie sprawę,rozumiem,że to irytujące i uciążliwe....ale pieszo musi się jakoś nauczyć w zachowania w takich sytuacjach,a bez "prób" to jest niemożliwe:)pies tak jak człowiek,uczy się na błędach...
jeszcze raz powtarzam:rozmumiem,wściekłość obskakanych ludzi;)(chociaż z jawną się jeszcze nie spotkałam,bo urok szczeniaczka działa;P)
i proszę na mnie nie najeżdżać jak to się zwykle czyni;)

PEACE:D



BeataSabra - 23-04-2007 23:11

o p[rzepraszam;)sama mam półlabka:Dteż biszkoptowego:)i też skacze na ludzi;)wiem,zdaję sobie sprawę,rozumiem,że to irytujące i uciążliwe....ale pieszo musi się jakoś nauczyć w zachowania w takich sytuacjach,a bez "prób" to jest niemożliwe:)pies tak jak człowiek,uczy się na błędach...
jeszcze raz powtarzam:rozmumiem,wściekłość obskakanych ludzi;)(chociaż z jawną się jeszcze nie spotkałam,bo urok szczeniaczka działa;P)
i proszę na mnie nie najeżdżać jak to się zwykle czyni;)

PEACE :D
Po pierwsze nie najeżdzam.
Po drugie co innego szczeniaczek który się uczy że nie wolno skakać.
Po trzecie labrador dorosły waży około 38 kilo golden 34 kg mój pies wiele mniej.
Po czwarte jak mam psa chorego to chce żeby był bezpieczny.
A poza tym mam prawo nie chciec kontaktu z obcym psem.



SuperGosia - 24-04-2007 00:10

Tamta pani wykazała się głupotą i brakiem wyobrazni(...)
(...)czy przypadkiem nie pojawi się następna tak głupia kobieta,jak właścicielka zmarłego psa...
Czym? To jak się widzi dużego psa, to trzeba w panice uciekać na drugą stronę ulicy? Albo porywać maleństwo na ręce?

Mój poprzedni pies byl mieszańcem ASTa i jakoś się nie zażeral malymi pieskami, które do niego podchodzily. Obecne maluchy nie rzucają się z jazgotem na duże psy. Ale pewnie byloby tak, gdyby ich nie znaly.

Dziwne, że jakoś na wystawach, w wielkich skupiskach psów takie historie się nie zdarzają (bądź są incydentalne). A tam rasa olbrzymia przeskakuje przez mala, mala wącha dużą pod ogonem, etc.

I o to chyba chodzi.
Jeśli pies potrafi zachować się nieobliczalnie niesprowokowany,naszym obowiązkiem jest troska o dobro innych (ludzi i zwierząt). Nie mieszkamy na pustyni :p

Sytuacja bylaby diametralnie inna, gdyby pies zostal zaatakowany. Wtedy wina leżalaby po stronie wlaściciela malego psa.

Ja tej pani serdecznie wspólczuje - jej pies nie zrobil nic zlego, chcial się tylko przywitać, być może nawet w ramach socjalizacji, być może wcześniej bawil się z dużmi psami i ucieszyl się z widoku potencjalnego kumpla...

Zapewne jej następny pies będzie warczal i obszczekiwal olbrzymy, bo ich nigdy nie pozna, nawet tych najlagodniejszych :p



SuperGosia - 24-04-2007 00:21

Czy wystarczająca motywacja dla psa jest biegająca 50 cm od niego suczka która podskakuje do niego i odbiega zachecając do zabawy a w tym samym czasie podchodzi drugi pies samiec? Skąd wiedzial, że to samiec, obwąchal go? Dal sygnal ostrzegawczy?

Ktoś pisal o dobermanie i sygnalach ostrzegawczych- moje gnojki natychmiast odejdą po otrzymaniu tak dobitnego ostrzeżenia jak warkot.



Romas - 24-04-2007 08:15
Wyobrazcie sobie szok tej kobiety z małym psem.Niewatpliwie wykazala sie brakiem przewidywania ale wyrok smierci za to to chyba za duzo.
U mnie chodzi pani z przeslicznym shi-tzu .Ona bała sie mnie i moich psow( dwie sznaucerki srednie) .Psy zawsze na smyczy .
Kiedys zawołałam do niej zeby sie nie bała ,ze moje sa przyjacielsko nastawione i czy moga sie powachac.
Opowiedziała mi ,ze wiekszosc duzych psow usiłuje ugryzc jej malucha!!!
To jednak szok jakis ,bo ja tez miałam duzego psa i jak Wam pisałam nie bylo przypadku zeby skaleczył drugiego.
Spokojne samce mogły do niego podejsc a w razie czego ostrzezenia ze strony mojego psa było czytelne .
Nie znaczy to ,ze jestem świeta,ale chyba trzeba znac swojego psa,wiedzic co moze zrobic.
Przeciez pies nie atakuje zwykle odrazu skutecznie ,musiały byc wczesniej jakies sygnay ,ze nie lubi małych szczekaczy ,ze jest zazdrosny o suki.Niemozliwe zeby wcielona łagodnosc nagle tak celnie złapała drugiego psa za udo i brzuch.Pies doskonale zna sile swoich zebow i potrafi kontrolowac sile ugryzienia.
A poza wszystkim ja byłabym zdruzgotana jesli moj pies zabiłby inne stworzenie i nigdy juz bym mu nie zaufała na tyle zeby chodził bez kaganca.Gdybysmy zyli w cywilizowanym kraju to odbyłaby sie rozprawa w sadzie i sad by zadecydował o odszkodowaniu i karze.
Zyjemy gdzie zyjemy wiec tylko nasza uczciwosc podpowiada co powinno sie zrobic w takim wypadku .
Na marginesie ,miałam znajomych krotych DC tez zabił jamnika ,w podbny sposob.Włascicel DC pokrył koszta i porozumiał sie z włascicelami zabitego psa w sprawie kupna innego .Sfinansował to .
To uwazam za jakies tam zadoscuczynienie.Zycia psu nie wrocili ale staneli twarza w twarz z konsekwencjami.
Nie chodzi o nagonke na kogokolwiek ale jakby sie tak postawic w miejsce tej pani z maluchem.Wspołczuje jej ,w koncu nie kazdy musi wiedziec o psich instynktach i agresji.
Wtedy zawiniło to ,ze była obok suka ale moze byc inny powod ktorym bedzie sie tlumaczyc agresje ,nagły hałas ,za szybkie podejscie,nietypowy wyglad.Cokolwiek.
Moim zdaniem agresja wystepuje wtedy kiedy przy zwykłej utarczce psiej dochodzi do uszkodzenia ciała i kiedy pies atakuje bez sygnalu ostrzegawczego.



Figa Bez Maku - 24-04-2007 08:42
No i widzisz Kasie trafiasz jak kulą w płot. Mój pierwszy pies aniołkiem nie był i ja byłam wtedy młodziutka i miałam zerowe doświadczenie. Ale jeśli inny pies nie zaczepiał mojego prowokacyjnie NIGDY nie doszło do masakry. Mało tego jeśli nawet w bójce przeciwnik kładł się na grzbiecie ( a wtakiej pddańczejpozycji sądząć z charakteru obrażęń znajdował się zagryziony piesek) to mój warczał , bulgotał z rozczarowania ale NIGDY nie ugryzł. Bo pozycja poddańcza to rzecz święta dla normalnego nawet ostrego psa.
Piszesz ,że widziałaś gryzące się psy i to nie była taka sytuacja. No pewnie ,że to nie była walka, tylko atak agresora.
Drugi mój pies czyli Figa też ma swoje wady, bywa nieposłuszna itd, ale na tyle ją znam ,że jestem w stanie przewidziec jak się zachowa..
I wiem ,że jedyne za co przyjdzie mi przepraszać to ślady błota jak z radości kogoś ubrudzi( pracujemy nad jej zachowaniem rzecz jasna ).....jaha i ona jest ze schroniska właśnie:lol: czyli coś na ten temat wiem:evil_lol:
Kasie przyjrzyjrzyj się faktom..Twój pies nie respektuje psiej mowy i psich zachowań... Czemu pozwalasz głaskać go dzieciom jeśli uważasz że zwierzę jest tak nieprzewidywalne?
Bo ja uważam ,że moje psy były nieprzewidywalne TYLKO W PEWNYCH GRANICACH . Wiem ,żę nie zagryzłyby nikogo
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl



  • Strona 1 z 2 • Znaleźliśmy 160 wypowiedzi • 1, 2
     

     


     

     
    Copyright 2003. Notki końskim kopytkiem napisane...