ďťż
 
 
   gawędy o lękach naszych psów- jak sobie z nimi radzić?
 
 

Podobne

 
    
 

 

 

 

gawędy o lękach naszych psów- jak sobie z nimi radzić?





Figa Bez Maku - 27-10-2006 09:17
Odezwij się jak minęła podróz. Mam nadzieję ,że dobrze ją wszyscy zniesiecie:cool1:
Może i Wy kropniecie sobie po waleriance na większy luzik?:evil_lol:
Bo jak już kiedyś wspominałam na ogól nasza wyobraźnia przerasta rzeczywistość. Będzie dobrze:lol:
Ciekawa jestem działania tych esencji kwiatowych... Wygarnęłam z biblioteki plik książek o psach coby się "dogształcać " i w jednej z nich autor zachwyca się ich działaniem i bardzo poleca:lol:





loozerka - 27-10-2006 10:52
Pewnie Fischer? Ja informację o tych esencjach własnie stamtad czerpię. I nie wiem, czy coś mi się przewiduje, ale esencje daję od 5 dni - w tym na złamanie wszystkich lęków znanych i agresję i kurcze tfu, tfu, tfu- moj pies na wczorajszym spacerze zachowywał się normalnie- normalnie nie w swojej skali, ale takiej ogolnej- tzn nie poszczekiwał na wszystkich ( jako to mu sie ostatnio zdarzało po tym kopnięciu ), nie rozgladał się w poszukiwaniu "wroga" do obszczekania, kiedy piłka była schowana- ale, co szczególnie istotne- nie właczała mu się pogon na wszystko co się rusza- samochody, dwa rowery przejechały, a on tylko jakby " dla porzadku " hauknął na nie bez większego zainteresowania, także dzisiejszy poranny spacer ( bez piłki ) był zupełnie przyzwoity- tylko dwóch ludzi go jakoś bardziej poruszyło, ale dlatego, ze wyłonili się nieoczekiwanie zza krzaka w ciemnościach switu- i też ten szczek był taki raczej delikatny, ostrzegawczy. Na tych dwóch spacerach prawie sie nie zmeczylam :D. Jesli bedzie tak dalej to osobiscie zacznę srodki reklamowac ;).
Ja jesli na podróz kropnęłabym waleriankę, to przy obecnym stanie niedospania i zmeczenia moglabym się w Szczecinie obudzic :D. Ale faktem jest, ze podrózy się boje- niestety nie mam innego wyjścia, niz brać go ze sobą. Jakos będzie !!.
no i Haniu- zyczę Wam też jak najmniej problemowej podrózy- ale przy zrównowazeniu Figi- zyczenia zapewne się spełnią :)



Figa Bez Maku - 27-10-2006 11:21
Cieszę się,że homeopatia pomaga ( tak to Fisher)...Ja osobiście też czasem stosuję ( rzadko bo w ogóle to zdrowi jesteśmy) różne takie na przeziębienia i uważam ,że pomagają...no i są bezpieczne...
Swoją drogą to naprawdę masz pecha ,że mieszkasz jak pisałaś w antypsiej okolicy bo rzeczywiście zachowanie naszego psa BARDZO zależy także od innych ludzi. Miałam kiedyś psa mądrego, kochanego ,serdecznego,dużego ( no właśnie ...dużego - mieszaniec wilczura z dogiem) i ludzie zachowywali sie ( u mnie na klatce ale często i na spacerkach) okropnie. Jak trafił do nas miał 8 tyg.i był zwykłym ufnym szczeniakiem a jak ktokolwiek go zobaczył to zaczynał histerycznie krzyczeć, cofać się do ściany itp . W krótkim czasie mój pies nauczył się ,że obcy są źli i stał się nerwowo agresywny ... nie nikogo nie pogryzł ale nie lubił obcych i zawsze ich obwarkiwał....A ja wtedy byłam młoda, głupia i nie wiedziałam jak mam postępować.
Mam nadzieję ,że w pociągu będą sami mili ludzie:lol:



loozerka - 27-10-2006 19:05
Ja też, ja też, ja też !!
A okolica moze nie tyle antypsia, bo psów jest sporo ( co nota bene zauwazylam dopiero, jak mam gangstera ), ale w zasadzie nie widuję ludzi choćby bawiących się z psami- zwykle psy są po prostu wyprowadzane. Nie zauwazyłam, by ktos naprawde się psem zajmował, a jakos do ludzi, mających dośc dziwne metody wychowawcze ( obok mnie mlode małzenstwo ma przeslicznego seterowirlandzkiego szczeniaka 6 miesięcznego- wesoły, radosny, ufny- SUPER i ostatnio - jak wyjaśnili mi "za karę za to, ze pogryzł im w nocy buta cały nastepny dzien na spacer był wyprowadzany na smyczy ) i jakos nie powierzylabym im uczenia mojego psa zaufania do obcych. A moi znajomi- to niestety nie - psiarze.





Vectra - 27-10-2006 19:22
loozerka ,a możesz mi zdradzić co to za esencje i gdzie można kupić :razz:
Będe wdziędzna :cool3:

"
za karę za to, ze pogryzł im w nocy buta cały nastepny dzien na spacer był wyprowadzany na smyczy fantastyczna metoda wychowawcza :shake: :mad: :angryy:
kocham za to takich ludzi :angryy:
ex posiadacz moich suczek za kare (cokolwiek by pies nie tak zrobił czyli pogryzł coś lub nasikał) nie dawał jeść psu cały następny dzień i niepozwalał się z miejsca ruszyć.



loozerka - 27-10-2006 20:10
To sa tak zwane esencje kwiatowe Bacha. To jest coś w rodzaju preparatów homeopatycznych, tyle, ze mają leczyć róznorakie stany umysłu. Ja tak dość sceptycznie do tego podchodzę, ale z moim psem juz jestem dość zdesperowana, a stwierdzilam, ze nie zaszkodzą. Te preparaty są generalnie dla ludzi, a stosowanie ich w problemach behawioralnych psów polecął własnie Fisher ( nie wiem, czy on wymyślił, ale propagował na pewno ). Z tego, co widzialam na stronach różnych i forach, to mają spore wzięcie.
Wysylam Ci Vectra na PW link do jednej ze stron- z forum i sklepem.
A metody wychowawcze...:( ta moich sąsiadów na szczęście tak, jak nieskuteczna, tak nieszkodliwa generalnie- choć oni są przekonani, ze pewna osowiałość prezentowana na tej smyczy jest odzwierciedleniem poczucia winy psa ;) ), ale ten pan opisywany przez Ciebie...brrrrrrrrrrrrr :(



Czoko - 27-10-2006 20:49

Hmmm, co do córki.. niestety moja 17-latka ma inne prorytety niż poświecanie czasu na zabawy z psem. Po części ją rozumiem, bo biorąc pod uwagę wszelkie zajecia pozalekcyjne ma niewiele czasu dla siebie, Skąd ja to znam - nasz Krzyś ma 15 lat.... i Chocunia zrobiła się moja i męża...
Ale dalej nic nie wiemy jak Wam minęła podróż?



loozerka - 28-10-2006 01:15
Podróz się szykuje na wtorek. Tym bardziej się boje, ze srodki komunikacji bedą przepełnione...ale na pewno zdam relację.



Figa Bez Maku - 30-10-2006 10:38
Trzymamy kciuki za podróż... czasem taki tłum troche psiaka otumani bardziej niż rozdrażni.....będzie dobrze!:loveu:
Nawiasem mówiąc wczoraj miałam 2 godziny do zabicia ,więc kupiłąm pisemko " Mój Pies", nie wiem czy je znasz..I tam był akurat artykuł o lękach psich i co ważniejsze o tym jak sobie z nimi poradzić:lol:
Trzymajcie się:lol: i loozik:cool1:
Czekamy na relację....że było dobrze:lol:



loozerka - 30-10-2006 13:13
Znam MP- choc nie czytuje kazdego miesiąca. Ale- jesli jest artykuł na ten temat- kupię oczywiscie. Chetnie bym poczytala w podrózy- ale obawiam się, ze nie bedzie mi dane.
Juz wiesz, Haniu, jak zawistnie ( ten podtekst chcialam zakamuflować oczywiście ;) ) zyczylam Ci, by Figa choć troszkę niegrzeczna byla ?? Zeby choć zaszczekała w nieodpowiednim momencie :D. Mam nadzieje, ze mi wybaczysz....taki psi ideał, jak Figunia jest szalenie frustrujący ;).



Figa Bez Maku - 30-10-2006 13:43
Cha, cha.....No wiesz ja mogę Fiśkę:loveu: bezkarnie chwalić bo w sumie to żadna moja zasługa.. Ja tylko muszę uważać żeby jej nie "zepsuć". Natomiast Ty niestety masz pod górkę , bo Twoja psina widocznie bardziej utrwaliła w sobie tragiczne dzieciństwo i na pewno Ciebie czeka więcej pracy ...ale może i większa satysfakcja jak Ganguś stanie sie naprawdę loozackim :cool1: psiakiem olewającym obcych ( no nie dosłownie:evil_lol: )



loozerka - 30-10-2006 16:58
ja wiem, ze to po prostu kwestia imienia :D. Ja bardzo chcialam dać loozer, ale moje dziecko uparło się na obercne- fakt, ze pies był wcześniej tak nazwany i juz reagował. I to brzemię imienia nad nim ciązy.... ;)



Figa Bez Maku - 31-10-2006 09:27
No właśnie, a tu jeszcze ludzie słyszą jak go wołasz:evil_lol: i wyobraźnia pracuje:diabloti: .
A swoja drogą napisałaś ,że kiedyś był spokojniejszy w podróży?



loozerka - 31-10-2006 13:34
pierwsza podróz- w polowie czerwca była poezją- bardzo się jej balam, bo Gangs był u mnie wtedy jakieś 3 tygodnie i nie do konca jeszcze miał utrwalone nawyki czystościowe, ale bylo idealnie- pod każdym względem.
Kolejna podróz juz w polowie sierpnia była gorsza- zresztą proporcjonalnie do jego ogólnego zachowania. Najgorzej było na dworcach, gdzie jest dużo ludzi, walizek na kołkach, hałasu, zamieszania, wtedy dość panikował, ale i w pociagu były lekkie problemy- tzn niby lezał spokojnie pod nogami i spal- na 10 kolejnych przechodzacych osób nie reagował i nagle ta 11 w jakiś sposób go ruszala i wyskakiwał na nią ze szczekiem. Ale było to do zniesienia.
Natomiast teraz juz gorzej jest z tym jego zachowaniem na spacerach, obszczekiwaniem ludzi, po tym okresie lękowym przyszło mu to, ze na wszelki wypadek woli "potencjalnego wroga" zaatakować szczekiem, większej ilości rzeczy się boi i niestety bardziej panicznie reaguje.
Ta ewolucja to po 1) dojrzewanie- wtedy w czerwca miał jakies 4-5 miesięcy i generalnie zachowywał się jak potulny,zahukany pies , po 2) to obecne pogorszenie jest ewidentnie zwiazane z tym kopnięciem. Te ostre objawy zniknęły, jest niby o niebo lepiej, ale jednak nie tak, jak bylo przed.
W poniedzialek zdam relację, wczoraj byla proba kagancowa- po pierwszej walce o ściagnięcie zaczał za mną chodzic i błagającymi oczami prosic" zdejmij mi to okropieństwo", nawet parówczeki wtykane poprzez paski nie zmieniły jego nastawienia.



Figa Bez Maku - 02-11-2006 09:04
Loozerko...żyjesz?
A czy nie masz wrażenia ,że to było nabieranie odwagi?No bo na początku nie śmiał nawet pisnąć ze strachu a teraz ( przed kopnięciem) chociaż bał się to przynajmniej stać go było na postraszenie wroga szczekaniem?
Może jak poczuje się jeszcze pewniej ( czego Wam bardzo życzymy) to stanie się bardziej opanowany w reakcjach?
Oby tak było:loveu: W końcu jest to jeszcze bardzo młody ( i elastyczny) pies:multi:
Napisz koniecznie jak znieśliście podróż:wink:



Figa Bez Maku - 02-11-2006 10:05
Zajrzyj tutaj http://szkoleniepsow**********/. Jest cały wątek dotyczący lękliwości
Mam nadzieję ,że dojechałaś w jednym kawałku?



loozerka - 05-11-2006 23:51
Dojechalam i wrócilam- oboje w calości. Wiem jedno- to nieobliczalne wariacisko :loveu: ale i tak go kocham :)
Znalazłam na niego sposób, ktory w dużym stopniu opanowuje te jego ataki obszczekiwania. KOcyk kładę obok siebie na siedzeniu, jego na niego i jest blisko mnie. Wtedy jest spokojniejszy. A jak zdarzy mu sie io tak, że jakiś wróg się pojawi, to przykrywam go- chocby płaszczem- jak wroga nie widzi- to wszystko jest ok.
Dzisiaj wracalimy- część drogi- ANIOŁ, nagle w polowie mu się to anielstwo rozmyśliło i trochę poszalał, bo na jednej stacji nagle sporo ludzi wsiadło ( uspokoił się pod płaszczem ) po czym po przesiadce do zatłoczonego PKS- pies na kocyku zwinął się u moich stop i nic mu nie przeszkadzało. To po prostu nieobliczalne zwierząctwo :D. Cały czas był na lekach uspokajających- ktore jak na moje nie zadziałały ani trochę. Generalnie dzieki wyrozumiałości ludzi, ktorych poczytywał za wrógów - podróz nie byla taka zła. Bo zawsze lepiej się czlowiek czuje, jak usłyszy- "wie Pani, to pies, róznie moze reagować, nic nie szkodzi" niz "nie umie pani upilnowac, co to za pies, ale choleryk"
To jego poszczekiwanie nie jest Haniu wynikiem jego zwiększonej pewnosci siebie, wręcz przeciwnie. On obszekuje, by odgonic wroga- niestety wynika to z faktu, ze wroga moze widziec wszedzie- bo taki z niego tchórz.Te zmiany w jego zachowaniu to efekt dojrzewania, dorastania, niestety uwypuklania się tych cech psa strachliwo-agresywnego.
Generalnie to wszystko przez ludzi ;). Bo z psami potrafi sobie pokazać, co o nich myśli i rozumie co psy o nim mysla i nie musi się awanturować. A taki człowiek np. musi koniecznie rekę do głaskania wyciagać, albo patrząc w oczy cmokac zachęcajaco do mojego wypatrującego przeciwnika brytana, albo stanąc "dominująco: ;) obok i patrzec z góry. Trzeba ludzi wyszkolic w psich sygnalach :D.

Dzieki za link :)



Figa Bez Maku - 06-11-2006 10:12
No to cieszę się żeście cali:loveu:
No i widzisz jaka mądra jestes ? Sama znalazłaś radę na strachy Gangusia:multi: Bo tak przeważnie jest... W końcu Ty najlepiej go znasz:lol:
Fajnie ,że ludziska byli wyrozumiali , to bardzo komfortowa sytuacja wiem coś o tym:p
Co do leków to nie wiem ,co byłoby jakbyś ich nie zaaplikowała:diabloti:
Wiesz z tym nabieraniem odwagi to chodziło mi o to ,że obrazowo mówiąc kiedyś to bał się nawet pisnąć a teraz przynajmniej ma tyle odwagi żeby obszczekać wroga. Ot co;) No i masz rację ( o tym pisałam wcześniej wspominając swojego pierwszego piesia) ,że niestety otoczenie ma ogromny wpływ na to jak bedzie się zachowywał zwierzak w stosunku do obcych ludzi:-( . Trzeba naprawdę być dobrym behawiorystą ,żeby ten zły wpływ umieć zniwelować. A większość opiekunów błądzi po omacku. Teraz i tak jest z tym lepiej ... Ja te 30 lat temu czytałam w podręczniku do tresury ,że aby nauczyć psa warowania należy pogrozić mu smyczą a jak pies ze strachu przywaruje - pochwalić. :crazyeye: Czyli ... przepaść w porównaniu z obecnymi poglądami. Na szczęście!



Figa Bez Maku - 07-11-2006 09:30
popatrz co znalazłam ( cały czas sie uczę ) ...wygląda interesująco...http://www.dogs.gd.pl/kliker/sprawozdania/cs.html.
To jest o sygnałaach uspokajających dla psa kiedy on zachowuje sie nerwowo



Figa Bez Maku - 07-11-2006 09:53
i więcej na ten temat http://www.dogs.gd.pl/kliker/seminaria/turid.html
Muszę to wypróbować...



loozerka - 07-11-2006 10:13
Mam ksiązke o sygnalach uspokajających - to faktycznie pasjonujące, gdy się czyta pierwszy raz, szczególnie, gdy się odkrywa, ze te wszystkie gesty, sygnały, ktore ludzie odczytują jako "olewanie" ich przez psa, tak naprawde mają za zadanie wyciszenie czlowieka, uspokojenie go.
Obserwuję tez mojego psiaka- wobec innych psów wysyla wszystkie sygnaly prawie- dlatego mowie, ze się sweitnie dogadują :D. Jednak wobec ludzi tego nie robi- moze ostatnio coś tam zaczał.
Ale odkryłam ciekawą rzecz- gdy ja probuje wysylac sygnaly- ziewanie, oblizywanie się, przymykanie powiek, odwracanie się tylem, bokiem itp. gangster ciekawie reaguje. Tzn mam wrazenie, jakby byl zaskoczony- jesli mozna takiego okreslenia uzyc, potem zaczyna być jakby rozdrazniony tym- tzn tzn- zaczyna mnie lizac po twarzy- ale tak nerwowo, coraz bardziej się nakreca i jesli ja kontynuuje to potrafi nawet lekko mnie podgryżc i potem poszczekiwac. To mniej wiecej podobna reakcja do tej, jak wtedy,gdy szczekam na niego- a szczekac potrafię przekonująco :D
Lece na te stronki, ktore wrzucilaś Haniu :)

No własnie mam ksiązkę tej Turid Rugaas :)



Figa Bez Maku - 07-11-2006 10:48
Mnie się wydaje ,ze psy w ogóle rozumieją często ludzki język ( w sensie ludzkich sygnałów komunikowania się tzw mowy ciała bardziej niż nawet ludzie to sobie uświadamiają).
Np. jak się uśmiecham do obcego psa ( bez szczerzenia się ) i wysyłam mu "przyjazną falę" najczęściej bardzo zaczyna się mną interesować, macha ogonem, kiwa się jakby zachęcając do zabawy... no oczywiście negatywne fale pies też łąpie zwłaszcza jak jest wrażliwy. No i co sądzisz o tych sygnałach uspokajających w rezultacie?
Bo jak rozumiem u Gangstera jakoś nie bardzo się sprawdza? A może ..wybacz bluźnierstwo:evil_lol: popełniasz jakiś drobny , nieuchwytny błądzik?:diabloti:



Figa Bez Maku - 07-11-2006 10:51
albo usiłuje Ci powiedzieć" przestań być taka spokojna..nie rozumiesz ,że to jest groźne?"i ma Ci za złe to uspokajanie bo on wie lepiej ,że niebezpieczeństwo się czai obok



loozerka - 07-11-2006 11:09
bluznierstwo wybaczam ;)
Sygnały zaczełam wypróbowywać w domu- gdy przeczytalam ksiązkę od razu zaczełam sprawdzac, jak reaguje na te sygnały- no i własnie tak reagował, jak mowie. Moze masz rację, ze coś robię zle- tyle, ze ziewać to mam wrazenie umiem ;).
To nie tak, ze te sygnały sie u niego nie sprawdzają. On je świetnie zna- ma naprawdę super opanowaną komunikację z ich udzialem z innymi psami- samochody w sumie tez uspokaja-probując obchodzić łukiem tyle, ze one jakies takie niekomunikatywne ;).
Najgorzej jest z ludzmi. Jedyny sygnal, ktory czasem stosuje to obchodzenie ich lukiem-nigdy go w tym nie hamowałam, wrecz przeciwnie - daję dość luzną i dlugą smycz, ja teraz robie dokładnie to samo- tzn jesli widze idącego z naprzeciwka czlowieka, z ktorym mielibyśmy się minąc- też staram się go lukiem obejsc dodatkowo zawsze stając miedzy "wrogiem" a Gangsterem.
Jednak zadnych innych sygnałow u Gagnstera nie widze- niestety nawet to obchodzenie nie zawsze wykonuje. Po prostu czasem potrafi a priori rzucic się (probowac, bo go zatrzymuje) na przechodniow, ktorzy w ogole nie poruszaja się jego drogą, ida sobie inna, boczną trasą. Oczywiscie sa to najczęściej ludzie idacy pospiesznie, dosc glosno. To akurat standard.
Zeby jednak bylo jasne- ja mojego psa mam opanowanego, w zasadzie, gdy ja z nim wychodze- takie obszczekanie- a własciwie proba zdarza się zupelnie sporadycznie - wiem czego unikac, wiem, jak w razie czego odwrócic jego uwagę, jak go odciagnąc. Gorzej, gdy wychodzi z nim ktoś nie znający go- a tak czasem bywa, albo w sytuacjach, gdy tych zagrozen nie mogę uniknąc np. własnie pociag, dworzec. W pociagu np. starsznie drażliło go, jak ktos na niego dluzej patrzał. Az mi bylo glupio, bo ludzie przygladali się mu z sympatia- szczególnie jeden facet, a ten glupol po kazdym dluzszym spojrzeniu zaczynał ujadac. Uprzedzalam faceta, ze Gangster to odbiera jako zagrozenie i dlatego ujadal i Pan generalnie przestawal- ale widzialam, ze go korcilo, zeby co jakis czas spojrzec. A Gangster tylko czyhał na to- i jazda od początku. Nawet nie umiałam się zloscic na pana, bo robił to naprawde z uśmiechem, nie po to, by psa draznic- a raczej z taką podrażniona ambicja- no jak to, przeciez mozna psa do siebie przekonac. I gdyby nie miesjce i inni pasazerowie, ktorzy ujadanie srednio mogli lubić pewnie bym z panem poedukowala psa.



Figa Bez Maku - 07-11-2006 12:09
No właściwie to można Gangusia zrozumieć że boi się ludzi skoro zachowują się groźnie i nieprzewidywalnie... może dlatego nie kieruje do nich żadnych sygnałów bo wie ,że to jak rzucanie pereł przed wieprze.. i tak nie zrozumieją:evil_lol:
Trochę to też zabawne ,że ludzie tak bardzo ( przynajmniej niektórzy !) usiłują zrozumieć mowę zwierząt... ten wątek tak często przewija się w bajkach...i tak są na tę wiedzę oporni. Chociażby klasyczna zasada na ogół nieprzestrzegana ( teraz z tym jest lepiej) NIE UCIEKAĆ PRZED PSEM. I ile osób ucieka...niestety.



loozerka - 07-11-2006 12:20
niestety- często na zasadzie odruchu. A pies, nawet jak nie robi z tego agresji, a ma tylko silny instynkt pogoni- bedzie na to reagowal i się takie koło nakręca :)
Ale w sumie z tym rozumieniem jezyka psiego to nie taka prosta sprawa. Te sygnały jednak są kompletnie rózne od naszej mowy ciala- te gesty, ktore u nas oznaczaja otwartosc, kulture, grzecznosc- dla psa sa oznaką dominacji, wrogosci, konfrontacji. Podziwiam autorkę tej ksiazki za odkrycie tego jezyka tak doglębne.
Mimo, ze wiem, to często dopiero "rozumowo" musze sobie przypomniec, ze jak na moje ostrzejsze wolanie Gangs bierze się za obwąchiwanie krzaczka to nie robi tego, bo mnie ignoruje. A obchodzenie lukiem ludzie najzwyczajniej będą odbierac jak strach. itp, itd.



Figa Bez Maku - 07-11-2006 12:46
Ba..czemu się dziwić..zapomnieliśmy o sygnałach które my ludzie umieliśmy kiedyś wysyłać , odbierać i rozumieć... Czasem obserwuję jak ludzie nie wyczuwają się nawzajem ( mnie też to dotyczy)...nie zauważają ,że ktoś inny źle reaguje na jakieś ich zachowanie, denerwujące, używają niewłaściwych słów , nie wiedząc ( lub wiedząc) ,że doprowadzą do ostrego konfliktu.
Chętnie sobie poczytam tę książkę , bo jakoś do mnie przemawia... ciekawa jestem jak Figa zreaguje na moje spsienie.
A nie masz pomysłu jak namówić Gansia żeby zaczął sygnalizować? Może to co warte tego wysiłku ( główkowania):diabloti:



loozerka - 07-11-2006 14:21
Nie mam pojecia- tyle, ze...czy to chodzi o to, by on sygnalizowal ludziom? Przeciez i tak nie pojmą. Muszę popracowac, by odczytywał moje sygnały...
ta strona z seminarium, ktorą mi podalas jest swietna. Sa tam rzeczy z ksiazki, ale nie tylko. Jedynie nie zgadza sie w przypadku moejgo psa ta relacja z pilką. On reaguje wrecz odwrotnie- gdy wybiega się za pilka, potem dalsza czesc spaceru jest super- spokojna, nie ma zadnych szalenstwo, nie reaguje agresywnie, czy wariacko. A wystarczyly teraz 4 dni bez porzadnego wybiegania za pika- i przed chwila zachowywal się jak wariat.
I najbliższy przyklad tego, ze on jakos u ludzi inaczej mowe ciala odczytuje. Jako jeden z najsilniejszych sygnalow uspokajających uwaza się odwrócenie się tylem do psa, a nawet polozenie na podlodze twarza do ziemi. Przed chwila szlismy naprawde szerokim chodnikiem. Na jego skraju w ogleglosci ok 1,5-2 m od toru naszego ruchu stal facet odwrócony tylem do chodnika, a wiec do psa. Stal nieruchomo, spokojnie. A gangster chcial na niego się rzucic, juz startowal.



Figa Bez Maku - 07-11-2006 14:47
No ale stał odwrócony a nie odwrócił się . Może to o to idzie (jestem jeszcze zielona bo nie czytałam książki).:oops:
Z tą sygnalizacją to chodziło mi o to żeby Gang odczytywał Twoje sygnały uspokajające ..no bo to w sumie o to chodzi ..no i rzecz jasna żeby na niego działały. Ja używam jak się okazuje intuicyjnie magicznego słowa " nie bój się". Jakoś tak wyszło.. Figa na początku trochę bała się przestrzeni...woreczków foliowych, dziwnych przedmiotów, ostatnio bałwana i zatrzaskujących się drzwi. Ale umiarkowanie ( raczej to była ostrożność) i moja zachęta ( a podobno właśnie nie należy) do obejrzenia potwora była poprzedzona moim " nie bój się". Kiedy ostatnio widziała na skwerku pijanego faceta niosącego (?) dywan .. swoją drogą scena jak z filmu:diabloti: wystarczyło ,że powiedziałam ( zupełnie odruchowo) "nie bój się" i uspokoiła sie ... może nie całkiem ale wyraźnie



loozerka - 07-11-2006 15:42
moze to racja z tym facetem.muszę jeszcze to zgłebic. NIezaleznie od tego- nie prezentował zadnych gestow dominajcyjnych nie naruszał psiej etykiety, jak to często bywa z szybko idacymi w swoją stronę ludzmi. Trochę załuje, ze u mnie nie ma nikogo, kto zajmowalby się psią psychologią. Ale takiego naprawde dobrego....bo to co ja robie to kompletna amatorszczyzna nie poparta prawie zadna praktyką,a wylacznie czytaniem części teorii i przerabianiem jej na 1 psie.



Figa Bez Maku - 08-11-2006 09:05
Ale nic nie jest jednoznaczne a pies przecie nie automat...może facet dziwnie wyglądał..albo dziwnie pachniał albo akurat Ganga coś wcześniej wystraszyło i miał obniżony próg wrażliwości. Mnie też czasem nie podoba się obiektywnie przystojny i grzeczny facet... tylko ja na niego nie nawarczę bo nie wypada:cool1:



Figa Bez Maku - 08-11-2006 11:18
"Ostatnio zademonstrowwałem znajomym w jaki sposób pies może rozumieć sygnały uspokajające wysyłane przez człowieka.
Obiektem była LIra . Jak tylko kucnąłem, zacząłem się oblizywać, ziewać, odwracać głowę - była święcie przekonana, że chcę się bawić.
Znam też psy, które w momencie gdy człowiek zaczyna zachowywać się "dziwnie", czyli inaczej niż się normalnie ludzie zachowują zamiast się uspokajać - bardziej się boją. Takie bowiem zachowanie ludzi nie jest dla nich codziennością i nie są z tym oswojone. Tak więc CS-y, które wysyłamy chcąc uspokoić psa mogą mieć dla niego zupełnie inne znaczenie. "
NO coments:evil_lol:



loozerka - 08-11-2006 16:35
heh, ale to dokładnie to, co robi Gangster, gdy ja prezentuje te wymienione CSy ..on od razu tak się zachowuje, jakby pytał: rany, co Ty wyprawiasz i jest tym zaniepokojony autentycznie



Figa Bez Maku - 09-11-2006 11:22
No właśnie ..jak ze wszystkim ( dieta, gimnastyka) trzeba podejścia indywidualnego. Własny język trzeba wypracować ot co:lol:



iwlajn - 10-11-2006 22:54
Loozerka w Szczęsnych jest ośrodek szkolenia psów. Podaję Ci namiar na stronkę: www.dobermann.net.pl



loozerka - 11-11-2006 00:04
Widzisz iwlajn, ja chyba o tym myslalam- to na trasie ze Szczytna, wielokrotnie widzialam to miejsce- chyba plac treningowy jest przy szosie. Tylko dla mnie problem to dojazd- tam sie nic nie zatrzymuje, a ja nie jestem zmotoryzowana. Juz lepszy byłby dla mnie sam olsztyn...ale dzieki za namiar, tak obserwuje tego lobuza i dochodzę do wniosku, ze chyba bedę musiala się skonsultowac ze specjalista...bo w pewnych sprawach naprawde mam efekty- ale są takie aspekty, w ktorych odbijam się o mur :(.
Bede musiala jakos pokonac te bariere komunikacyjną



iwlajn - 11-11-2006 11:03
Loozerka ale jak jedziesz osobowym autobusem, to w Szczęsnych jest przystanek. Tylko trzeba by było poprosić kierowcę żeby się tam zatrzymał.

Rzeczywiście, ten ośrodek jest zaraz przy szosie.

Gdybyś potrzebowała pomocy w przekonaniu pieska do obcych to ja się piszę, tylko w domu będę dopiero na Święta. Ale chętnie Ci pomogę.



loozerka - 11-11-2006 15:08
Iwlajn- bardzo chętnie, jesli uda nam się zgrac termin pobytu- mam nadzieje, ze jako studentka masz dluższe ferie.
Problem wynika stad, ze ja akurat na wszystkie świeta wyjeżdzam, nie jestem rodowitą szczycienianką i nie mam tu w ogole rodziny- a wiecej mam mamę juz niemlodą, u ktorej zawsze się zjeżdzamy cała ferajną, wiec staram się jechac tam na jak najdłuższy okres przed świetami, by jej pomoc.
Ale po świetach wracam w miarę szybko, więc moze wtedy udaloby się spotkac.
Choć dzisiaj myślalam, ze osiagnelam wielki sukces-teraz mam wątpliwosci. Przy porannym spacerze, ktory zawsze w weekendowe poranki jest dluzszy, polaczony z zabawą ( gangster po takim wybawieniu się jest hmm jak to nazwać- bardziej odpręzony ) spotkalismy znajomą psicę z włascicielem Jak juz wspomniałam to jedyna kategoria ludzi, ktorzy nie budzą a priori lęku mojego psa i niespecjalnie zwraca na nich uwagę- ale tez nie okazuje jakiejs specjalnej przyjazni. A dzis do pana sam podbiegł i obwąchał go, co było dość niezwyczajne.
Gdy wyrazilam swoje zaskoczenie, Pan mi powiedzial, ze jego suka ma własnie cieczkę! Więc to chyba nie objaw przelamania się psa :D



iwlajn - 11-11-2006 15:26
Loozerka, zawsze jakiś postęp:) A w takim razie czemu nie zainteresowała go suczka, tylko jej pan:) Myślę, że powoli, powoli będzie coraz lepiej.
Mój Gruby bardzo nie lubił mężczyzn. Tylko, że on reagował na nich bojowym nastawieniem. Pomogło oswajanie ze znajomymi mężczyznami, a na spacerach myślę, że pomogła moja spokojna postawa. Kiedy widziałam, że się któremuś za bardzo przygląda, tzn. z takim negatywnym nastawieniem mówiłam "nie wolno", wtedy on patrzył na mnie, był chwalony i dostawał smakołyk. A jak widziałam, że mijał kogoś już obojętnie też był chwalony. Teraz na spacerach w parku próbuje polować na myszy a ludzi traktuje obojętnie.
Co do Świąt, nie wiem ile będe mieć wolnego. Zazwyczaj zaraz po Sylwestrze wracam a dłuższe ferie mam po sesji, czyli koniec stycznia/początek lutego. Ale napewno przed świętami dam Ci znać jak wracam, może chociaż jedno spotkanie się uda.



loozerka - 11-11-2006 16:49
Ale ja wracam zawsze bezposrednio po świetach, wiec mam nadzieje na spotkanie przed Sylwestrem jeszcze :)
Też się zastanawialam z tą suczką, tyle, ze w parku był jeszcze jedne pies zaprzyjazniony - oba, czyli suczka i pies onkowate, mlodziutkie - zaczęły się gonic, wiec moj Ganster, mimo, ze dośc szybki z niego chlopak, z ich dlugimi nogami nie miał szans i chyba nie zdazył jej powąchac jeszcze. A pan stał blisko. Ale - jesli to nie cieczka- bo suczka ponoc jeszcze nie w momencie koncepcyjnym- to moze iskierka nadziei jest...?
Co do barowania- to ja juz wszystkie spodnie, bluzy, polary spacerowo-psowe mam przesiąknięte zapachem parówek, zołtego sera itp. To moje szczęście wraca ze spaceru nazarte jak mops- mimo , ze robie malutkie kawałeczki - bo przeciez on reaguje na wszystko samochody, rowery, ludzie - wiec za kazdy brak reakcji, czy dla odwrócenia uwagi- dostaje cosik w nagrodę. Potem w parku jakieś drobne szkolenia- z wykorzystaniem piłki, ale i smakołykow- wiec wychodzi tego duzo :D



loozerka - 12-11-2006 08:22
Po wieczornym spacerze okazało się, ze moj Gangster nie wyszedł jeszcze poza etap cwiczenia na maskotkach. Spotkalismy tę samą suczkę a wraz z nia inną, także z cieczką. Gangster tym faktem nie byl zainteresowany za bardzo. Z wieksza, z ktorą się zawsze bawil zaczął się bawic, ale zdecydowanie po przyjacielsku, natomiast druga, ktora zawsze go ofukiwała tym razem byla nim mocno zainteresowana, obwąchiwala. Gangster trochę był skonsternowany tymi wyrazami uznania.
Najlepszy był efekt tego wszystkiego- Gansgter zaczał w zabawie uciekac przed swoją przyjaciółką, ona biegła za nim, a za nią ta druga suczka, ktora probowała tę pierwsza zgwałcic. Zaśmiewałam się do łez obserwując ten wesoły autobus, tym bardziej, ze wszystkie psy biegaly w mojej bardzo bliskiej bliskosci ;), bo miałam w kieszeniach parówki :D



iwlajn - 12-11-2006 10:58
Och Loozerka, wesoły autobus na spacerze:evil_lol: Bomba!!!
Takie rzeczy to tylko w Szczytnie;)



Figa Bez Maku - 13-11-2006 11:22
Cieszę się ,że Ganguś otrząsa się z tamtego przeżycia. Ważne ,że niezależnie od powodu zdecydował się na kontakt z człowiekiem . Super:loveu:
Ciekawa jestem co zaproponują Ci szkoleniowcy.. jeśli zdecydujesz sie na nauki:lol:



loozerka - 13-11-2006 17:07
Wiecie, chcialabym,z eby jakiś czlowiek znający zachowania psów pobył z nami tydzien, by wiedzial o co temu moejmu gluptasowi chodzi- ja naprawde chwilami zupełnie nie przyswajam jego pobudek ....... i najgorsze, ze jest taki nierówny- jednego dnia potrafi być super normalnym psem- noo, tak prawie ;), a innego zachowuję się jak dzikusek.
Ale ten szok po kopnięciu, to chyba w dużym stopniu strząsnął z siebie. Choć nie do konca jest ta, jak był, a i niechętnie idzie w stronę tamtego miesca, gdzie się tyo stało, mimo, ze wcześniej bylo to jego jedno z ulubionych miejsc spacerowych



Figa Bez Maku - 14-11-2006 10:58
No cóż czas leczy rany jak powiedział Jasio kładąc na skaleczeniu zegarek:evil_lol:
Rozumiem ,że fizycznie Gangusiowo nic się nie stało..sorry ale dopiero teraz przyszło mi to do głowy.. :oops: Tak się skupiłam na psychice:shake:



loozerka - 14-11-2006 11:09
Nie, jemu nic się nie stało, ja chyba nawet pisalam, ze z tego, co widzialam z odleglosci, to mi wynikalo, ze to nie bylo mocne kopnięcie- zdecydowanie bardziej na psychikę oddziaływało



Figa Bez Maku - 14-11-2006 11:20
Dobre i to :roll: No bo wiesz mocne czy słabe kopnięcie ale zależy GDZIE.
Zdrówko dla Gansia i Ciebie rzecz jasna:loveu:



iwlajn - 14-11-2006 16:02
Loozerka a jak by tak próbować, zachęcając samkołykami, próbować znów go przekonać do tego nieprzyjemnego miejsca. Zbliżyć się do momentu, kiedy chce zawracać, postać z nim tam chwilę, pogadać, kazać usiąść, dać smakołyka i zawrócić. Może z czasem uda Ci się z nim tamtędy chodzić swobodnie.



loozerka - 14-11-2006 16:38
Iwlajn, ja to robię, na razie osiągnęłam tyle, ze chodzi ze mną tamtedy, czasem bez oporów, czasem mniej chętnie, ale chodzi, poczatkowo w ogole w tamtą stronę nie chciał zawracac.
Wiesz gdzie to jest? Z boku ogólniaka, w kierunku Solidarności- Puławskiego jest pomiędzy płotem ogólniaka a kolejnymi domami spora łąka. Ja mieszkam przy Piłsudskiego, a on został kopnięty w tej części przy Lanca. Początkowo zatrzymywał się przy przeciwnym skraju łąki i koniec, dalej nie chcial się ruszyc. Teraz juz w miarę tamtedy chodzi, choć bywają dni, kiedy jest bardziej niespokojny i w tym miejscu, gdzie bylo kopnięcie zaczyna na wszystko reagować mocniej.
Ale nie jest juz z tym zle, w koncu po drugiej stronie Piłsudskiego mam spory park- były cmentarz niemiecki i wokół łaki i tam mogę sobie spacerować.



iwlajn - 14-11-2006 16:46
Oczywiście, wiem gdzie to jest. W te wakacje codziennie maszerowałam Puławskiego do WSPOLu zbierać materiały do magisterki. Mam tam ciocię na Solidarności.
A ja normalnie mieszkam na Niepodległości, więc ze swoim Misiem chodzę nad jezioro, do parku.
No to nam się trafiło dobre położenie bo jest gdzie pieski wyprowadzać:)



loozerka - 14-11-2006 16:52
Dokładnie- ja całą jesien, a właściwie od konca sierpnia wyprowadzałam Gangstera do lasu- własnie przez ten cmentarz, potem tyłnymi drogami do lasu za Leśną w kierunku na Ostrołękę mam jakieś 12 minut. Tam na szczęście czuję się z nim bezpieczna, bo nie pojawi mi się z nienacka samochód...
A do tego parku przychodzą ludzie z psami, ludzie, jak ludzie, ale psiaki super i fajnie się z nimi bawi.
A ten park nad Domowym też znam doskonale, bo kiedyś mieszkałam na Sienkiewicza, wiec bezpośrednio przy nim.



iwlajn - 14-11-2006 16:56
A można na ten cmentarz wyprowadzać psy? Zawsze mnie to zastanawiało. Bo groby nieogrodzone... A jak tam latem jest niebiesko, zasłane niebieskim dywanem po prostu:)



loozerka - 14-11-2006 17:06
Powiem tak, ja jako szczycienianka przyjezdna w ogole nie miałam świadomości, ze to cmentarz. Właściwie dopoki nie miałam Gangstera, to mimo, ze mieszkam praktycznie naprzeciwko w ogole tam nie chodzilam. Trafilam tam zupełnie przypadkiem i to od strony tych łąk, ktore są za drewutnią. Ze to jest cmentarz zorientowalam się za 3 razem, bo wcześniej chodzilam tak bokami, po samych obrzerzach, a te nagrobki wolnostojące sa mocno pozarastane, niektore wygladają jak części podmurówek. Ale od tej pory pilnuje, by Gangster nie załatwiał się w pobliżu tych grobów, co w zasadzie nie jest trudne, bo on generalnie preferuje drzewka i rzadko cokolwiek innego obsikuje. A jak biegamy, czy bawimy się to w tych częściach, gdzie nagrobkow nie ma, albo juz własnie poza płotem, tam z tyłu i z boku tego parku jest duża łąka też ogrodzona.
A widzisz, latem tam nie bylam, zaczęłam chodzić pod koniec lata dopiero. Ale teraz jest tam pieknie, jest dużo brzóz, wiec liscie różnokolorowe na ziemi, naprawde lubie to miejsce.
To miejsce jest dla nas dlatego tak dobre, ze to wszystko jest ogrodzone, samochody tam nie wjezdzają.



iwlajn - 14-11-2006 17:32
Miejsce na spacery wymarzone po prostu- las to jest to.
To dlatego ja Gangsterka wcale nie kojarzę, nie te rejony spacerowe po prostu:)
No ja tak blisko lasu nie mam, a mój Gruby ma za krótkie łapki żeby za rowerem nadążyć. Tak myśleliśmy nad jakąś przyczepką dla niego ale w tym roku był pogrom kleszczy, więc dla bezpieczeństwa spacerków do lasu nie było.



loozerka - 14-11-2006 19:07
Gangsterka to i tak pewnie nie mogłabyś skojarzyc, bo on do konca maja świata nie znał poza podwórkiem ludzi, u których był. On jest młody psiak :) A potem w lecie to trochę z nim wyjeżdzalam, a czerwiec i lipiec to glownie poznym wieczorem chodzilimy na dluzsze wyprawy,bo w dzien przeciez się zyc nie dalo.
Ale z tymi kleszczami to dziwna sprawa, wszędzie slyszalam i czytalam o zatrzesieniu i chyba sporo bylo, a ja, spedzając kupę czasu w lesie z psem znalazłam na nim slownie 2 kleszcze wbite i 2 padniete. Te wbite były zupełnie swiezutkie i zaraz odpadły. Nie wiem, moze to skutecznosc srodków anty, bo faktycznie byl co 3 max 4 tygodnie ex-spotem zakraplany.
Chyba, ze odziedziczył jakis składnik antykleszczowy po mnie- uwielbiam las i potrafie tam spedzic całe dnie i w ciagu ostatnich 10 lat mialam na sobie- nie wbite, jedynie łażące 2 kleszcze. A np moja kolezanka ktora się wybrala raz ze mną, przebywając tyle samo czasu, po tej 1 wyprawie znalazła na sobie 10 kleszczy



iwlajn - 15-11-2006 11:28
My w tym roku w wakacje codziennie 7-16 w lesie. Bo sezon jagodowy:loveu: I normą było znajdowanie na sobie po powrocie do domu 15 kleszczy. Codziennie!!!
Wet mówił, że w naszym województwie dużo było przypadków zakażenia przez kleszcze babeszjozą, na moim osiedlu dwa pieski z tego powodu umarły.
No i kilku znajomych brało antybiotyk, bo było podejrzenie boreliozy.



Czoko - 15-11-2006 12:33

My w tym roku w wakacje codziennie 7-16 w lesie. Bo sezon jagodowy:loveu: I normą było znajdowanie na sobie po powrocie do domu 15 kleszczy. Codziennie!!!
Wet mówił, że w naszym województwie dużo było przypadków zakażenia przez kleszcze babeszjozą, na moim osiedlu dwa pieski z tego powodu umarły.
No i kilku znajomych brało antybiotyk, bo było podejrzenie boreliozy.
Ale mnie przeraziłaś...ale historie naszych ukąszeń, kleszczy i badań już od maja opisywałam kilka razy w galerii Choco i w blogu...

Loozerka - a czy mogłabyś czasem tutaj wkleić jakieś zdjęcie skoro wątek Gangusia już tak się rozrasta i tutaj macie wielu znajomych i wszyscy wiedzą gdzie Was szukać...



loozerka - 15-11-2006 12:42
Choco- chyba wkleję :), no i może zmienie tytuł, bo etraz to takie pogaduchy o wsiem- ale to i dział trzeba zmienic..jakos pomyśle nad tym :)



iwlajn - 15-11-2006 12:50
Loozerka, nawet jak dział zmienisz, to koniecznie musisz nas informować o postępach Gangsterka. Mam nadzieję, że jest lepiej.

Czoko, ten rok jeśli chodzi o zaraźliwość kleszczy, jest najgorszy. Mam nadzieję, że zima paskudy wymrozi.



Czoko - 15-11-2006 13:03
Może któryśz Moderatorów Ci coś doradzi - bardzo często i dużo pod względem technicznym pomagała mi coztego.
Ale oczywiście nas zawiadom jeśli się gdzieś przeniesiecie - nasze wątki Galerie to też rozmowy o swoich pieskach i wszystkim i o problemach,ze zdjęciami ja wiecznie mam problemy...



loozerka - 14-01-2007 08:48
Zgodnie z zapowiedziami część wątku, w której zaczęły sie pojawiać zdjecia Ganstera została przeniesiona do galerii, a może raczej fotoblogów i tam juz zaczęła się rozwijac. Serdecznie zapraszam zarówno tych, którzy mieliby poznać samego Gagstera, jak i tych, którzy chcą pogadac o lękach i strachach swoich psów i innych związanych z nimi problemach. Tam też znajduje się kontynuacja cześci tutajeszych wypowiedzi.
to drogowskaz :) http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=32549



fidelkova - 04-02-2007 21:36
Witajcie,

mam spory problem z 9-letnim Fidelem. Fidel jest jamnikiem, dotychczas nie było z nim większych problemów. Powiedziałabym wręcz, że w odkąd przeprowadziliśmy się 3 lata temu do domu z ogrodem, Fidel stał się dużo fajniejszym i spokojniejszym psem. Do czasu...

Wszystko zaczęło się tak naprawdę tuż przed Świętami, gdy Fidel słysząc odgłosy fajerwerków na spacerze zaczął się część, wręcz dygotać i ciągnąć na smyczy – wręcz w dowolnym kierunku, byle szybciej. Potem był spokój, bardzo miłe Święta, spacery, goniactwo po lasach, szaleństwa w górach, Fidel zachwycony, my również. Kulminacją wszystkiego był Sylwester, gdy pies został zostawiony jak zwykle gdy wszyscy domownicy wychodzą z domu w sypialni (tak tak, śpi w łóżku, przyznaję się ;-) ). Po powrocie zastaliśmy pobojowisko – zgryzione drzwi, rozbity wazon, zdarte listwy przydrzwiowe. I niestety Fidelka z rozszarpanymi całymi brwiami, zniszczonymi od tarcia i gryzienia drzwi. Bardzo się ucieszył na nasz widok, my jakby mniej niestety. Sytuacja powtórzyła się, gdy znów musiał po kilku dniach zostać sam w domu. Strupy poździerane, krew, Fidel radosny że wreszcie przyszli i wypuścili.

Po konsultacji z lekarzem doszliśmy do wniosku, że to lęki. A po jeszcze głębszym zastanowieniu, że lęki to on miewa od dawna, w różnym nasileniu, przechodzące, nawracające w zupełnie innej postaci. Jako szczeniak kręcił się i gryzł ogon, potem lizał drzwi, co w pewnym momencie ewidentnie zaczął sprytnie wykorzystywać jako patent w przypadku gdy nikt się nim nie interesował byśmy się nim zajęli (np. gdy przychodzili goście – stały numer Fidelka), od ok. pół roku z wielkim lękiem podchodzi do jednej części mieszkania, do której wchodzi tylko bardzo ostrożnie wzdłuż jednej ściany.

Wróćmy jednak do tego, co teraz. Alarm zmieniony, pies zostaje zamknięty na pierwszym piętrze domu. Tu jednak problem – chcąc go do tego przyzwyczaić zamykamy drzwi na dole żeby siedział tam sam gdy pracuję na górze. Zawsze siedział grzecznie sam, nigdy nie było z tym problemu. Teraz domaga się, żeby z kimś być, próbuje się wydostać, drapie drzwi (kolejne zniszczone, szczegół) i chce wchodzić po schodach na górę, czego nigdy nie robił. Dochodzi do półpiętra, wyżej się boi.

Gdy ostatnio został sam, znów zaczął się dobijać do drzwi, mimo że nigdy nie mieliśmy problemów z zostawianiem go – nawet na długo, na całą noc, na cały dzień, spał sobie zawsze grzecznie.

Po ostatnim takim numerze, gdy musiałam wrócić do domu (bo biedulka jeszcze uaktywnił alarm, co jeszcze dodaje pewnie do jego stresu!), postanowiłam zostawić go jednak w ogródku. O dziwo siedział spokojnie (obserwowałam go z ukrycia przez 15 minut), zastałam go leżącego jak gdyby nigdy nic na miękkiej wycieraczce.

Pies brał delikatne leki uspokajające, które niestety nie przerwały jego nagłych lęków. Leki póki co odstawiliśmy, sądzę że ważniejsze jest tu poszukanie przyczyn problemów niż same leki, które mogą być tylko ewentualnym dopełnieniem.

Co do problemu, domyślam się, że boi się zostawać sam, nagle zaczął bać się dziwnych odgłosów (fajerwerki, ataki panicznych drgawek na dźwięk znanego mu od dawna wygrywającego stałą obsesyjną melodyjkę samochodu z lodami), ale nie mam pomysłu co robić. Dodam tylko, że pies ostatnio nie zostawał dużo sam (pracuję głównie w domu), ma dość sporo ruchu (godzinny spacer co rano i dwa krótsze w dzień), nie ma specjalnie nic nowego w jego otoczeniu.

Bardzo proszę o rady. Może ktoś spotkał się z podobnymi problemami u psów.
Pozdrawiam,
Fidelkowa Pańcia



puli - 04-02-2007 21:47
"Pies brał delikatne leki uspokajające, które niestety nie przerwały jego nagłych lęków. Leki póki co odstawiliśmy, sądzę że ważniejsze jest tu poszukanie przyczyn problemów niż same leki, które mogą być tylko ewentualnym dopełnieniem"

Pies ma juz 9 lat,wiec zaczyna sie powoli starzeć. Reakcje lękowe z czasem będą sie nasilały. Bez wspomagania farmakoterapią sie chyba nie obejdzie,ale:
Jeżeli leki to przeciwlękowe a nie uspokajajace. Różnica jest zasadnicza.



Behemot - 04-02-2007 22:17

Jeżeli leki to przeciwlękowe a nie uspokajajace. Różnica jest zasadnicza. Tak jak z "ludzkimi lekami" : np. relanium czy hydroksyzyna są lekami uspokajającymi, słabo działają przeciwlękowo, natomiast xanax ma silną komponentę przeciwlękową.

U psów podaje się niekiedy sedalin, nie jestem jednak pewna, czy to lek uspokajający czy anksjolityk. W każdym razie jest na receptę, więc to psychotrop, na pewno nie ziółka.



fidelkova - 04-02-2007 22:49
jasne, sa leki na wszystko, ale ja szukam przyczyny i mozliwosci poradzenia sobie z problemem. i mam nadzieje, ze nie pozostanie on z rozwiazaniem "cud-miod-tabletka-na-nastroj. dziekuje. nastepny prosze"

pozdrawiam, fidelkova



Delay - 05-02-2007 12:39
Wiesz, z tego co czytam, wynika że Fidel jest i był psem lękliwym. Taki pies wymaga duużo pracy - i to od samego początku - czyli pierwsze sygnały, że pies jest lękowy. Coś o tym wiem, bo miałam 5 lat bardzo lękliwą suczkę collie.
Trzeba sobie uświadomić, że Rambo z takiego psa nie będzie mimo pracy i farmakologii. Niestety farmakologia jest nieraz potrzebna, choć bywa że usypia psa a nawet...nie działa (np. Hydroxyzyna na moją sukę po prostu NIE działała albo było to działanie bardzo płytkie) Należy pamiętać że te leki nie przerywają lęków, a tylko zamulają percepcję psa. Jednak są przypadki gdzie są wręcz nieodzowne.
Często zachowanie psa pogarsza także nasze zachowanie...nasze reakcje na różne sytuacje. Są psy, które po prostu są wrażliwe na strzały, takie się rodzą ale nasza reakcja może sporo zmienić. Często właściciele popełniają błędy roztkliwiając się nad psem niestety i sprawa się pogarsza. W przypadku walki z zachowaniami lękowymi trzeba naprawdę BARDZO wiedzieć co się robi, bo sprawa jest bardzo delikatna. Nieumiejętnie można więcej spaprać niż pomóc.

Z tego co czytam wcześniej zachowanie Fidela nie sprawiało wam aż takich problemów. Na ile się więc to zachowanie nasiliło? Samo się nic nie dzieje i założę się, że być może nieświadomie ale się do tego przyczyniliście.
Dochodząc przyczyny tego nasilenia powinniście moim zdaniem zastanowić się nad waszym podejściem do tego psa. Być może wtedy udałoby się mniej więcej wyłapać moment, kiedy zaczęło się pogarszać.
Druga sprawa, jeśli pies niszczy wam mieszkanie i robi sobie przy tym krzywdę, to najlepszym rozwiązaniem byłaby m.in klatka- kennelik - zwłaszcza żę to jest mały pies. Z tym że należy pamiętać, żę psa trzeba bardzo stopniowo przyzwyczaić do niej, żeby pies nie traktował jej jako kary, czy czegoś w tym rodzaju - a swojego "domku", "budki", gdzie będzie się mógł czuć bezpiecznie.
Znam przypadek, kiedy lękliwa suczka cocer spaniela wyskoczyła przez okno wybijając szybę ze strachu, więc wydaje mi się że klatka-kennelik to nie tylko dobre, ale i bezpieczne rozwiązanie, przynajmniej problemu zostawania psa w domu.



fidelkova - 05-02-2007 16:21
dzieki za pomoc :)

problem jest w ogole dosc zlozony - Fidel nie jest lekliwy, lubi ostre szalone zabawy, goni "polujac" po lasach. z psami jest roznie - bywa agresywny do duzych psow, to istonie pewnie ze strachu, ale w ostatnich moze 2 latach i tak zachowuje sie duzo lepiej do innych duzych psow (do suk i mniejszych psow generalnie zwykle swietnie). jezeli zobaczylbys (zobaczylabys) fidela, ostatnia rzecz ktora moznaby o nim powiedziec to to, ze jest psem lekliwym. oczywiscie to co w glebi psyche to juz cos innego, troche jak u ludzi.

boje sie klatki, on jest strasznie sprytny i uparty i generalnie trudno go do czegokolwiek przekonac - typowy jamniczy upor, zawsze chce zrobic po swojemu, "stawial sie" (uciekal, odsuwal sie) zawsze na proby "ubezwlasnowolnienia" - trzymania na rekach, na kolanach, itp. a do tego nie jest lasy na smakolyki.

od miesiaca zastanawiamy sie, co sie zmienilo w naszym otoczeniu, zachowaniu, podejsciu do niego. nie wpadlo mi nic innego oprocz tego, ze ostatnio coraz rzadziej zostawal sam i coraz mniej chcial byc zamykany sam w sypialni. az do feralnego sylwestra z jego kulminacja oczywiscie. lęk - tak jakby nie chcial zostawac w ogole sam w domu, niezalenie od tego gdzie. dziwne, ze na zewnatrz chyba bylo lepiej.

hydroxyzinum tez nie dzialalo, moze troche wiecej spal i pil, nic wiecej, lęki byly, wiec odstawilismy az do lepszego pomyslu.

pozdrawiam,
fidelkova



Delay - 05-02-2007 16:36

jezeli zobaczylbys (zobaczylabys) fidela, ostatnia rzecz ktora moznaby o nim powiedziec to to, ze jest psem lekliwym. oczywiscie to co w glebi psyche to juz cos innego, troche jak u ludzi. Wiesz, no ale z tego co piszesz to nijak tylko wyłania się obraz psa ljednak nieco lękliwego. Słuchaj, co byś nie mówiła, to jednak tak się całkiem normalny pies nie zachowuje. Lękliwość może być w mniejszym lub większym stopniu. Jednak jeśli pies reaguje tak jak wasz Fidel - to już jest moim zdaniem lękliwość. To nie jest zachowanie normalne i pies ma skłonność do panikowania w dla siebie "strachowych" sytuacjach.
Z resztą z tego co opisujesz to on się zapowiadał na nieco lękliwego od samego początku. Podobno jamniki miewają skłonności do bycia lękliwymi - jeśli wychodzi to "ponad przeciętną" - to już jest niestety wada.
Pies lękliwy też potrafi zachowywać się normalnie. Taki pies po prostu częściej i z większym nasileniem znajduje sobie bodźce "do bania się". To że generalnie jest psem zabawowym, zachowuje się po prostu jak pies - nie zmienia faktu, że jest psem nieco lękliwym.
Moja suka collie potrafiłą być "normalna", była bardzo żywiołowa, uwielbiałą zabawę, nie bała się weta, siedzenia w domu, psów, ludzi i całkiem sporej ilości rzeczy ,ale jednak były takie, których się bała, czasem nawet panicznie - więc nadal była psem lękliwym.
Pies lękliwy ma też taką cechę - że nie da się do niego dotrzeć kiedy zaczyna panikować - to się może objawiać w różnym nasileniu. Im mniej pies "kontaktuje" tym większy stopień nasilenia lękliwości.

Nad klatką może dobrze by było się zastanowić, bo skoro pies się pokaleczył i zniszczył wam mieszkanie to sprawa może się pogorszyć a pies zrobić sobie na tym lękowym "kociokwiku" większą krzywdę...:roll:



loozerka - 05-02-2007 17:19
fidelkowa, dokładnie zgadzam się z Delay, ja na swoim psie przerobilam juz wiele.
Moj pies wesołym, skłonnym do zabawy psem. Uwielbia się bawic, świetnie dogaduje sie z psami, w każdym razie, z większością. Gdy jesteśmy w lesie, ugania się po ogromnym terenie, czesto odbiega samodzielnie na tyle daleko, ze nie mogę sie go dowołac. Chetnie poznaje nowy teren, bada nieznane mu rzeczy. A jednocześnie jest psem lekliwym. Dla mnie oznacza to tyle, że wszystko, co go przestraszyło do tej pory oraz kazda sytuacja lekotwórcza z którą sie styka obecnie moze spowodować, ze cos, co do tej pory nie stanowiło problemu, teraz jest żródlem jego obaw.
I tak boi sie ludzi, prawdopodobnie w przeszlości, której ja nie znam, spotakło go od ludzi wiele złego. Generalnie boi się wszystkich obcych. Do każdego obcego-poza ludzmi z psami- ( dalibóg nie wiem, czemu akurat jest taki wyrazny podział) , podchodzi ze strachem, z załozenia woli takiego człowieka obszczekac, pogrozic mu. Chyba ze ma gorszy dzien, to wtedy zwyczajnie podkula ogon i ucieka od ludzi. Podobnie reaguje na samochody, rowery. Na razie na szczęscie tylko te rzeczy budzą jego stały lek. Jego stala reakcja to jest niestety rzucenie sie na wroga i odujadanie go. Wiekszośc ludzi nie ma pojecia, ze to zachowanie wynika z leku, a nie z jakiejs brawury, zaczepliwosci itp. Wielu ludzi nie postrzega go jako psa lekliwego, bo tych, ktorych zna, przy kazdym spotkaniu z radosci potrafi zalizac na smierc. W innych sytuacjach na razie taki lek sie nie utrwalił. Owszem z dużym strachem podchodzi do rzeczy nowych, dziwnych, ale umiem nakłonic go do zapoznania sie i oswojenia z wrogiem. Reasumując pies lekliwy- to pies podatny na strach i tylko od osobistych doświadczen, przezytych sytuacji, tego, jak otoczenie reaguje, zalezy, czego bedzie taki pies sie faktycznie bał. Nie musi wcale sie bac wszystkiego. Moj sie wielu rzeczy nie boi, ale nie zmienia to faktu, ze jest lękliwym psem.

A teraz do terapii. NIe jestem żadną specjalistką, ale troche czytalam o tych psich lekach i także w mojej ocenie Twemu psu potrzebna jest lekoterapia. Czemu? Otóz moim zdaniem niewłaściwie podchodzisz do problemu szukając zródła. Zródło to Ty juz masz- pies sie przestarszyl bardzo silnie w okreslonej sytuacji i w sytuacjach podobnych, budzacych pewnie jego skojarzenia reaguje lekiem. Zródłem jest wiec jego przeżycie. Niestety chyba nie jesteś w stanie wyeliminować zródła tych strachów, bo z tego, co piszesz, wszystko sie dzieje podczas Twojej nieobecnosci i tak nprawde nie wiesz, co te ataki wywołało. ( chyab ze - jesli masz warunki- nagrywaj wszystko, co sie dzieje w pomieszczeniu zajmowanym przez psa i w ten sposób ustal, co jego taką, a nie inna reakcję powoduje.
Jesli natomiast nie masz takiej mozliwości, to jedyne wyjście- to psa znieczulić, tak, by nie wywoływać reakcji lekowej, by w kontakcie ze zrodłem strachu - mowiac krótko- nie bał się. W takiej sytuacji jaka opisujesz, jedynym srodkiem moim zdaniem to leki, ktore go odczulą. Wydaje mi sie, ze moze miec to dwojakie dzialanie- z jednej strony powstrzyma doraznie paniczna reakcje, a z drugiej znieczulajac go na to, co te całą zmianę w zachowaniu spowodowało, moze na przyszlosc trwale skorygowac jego zachowanie. Bo jesli bedziesz go zostawiala w domu bez takiego wspomagania, a on bedzie sie stykał z tym, co go "przestrasza", może to tylko utrwalac i pogłebiać ten lęk.



Behemot - 05-02-2007 17:34

Jesli natomiast nie masz takiej mozliwości, to jedyne wyjście- to psa znieczulić, tak, by nie wywoływać reakcji lekowej, by w kontakcie ze zrodłem strachu - mowiac krótko- nie bał się. Ale z drugiej strony... przecież pies nie może do końca życia jechać na lekach uspokajających/przeciwlękowych... One uzależniają! :cool1:



Delay - 05-02-2007 17:49

Ale z drugiej strony... przecież pies nie może do końca życia jechać na lekach uspokajających/przeciwlękowych... One uzależniają! :cool1: Jedne mniej, drugie bardziej. Ale słuchaj...psychicznych zmian lękowych także u ludzi nie da się wyleczyć bez użycia farmakologii. Leki wspomagają terapię.
W trakcie napadu lęku u psa zmienia się chemia w jego organiźmie - i na tę chęmię również powinna działać chemia w postaci leku.
W przypadku psów lękliwych, zwłaszcza w tym większym stopniu, praca jest bardzo utrudniona, ponieważ taki pies potrafi wynajdywać sobie coraz to nowe źródła lęku. Załóżmy, przestraszył się czegoś - to nawet jeśli ciężką pracą przezwyciężymy nieco tę reakcję, to pies za chwilę będzie będzie bał się kolejnego bodźca, nawet na tym samym terenie, któy już poznał...:roll:
Niestety są przypadki w których chemii się nie uniknie - tak samo jest z ludźmi i nerwicą lękową.



fidelkova - 05-02-2007 17:53
tak, masz racje. nie neguje tego, chce jednak nakreslic troche szerzej obraz sytuacji i Fidela.

oooo wlasnie to jest to! bingo! zero kontaktu w stresie, gdy go cos boli, gdy sie zbytnio podekscytuje (lapie trop - i pies leci i wrecz nie slyszy glosu, raczej niz nie slucha)

klatka byc moze, ale tylko po konsultacji z lekarzem (a raczej behawiorysta), sama sie do tego nie wezme - wlasnie przez to, co sama pisalas wyzej.

a oczkow szkoda, nie wywracaj tak bardzo;)
dzieki, pozdrawiam



loozerka - 05-02-2007 17:54
Behemot,a le o tym tez pisalam, ze takie czasowe odczulanie, znieczulanie- jesli lęk jest nowy, może dac efekt na przyszłosc i dac psu zapomniec, ze cos go wystraszyło.
W ogole tak intuicyjnie wydaje mi sie, ze z lękiem przed dzwiekiem, to najtrudniej walczyc. Z każdą inną rzeczą chyba mozna przekonać psa, ze nie boli, ze nie stwarza zagrozenia, ze jest ciekawe. A jak oswoic dzwięk? Jak pokazac, że tego, co dzieje się wewnatrz psa- bo tak chyba odbieramy dzwieki, pies nie ma się bac? Mi na szczęście ten rodzaj lęku został oszczędzony...:)

A tak nawiasem mowiac, a propos postu Delay i tego, jak reagują psy lękliwe, ich zamykania sie w sobie, wrocilam do swoich postów z poczatku watku i tam jest dokładnie o tym, w sumie nie mając wielkiego pojecia, ze jest to jakas cecha takich psów, dokładnie to opisalam wskazując na reakcje Gangstera.
Zmieniam tytuł watku :) Bo ma to dotyczyc lekow wszystkich psów, a skoro wyszla stąd część galeriowa, to moj lobuz wcale nie musi tym lękusiom przewodzic ;)



Behemot - 05-02-2007 17:54

Jedne mniej, drugie bardziej. Ale słuchaj...psychicznych zmian lękowych także u ludzi nie da się wyleczyć bez użycia farmakologii. Leki wspomagają terapię. Leki uspokajające nie leczą, tylko działają objawowo i powinny być stosowane tylko doraźnie - nigdy w sposób ciągły przez długi czas, bo wtedy, po ich odstawieniu objawy lękowe nasilają się jeszcze bardziej - że już nie wspomnę o zespole odstawienia...



fidelkova - 05-02-2007 17:59
rozumiem, ze moze nie obyc sie bez lekow, nie neguje tego ale nie chce psa bez sensu faszerowac czyms co nie pomaga. i tak jak u ludzi - same leki nic nie dadza, to tylko wspomaganie terapii. wg mnie konieczne jest znalezienie zrodla leku. nie moge pogodzic sie z tym, ze jestem zupelnie bezsilna.

dzieje sie podczas nieobecnosci - bo sama nieobecnosc powoduje stres. nie wiem co jeszcze do tego dochodzi. wyglada na to, ze ostatnio to obce (niecodzenne) dzwieki sa lekogenne.

rada weterynarza. zastosowalabym - ale na razie nie moge go zostawic samego w domu. za duze ryzyko kuku. ewentualnie na zewnatrz. a tam wiele nie nakrece.

no wlasnie.... :(

dzieki, pozdrawiam i czekam na wiecej rad :)



loozerka - 05-02-2007 18:00

oooo wlasnie to jest to! bingo! zero kontaktu w stresie, gdy go cos boli, gdy sie zbytnio podekscytuje (lapie trop - i pies leci i wrecz nie slyszy glosu, raczej niz nie slucha)
a widzisz, przycyzny podobnego zachowania w tych róznych sytuacjach moga być odmienne :) Gdzies chyba w sprawozdaniu z sympozjum z udzialem autorki Sygnałow uspokajajacych u psow czytalam, ze psy generalnie maja zdolnosc wychwytywania i reagowania na jeden bodziec, jednym zmyslem. Czesto to, co odbieramy jako igrnorowanie nas wynika z tej własciwosci własnie. Pies skupia sie na jednej rzeczy i pies nas nie slyszy biegnac za super atrakcyjnym celem :)
a to drugie to juz moze byc takie autystyczne zamykanie sie, odgrodzenie od świata...przekladajac na jezyk psychologii ludzkiej ;)



loozerka - 05-02-2007 18:07


rada weterynarza. zastosowalabym - ale na razie nie moge go zostawic samego w domu. za duze ryzyko kuku. ewentualnie na zewnatrz. a tam wiele nie nakrece.
A sprobuj wyjść po prostu na 15-20 minut w zalozeniu pozostając w bliskiej odleglosci, by moc wkroczyc. MOze masz mozliwosc pozyczenia od kogos takie elektrycznej opiekunki dla dzieci- one dzialaja do 200 m, jedno zostaw w pokoju psa- oczywiscie razem z kamera, droga zabierz ze soba. Gdy uslyszyc cos niepokojacego, bedziesz mogla wrocic, a jednoczesnie moze to da szanse nagrac jego zachowanie. Bo chyba tak naprawde terapie pozwolilaby ustawic wiedza o tym, na co reaguje bezposrednio.
Tyle, ze to troche, jak pisze Delay- u psów lekliwych, starch jest "wedrujący" zawsze jakies jego zrodlo sie trafi :)
A teraz musze zmykac, bo moj lekuś domaga sie spaceru - MOCNO I WYRAŹNIE, zaraz mi wypazurzy dziurę w ramieniu :D



puli - 05-02-2007 18:54
Fidelkova - w jakim miejscu on sypia? Jamniory lubia wszelkie norki, budki, domki - zwłaszcza jezeli jest tam kawał polarka w który można sie zakopać.
Gdyby mu zafundować (na razie pozyczyć) klatkę, włozyc do niej spanko, przykryć ja kocem i zostawić odkryte tylko wejście (drzwi caly czas otwarte), to moze byłby zachwycony nową, zaciszną budą ? Mozliwe,że poprawiłby mu sie komfort psychiczny i zwiekszyłoby mu sie poczucie bezpieczeństwa...



fidelkova - 05-02-2007 22:06

Fidelkova - w jakim miejscu on sypia?
Gdyby mu zafundować (na razie pozyczyć) klatkę, włozyc do niej spanko, przykryć ja kocem i zostawić odkryte tylko wejście (drzwi caly czas otwarte), to moze byłby zachwycony nową, zaciszną budą ? Mozliwe,że poprawiłby mu sie komfort psychiczny i zwiekszyłoby mu sie poczucie bezpieczeństwa...
zle jest - w lozku spi:lol: a lozko to jest w sypialni, w ktorej dzial sie sylwestrowy horror i w ktorej za boga nie chce sam zostawac.

co do podsluchiwania - dobry pomysl. zrobilismy jednak juz 2 razy taki test, po 15 minut poza domem. nawet nie ogladalam nagrania z kamery, fotel cieplutki, pies sie z miejsca nie ruszyl. jakby nie zauwazyl ze wyszlismy w ogole. i to sie, przepraszam za wyrazenie, kupy nie trzyma troche. dziwny problem.



Samturia - 06-02-2007 09:10
Moja Łapa ostatnio zaczęła bać się łóżka. Po ciemku za nic na nie nie wskoczy, chyba że weżmie dłuuuugi rozpęd a i tak wskakuje tylko brzegiem. nie wiem jak temu zaradzić, dzisiaj Łapa spała w łazience sama nie wiem dlaczego tam poszła. Na łóżko trzeba ją wnosić, a nie chcę żeby znowy spała na tych zimnych kafelkach :(



Delay - 06-02-2007 16:33

Leki uspokajające nie leczą, tylko działają objawowo i powinny być stosowane tylko doraźnie - nigdy w sposób ciągły przez długi czas, bo wtedy, po ich odstawieniu objawy lękowe nasilają się jeszcze bardziej - że już nie wspomnę o zespole odstawienia... Tak ale nadal prawdą jest, że leki wspomagają terapię - mam w domu lekarza, to wiem.
Jednak nigdzie nie napisałam, że leczą, a napisałam że wspomagają leczenie. Jest wiele problemów lękowych, które nie obędą się bez wspomagania terapii lekami. A już o całkowitym wyleczeniu nie mówmy nawet bo to w przypadku psa lękliwego, zwłaszcza takiego który ma predyspozycje do tego genetyczne jest niemożliwe. Terapia również psa nie wyleczy, tylko działa objawowo.Bądźmy szczerzy.
Natomiast dla mnie i chyba nie tylko dla mnie logiczne jest że ŻADNYCH leków nie podaje się w nieskończoność, o czym informuje każdy lekarz, także weterynarii. Z resztą nie da się tych leków nabyć bez recepty a też nie sądzę żeby ktoś był na tyle głupi, żeby sam podejmować się leczenia, bez konsultacji z lekarzem.
Z tym "zespołem odstawienia" to też nie przesadzaj bo to zależy od leku a także od jego dawki, która jest ustalana z lekarzem.Nie wiem też czy można mówić o uzależnieniu w przypadku psa, któremu lekarz przepisze terapię farmakologicznę, krótkotrwałą, co się zwykle dzieje w pierwszym, najtrudniejszym etapie. Potem zostaje już tylko terapia.
To samo jest z ludźmi - nerwicę lękową również leczy się z początku farmakologicznie i terapią a potem odstawia leki i zostaje przy terapii - a właśnie po to, żeby móc wpłynąć na chęmię jaka ulega zmianie w czasie napadów lęku. To ta chemia właśnie najbardziej uzależnia organizm psa i często potem pies się "samonakręca" - to dlatego żeby móc wpłynąć na ten proces i móc go próbować odwracać terapią stosuje się z początku farmakologię.
Ja swoją sukę tak leczyłam, w porozumieniu z kilkoma fachowcami i przyniosło to pożądane efekty, nie było żadnych objawów uzależnienia czy "odstawienia". Nie wiem, może po prostu nie trafiłam na wetów debili, którzy przepisywaliby non stop leki...
Na chłopski rozum się to wydaje z resztą idiotyzmem i jest przejawem niekompetencji.



Delay - 06-02-2007 16:41

Moja Łapa ostatnio zaczęła bać się łóżka. Po ciemku za nic na nie nie wskoczy, chyba że weżmie dłuuuugi rozpęd a i tak wskakuje tylko brzegiem. nie wiem jak temu zaradzić, dzisiaj Łapa spała w łazience sama nie wiem dlaczego tam poszła. Na łóżko trzeba ją wnosić, a nie chcę żeby znowy spała na tych zimnych kafelkach :( Moja poprzednia lękliwa suka chowała się w łazięce jak się czegoś bała ( zwykle burza, sylwester, silny wiatr za oknem). Potrafiła wleźć do wanny i tam siedzieć i dygotać, dysząc aż jej język się siny robił.
Ja bym na twoim miejscu nie pakowała psa na siłę na łóżko, skoro twierdzisz, że się zaczęła bać łóżka. Żeby przemóc lęk, pies sam się musi przekonać że nie ma się czego bać.
Ja bym nakłała psa smakołykiem, zabawką, stopniowo, bez zmuszania do czegokolwiek. Za to jak pies wskoczy sam z siebie i zobaczy że to nic strasznego a nawet przyjemnego - to się wyluzuje w końcu. Wg. mnie to najlepszy sposób.;)



Behemot - 06-02-2007 16:42

Nie wiem, może po prostu nie trafiłam na wetów debili, którzy przepisywaliby non stop leki...
Na chłopski rozum się to wydaje z resztą idiotyzmem i jest przejawem niekompetencji.
Niestety w każdym zawodzie zdarzają się bezmyślni ludzie - i wśród wetów, i wśród "ludzkich" lekarzy.
Po prostu lepiej mieć świadomość tego, że z psychotropami trzeba bardzo uważać.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl



  • Strona 2 z 3 • Znaleźliśmy 236 wypowiedzi • 1, 2, 3
     

     


     

     
    Copyright 2003. Notki końskim kopytkiem napisane...