ďťż
 
 
   KOSZALIN - CZARNA HAŃCZA - ma własny, zupełnie własny DOM :-)
 
 

Podobne

 
    
 

 

 

 

KOSZALIN - CZARNA HAŃCZA - ma własny, zupełnie własny DOM :-)





kinga - 21-06-2006 15:42

noooo.... Kinga :crazyeye: jestem pod wrażeniem.... twoich zdolności pedagogicznych :evil_lol:
Zuza.... ty się lepiej pospiesz, bo Kinga rozwinie te talenta.... i z Hanki zrobi hersztbabę :evil_lol::evil_lol::evil_lol:
myślisz, ze powinnam się wziąć za psy bojowe? :crazyeye:

a Hanka niech się pospieszy z tym domem, bo na razie nie mogę za bardzo kochać innych dużych suk, żeby jej nie było przykro:oops:

...a wczoraj w schronie pojawiło się kolejne cudo :loveu: : suka prawie 100% hovawart :loveu: - jeesuu, jaka cudna :loveu: - oddana wczoraj, młodziutka i bardzo wystraszona:-(





kinga - 27-06-2006 11:13
pomoooocyyyy! :placz: :placz: :placz:

pilnie i rozpaczliwie szukam transportu na najbliższy weekend dla Czarnej Hańczy i wyżlicy Kory na trasie:

TORUŃ - WARSZAWA
albo
WŁOCŁAWEK - WARSZAWA
albo
POZNAŃ -WARSZAWA

z powodu komplikacji nie dam rady dowieźć suk do Warszawy i jeszcze wrócić z marszu - to jednak milion kilometrów

-dowiozę je do w/w miast - i błagam o pomoc :placz:

Zuza35 jest kochana kobietą i deklaruje zwrot kasy za paliwo

a ja "na zaś" podaję moją kom. 600-870-571

i bardzo prosze o litość nad nami, bo ja tu jestem w stanie przedzawałowym - a Zuza też :placz:



PaulinaT - 27-06-2006 11:16
Porozglądam się moze ktoś by jechał?
Jakbyście były w Poznaniu to ja oferuję przechowanie i kawę i michę zimnej wody :p



kinga - 27-06-2006 11:17
Paulina -Ty z tym Twoim hotelem przynosisz zawsze szczęście :lol:

...czyli pierwsze ogniwo mamy;)





kinga - 27-06-2006 13:01
podnoszę, bo nadal pilnie i rozpaczliwie potrzebuję pomocy w transporcie!



Zuza35 - 27-06-2006 14:34
Dołączam się do prośby Kingi... Próbowałam załatwić na weekend większy samochód (kombi jakieś), ale nic z tego :( Większość ludzi ma plany wyjazdowe...
Jeszcze jest taka ewentualność, że mogłabym pojechać swoim autem, ale z kimś, kto ma doświadczenie z piesami różnymi... a ja niestety nikogo takiego nie znam...
(rzecz w tym, że w moim samochodzie bagażnik nie nadaje się do przewiezienia tam psa, a wożenie dwóch dużych zdenerwowanych psów na tylnim siedzeniu mnie przerasta zdecydowanie).



swan - 27-06-2006 14:42
rany julek, a ja akurat w ten weekend jadę w głuszę na kajaki i nie mogę:placz:

myślę, myślę, może ktoś mi do głowy wpadnie:PROXY5:



Camara - 27-06-2006 18:01
ale się porobiło :placz::placz::placz:

gdzie tu szukać transportu???????



PaulinaT - 27-06-2006 23:12
Podnoszę - transport, potrzebny transport!!!!!!!!



swan - 28-06-2006 07:38
No nie, naprawdę nic?:shake:

a z Hoską nam tak szybko poszło:cool1:

ja kajakiem naprawdę nie dam rady:oops:



Camara - 28-06-2006 11:53
podnoszę, bo suczyna już tyle czasu czekała no dom :shake:
a teraz dom czeka na nią !!!!

TRANSPORT POTRZEBNY !!!!!!



kinga - 28-06-2006 14:02
NAJPRAWDOPODOBNIEJ :lol: :

w niedzielę "do dnia' pojadę z Julią ze Szczecina ( takim dobrym aniołem koszalinskiego schronu) na trasie:

Koszalin - Grodzisk Maz. - z obiema sukami :lol:

po czym suki zrzucimy u Zuzy35, odpijemy kawę, i zawracamy do Koszalina i Szczecina

ale:
potwierdzone to będę miała dopiero w piątek wieczorem - najpóźniej w sobotę rano - przez Julię ( czy jej awaryjna praca w niedzielę nie wyskoczy i czy jej TZ to wytrzyma nerwowo)

Katcherine ma w razie czego Plan B :lol: , jadąc z Wysp - gdyby mój Plan A nie wypalił...
Ale jakby komuś się nasunął Awaryjny Plan C - to jeszcze lepiej...



kinga - 06-07-2006 15:39
ten wątek cichcem cichcem przeniósł się na wątek Kory wyżlicy :oops:

KOSZALIN - wyżlica szorstkowł. KORA - KTO JĄ PRZETRZYMA 2 TYG. w okolicach Wawy?

( nie umiem wkleić linku :oops: - a ostatnio umiałam:niewiem: )

bo obie panny w towarzystwie jeszcze dwóch innych ( m.in. Tory z koszalinskich kudłaczy) jutro będą jechały w świat :lol:

ps: udało mi się wkleić link :-o - i stanowi to dla mnie jeszcze większą zagadkę - jak :p



kinga - 06-07-2006 15:52
a tu Zuza snuje na ww wątku opowieść, jak to u nich z tą Hanką było:

...
Biedna ta moja mama :smile: Najpierw pokazałam Hankę: zobacz jaka słodka i taka bezdomna... Mama na to: no... i uciekła od monitora :smile:
Potem snułam opowieści... ta suka przeszła w moich opowieściach tyle, że nie wiem jak to przeżyła :smile: Sytuacja w koszalińskim schronisku się pogarszała do czasu, kiedy zamiast zwyczajowego: "biedactwo, a nie ma tam nikogo, kto by coś dla niej zrobił?" padło: "a gdzie ją będziemy trzymać?" :evil_lol:
Czy kłamanie dla dobra sprawy jest wybaczalne?? Myślę, że tak, skoro nikomu nie szkodzi, a może pomóc ;-)...



Camara - 08-07-2006 10:34
A ja już wiem :cool3:
Hańcza vel Hanka już w domu u Zuzy :multi::Cool!::sweetCyb::bigcool:



PaulinaT - 08-07-2006 11:30
Oooooooooooooooooojejejejejejeje :bigcool: :bigcool: :bigcool: :bigcool: :bigcool: :bigcool: :Cool!: :Cool!: :Cool!: :Cool!: :Cool!:



Zuza35 - 08-07-2006 22:27
Kinga nic a nic nie przesadziła. Hanka jest po prostu przemiła. Wystraszona, pokorna, biedynka. Siedzi w budzie, ale już powolutku wychodzi. Dzisiaj nawet wypuściła się poza kojec i poznawała to coś, co kiedyś będzie ogrodem :-) Co prawda jak tylko ktoś się pojawi ,Haneczka znika w swoim azylu, ale robimy postępy - minimalne, ale nikt się nie spodziewa, że wszystkie traumy znikną natychmiast. Nie zamyka oczu, nie chowa się w najdalszy kąt, tylko zerka z budy na świat. A pojętna jest, że hoho. Już załapała, że jak idzie moja mama i coś w rękach ma, to na bank to żarełko jakieś idzie i czarny nos się wychyla ostrożnie :-) Rozpuści ta moja matka suczynę jak dziadowski bicz :-)
Zdjęc na razie nie ma, bo nie chcę jej napadać z aparatem, ale jak tylko się da wkleję natychmiast.

dziewczyny, jeszcze raz wielkie dzięki :-)



Camara - 08-07-2006 23:15
Zuza, to ja Ci dziękuję :Rose:
Gdyby nie Ty, to biedna Hanka spędziłaby żywot w schronisku... bo jak ją miał ktoś zauważyć skoro na widok ludzi suczyna chowała się w najdalszy kąt :roll:

Kinga i Tobie wielkie dzięki, że ją wypatrzyłaś w tym kącie :p



Zuza35 - 09-07-2006 09:56
Dzisiaj obudził mnie telefon (byłam poza domem) - Hanka uciekła!! Nie ma jej nigdzie. Mama przyszła do niej ze śniadaniem, a tam pusto!! Jadę do domu. Mało nie rozjechałam różnych rzeczy po drodze. Myślałam: ok, nawet jak ją znajdziemy gdzieś we wsi czy w lesie (co jest wątpliwe, bo tam naprawdę sporo odludzia i chaszczów) to jak ją złapię? Ona tak bardzo boi się ludzi. Byłam w połowie drogi - kolejny telefon - Hanka wróciła! Okazało się, że zrobiła sobie dziurę w/pod siatką. Ale wróciła i weszła tą samą drogą. WRÓCIŁA :multi: Pospacerowała i przyszła na śniadanie :-)
Tylko, że nie mam pomysłu jak jej zabezpieczyć siatkę, żeby nie łaziła nigdzie. Skoro wraca to nie ma takiej tragedii, ale to suka niesterylizowana (chcemy ją ciachnąć dopiero jak się trochę uspokoi, a ja nie chcę szczeniaczków...) Pozostaje mieć tylko nadzieję, że teraz nie jest w jakimś takim okresie, że może się nabawić dzieciaków, bo cały gips polega na tym, że ona zapewne uciekła do psa sąsiadów, który lata luzem.
Wydawało się, że ogrodzenie dobrze zabezpieczone, siatka wpuszczona w ziemię. Kojec na dole obity drewnem. Nie ma podmurówki, ale na razie nie mam szans jej zrobić. Kurcze no... jakieś pomysły?



kinga - 10-07-2006 10:50
no, wróciłam :lol:

wkleję malutki dokument z podróży - czyli Hańczę, która podczas postoju zajęła skwapliwie moje miejsce pilota :mad:

skąd niestety została oddelegowana na siedzenie tylne, jako, ze pilot jest osobą Ważną i Niezbędną :lol:

http://img210.imageshack.us/img210/5067/hanka15kq.jpg

http://img149.imageshack.us/img149/9094/hanka2f2oh.jpg

http://img210.imageshack.us/img210/5652/hanka3f0os.jpg



Zuza35 - 10-07-2006 11:29
A ja uprzejmie donoszę, że Hanka zaczyna pokazywać charakterek :D
Okazało się, że umie warczeć i szczekać! No i ma skłonności do łazęgowania. Kinga widziała jak wygląda teraz mój "teren" i wie, że nie mam specjalnie możliwości stworzenia tam Fort Knox :-) Obawiam się, że jak Haneczka będzie chciała to tak czy siak się wydłubie na zewnątrz. Z tym, że dlaczego miałaby chcieć? Nie tęskni do niczego i nikogo (może poza Kingą :-), odkryła, że tu nikt nie krzyczy, nie próbuje skrzywdzić, obsługa całkiem niezła, buda wygodna, towarzystwo (psie) niezgorsze... Już się zorientowała, że tu jedzenia nikt nie limituje specjalnie i nie zabiera - nie rzuca się już, wczoraj zjadła swoją michę na raty, a kiełbasy nawet odmówiła...
Nie ucieka już jak się do niej podchodzi, nie chowa w kąt. Nawet zaczyna merdać ogonem jak się do niej mówi... Będzie dobrze :D

http://foto.onet.pl/upload/7/4/_614632_n.jpg



kinga - 10-07-2006 12:17

http://foto.onet.pl/upload/7/4/_614632_n.jpg
uszy - te uszy - nie mogę się na nie napatrzeć :loveu: - po raz pierwszy widzę te uszyska NIE rozpłaszczone wzdłuż głowy, ale jakoś tak... ciekawie, godnie podniesione ;)

takiej Hanki nie znałam :lol:



PaulinaT - 10-07-2006 13:21
Oooojejjjjjje jaka ona puiekna jest! W tej podróży na siedzebiu auta - no normalnie przepiękna suczka aż dech zapiera!
No i buszująca w trawie... cud miód malina! Alez ci się Zuza psina trafiła... nonono! :loveu:



kinga - 11-07-2006 11:45
A JA MAM NEWSY A JA MAM NEWSY :multi:

- Zuza mam nadzieje, ze mi wybaczysz upublicznienie wczorajszych SMSów :oops:

" Hanka nie wpuściła robotników [:-o :-o :-o - reakcja moja] i przegoniła psa sąsiadów:-)
Na nas nie warczy a nasze psy kocha.
Znaczy jest już u siebie :-)
(...)
No cóż, uznała, ze taką ma pracę :-) Jak mama przy robotnikach powiedziała: spokój, do budy, Hanka poszła ;-) ..."

Hanka - Pies Dzielny I Stróżujący - no :lol: . To mi się podoba. :lol:



Zuza35 - 11-07-2006 21:26
Wybaczę :-) Jestem z Hanki dumna!! Dzisiaj się pchała do domu, ale upomniana wyszła bez żalu. Kocha Argona, łazi za nim jak cień :-) Dzisiaj pierwsza poważna próba. Hanka zostaje poza kojcem na noc, znaczy z otwartymi drzwiami. Wczoraj strasznie wyła zamknięta, szczekając na zmianę. Boimy się, że sąsiedzi zaraz przylezą. Ogrodzenie zabezpieczone najlepiej jak można, a jak miałaby się wykopać, to i z kojca by się wykopała, a tego numeru nie próbowała. Bardziej skupia się na szukaniu dziur w ogrodzeniu. Trzymajcie kciuki!

Kinga, już nie ma leżących uszu :-) Nie ma strachu... dzielna sucz, szybko zrozumiała, że największe niebezpieczeństwo od ludzi w tym miejscu to za mała porcja żarcia :-) Przynajmniej taką mam nadzieję.



kinga - 12-07-2006 10:11
no i jaki bilans menażerii po nocy? - bom w nerwach... :oops:



Zuza35 - 12-07-2006 10:25
Sprawozdanie ze stanu żywizny na dzień dzisiejszy (ranek, przed apelem):
ruda małpa, przez pomyłkę nazywana kotem - szt. 1
stara owczarkowata grubawa melepeta płci męskiej - szt. 1
młodsza, ale nie taka nastoletnia, chamska postać psia - szt. 1
młoda, czarna, kudłata sucz z podniesionymi uszami - szt. 1

Jednocześnie informujemy, iż ostatnio wymieniona zaczęła nocy dzisiejszej szczekać dopiero w celu upomnięcia się o śniadanie, przynależne jej, jej zdaniem, jak psu micha.

Wszystko w porządku ;-)



PaulinaT - 12-07-2006 11:18
hihiii obsmiałam sie jak nutria :roflt: :roflt: :roflt:



kinga - 12-07-2006 15:17


Jednocześnie informujemy, iż ostatnio wymieniona zaczęła nocy dzisiejszej szczekać dopiero w celu upomnięcia się o śniadanie, przynależne jej, jej zdaniem, jak psu micha.

Wszystko w porządku ;-)
zapasą mi sukę - oj, zapasą :placz: - gruba baryła sie z niej zrobi na wikcie Mamy Zuzy, zwłaszcza, jak zacznie okazywać wdzieczność za dobrą kuchnię :p ...
a, raz się Hance żyje...:evil_lol:

Zuza, a do ludzi - czyli do Was :evil_lol: - podchodzi? a jak sie do niej mówi, to nie ucieka do budy? - bo bardzo jestem ciekawa...



Camara - 12-07-2006 21:28

Sprawozdanie ze stanu żywizny na dzień dzisiejszy (ranek, przed apelem):
ruda małpa, przez pomyłkę nazywana kotem - szt. 1
stara owczarkowata grubawa melepeta płci męskiej - szt. 1
młodsza, ale nie taka nastoletnia, chamska postać psia - szt. 1
młoda, czarna, kudłata sucz z podniesionymi uszami - szt. 1

Jednocześnie informujemy, iż ostatnio wymieniona zaczęła nocy dzisiejszej szczekać dopiero w celu upomnięcia się o śniadanie, przynależne jej, jej zdaniem, jak psu micha.

Wszystko w porządku ;-)
:roflt::roflt::roflt::roflt::roflt::roflt: niezła meneżeria. I super, że robisz im rano odprawę, nie se nie myślą, że im wszystko wolno :evil_lol:

ale tej ostatniej nie znam :niewiem: Kinga zwoziła cóś czarnego... ale bez uszu na sztorc :cool3:



Zuza35 - 12-07-2006 23:24
A bo Kinga to mię nakłamała normalnie :diabloti: Ona mówiła, że dostanę wystraszoną, pokorną sunię, na zdjęcia uszy były klapnięte i smutne.
A co dostałam?? Rozlataną małpiatkę :-)
Kindze już zdawałam sprawozdanie - powtórzę. Bingo jej nie lubi (ten cham nikogo nie lubi :-) ) Hanka nie ucieka przed nim ze strachem, kiedy jej grozi zębami, tylko się odwraca na pięcie z postawą mówiącą: "Boszsze, odezwij się do takiego idioty to na ciebie napyszczy. Głupi jakiś, jak się nie chce zaprzyjaźniać to nie". Argona (staruszek mój) namawia do zabawy, a Aguś się czasami godzi, tylko w te upały to on ledwo przędzie. Z kocicą się spotkała na dworzu. Obwąchały się, Hanka uszyska nastroszyła: "dziwne... jakiś niewymiarowy ten pies...czy mi się wydaje czy on ma coś z pyskiem?" Matylda bez przekonania na nią nasyczała, no to Hanka cofnęła się trzy kroki: "O rany, jaka nerwowa. Ale fajna jesteś, jak będziesz chciała pogadać to krzyknij". Potem wdarła się do domu i zeżarła kocie jedzenie :D (a jej własna miska z suchym stoi pełna, jakby kto myślał, że Hance śmierć głodowa grozi :-) )
Nas w dalszym ciągu się boi, ale robi postępy, już przychodzi jak się ją wystarczająco długo prosi i wachluje delikatnie ogonem. Skłonności ucieczkowe ma nadal, ale na razie wyjścia nie znalazła. Co tam jeszcze... Fajna jest :-) Tych uszu to byście całkiem nie poznały, tylko aparat mi wysiadł, więc zdjęcia później :-)



Camara - 12-07-2006 23:49
Kinga... jak ci nie wstyd :crazyeye: nakłamałaś :mad:

Ona tak zawsze (znaczy Kinga) pokazuje jakąś bezuchowe naleśniki... a po przeprowadzce okazuje się, że :ices_bla:już bym wypaplała :roll: (że to :diabloti:)..
bo ona (znaczy Kinga) wszystkie takie ma w tym Koszalinie :cool3:

:evil_lol::evil_lol::evil_lol:



PaulinaT - 13-07-2006 09:50
....i jak tu potem wierzyc ludziom :placz:



kinga - 13-07-2006 11:45

Kinga... jak ci nie wstyd :crazyeye: nakłamałaś :mad:

Ona tak zawsze (znaczy Kinga) pokazuje jakąś bezuchowe naleśniki... a po przeprowadzce okazuje się, że :ices_bla:już bym wypaplała :roll: (że to :diabloti:)..
bo ona (znaczy Kinga) wszystkie takie ma w tym Koszalinie :cool3:

:evil_lol::evil_lol::evil_lol:
wstyd mi - wstyd...:oops: - nakłamałam :placz:
już sama sobie nigdy nie uwierzę w nic, cokolwiek bym napisała :placz: :placz: :placz:

...a te uszy... to klimat nadmorski winien :angryy: ... to dlatego one tak leżą płasko na głowie w Koszalinie...:-(



PaulinaT - 13-07-2006 14:35
:evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:
No juz już... nie rycz mała... noo...

:eviltong:



swan - 13-07-2006 15:17
ja to mam inną teorię

przypominam,że z Koszalińskiego schroniska była już czarna Hossa chodząca na ugiętych łapach i bojąca się wszystkiego, kotów niemal nie zauważająca

teraz Hańcza, naleśnik z przyklapniętymi uszami

a ledwo to towarzystwo rozjeżdża się po Polsce a nawet Europie, byle dalej od Kingi, to nagle małpiego rozumu dostaje i robi się jakieś ożywione, pomysłowe (patrz: Hoska w kuchni:evil_lol: ) , z polotem i masą odwagi, wręcz brawury....

jak tylko Kinga ginie z horyzontu....

Kinga, co Ty im w tym schronisku robisz, że one się Ciebie tak boją ..??:mad:



kinga - 13-07-2006 15:33

ja to mam inną teorię

przypominam,że z Koszalińskiego schroniska była już czarna Hossa chodząca na ugiętych łapach i bojąca się wszystkiego, kotów niemal nie zauważająca

teraz Hańcza, naleśnik z przyklapniętymi uszami

a ledwo to towarzystwo rozjeżdża się po Polsce a nawet Europie, byle dalej od Kingi, to nagle małpiego rozumu dostaje i robi się jakieś ożywione, pomysłowe (patrz: Hoska w kuchni:evil_lol: ) , z polotem i masą odwagi, wręcz brawury....

jak tylko Kinga ginie z horyzontu....

Kinga, co Ty im w tym schronisku robisz, że one się Ciebie tak boją ..??:mad:

:placz: :placz: :placz: - no, nie wiem :placz: ... moze swoją aparycją je odstraszam? :shake: :shake: :shake:

:oops: :oops: :oops: - idąc dalej - Tora, która zajechała aż do Wrocławia i która razem z Hanczą była Drugim Wiodącym Naleśnikiem...:oops: - Tora na dzien dobry chciała zjeść...:oops: rottweilerkę, z którą miała zamieszkać... :placz:

olaboga :niewiem: - potwory w tym Koszalinie, potwory... :eek2:



swan - 13-07-2006 16:01
o :crazyeye: rany

ale nie zjadła??co???:razz:



kinga - 13-07-2006 16:06

o :crazyeye: rany

ale nie zjadła??co???:razz:
nie:-( - ale musiała zostać oddelegowana do innego domu, zeby czasem rottce do głowy nie przyszło ratować swe życie

w nowym domu powtórzyla ten sam numer ze sznaucerką olbrzymką :razz: - ale tamta ustąpiła , i już jest ok

...ale nowa Pani twierdzi wyrozumiale, ze to ze strachu :p ( a nie ze np. ja ją do walk wytresowałam :oops: )



kinga - 14-07-2006 16:14
a dziś mija tydzien odkąd Zuza ma Hańczę :lol:

...Zuza...:shake: - a ja nie wiem, co nowego u Hańczy :placz:



Zuza35 - 14-07-2006 16:20
A bo nie ma co pisać:-) No może poza tym, że się wybredna zrobiła... :mad: Wołowinka be, a gdzie kurczaczek, hę? No dobra, zjem w drodze wyjątku, ale się nie przyzwyczajajcie :mad: Suchego też nie będę jadła... nie macie tego kociego żarcia? Smaczniutkie było :lol:

Odkąd na noc jest wypuszczana już nie wyje. Ale za to nie zgadza się, żeby Mixer gdzieś łaził po nocy, ma jej dotrzymywać towarzystwa po drugiej stronie siatki, bo jak nie to małpa szczeka :-) Teraz ma ciężkie dni, bo robotnicy taras kończą i jak nie wolno na nich nawarczeć to troszkę się ich boi ;-(



Camara - 14-07-2006 18:14

Teraz ma ciężkie dni, bo robotnicy taras kończą i jak nie wolno na nich nawarczeć to troszkę się ich boi ;-( Zuza, dlaczego nie wolno warczeć na robotników :crazyeye: toż to taka przyjemność, że moje psy traktują to jako nagrode specjalną :evil_lol:



Zuza35 - 14-07-2006 19:25
A bo wiesz... ta baba co żarcie roznosi powiedziała, żeby nie warczeć i do budy iść kazała... Kto by się narażał babie z michą?? Ale spoko, dopiero się rozkręcamy :evil_lol:



Zuza35 - 19-07-2006 21:30
To ja sobie tylko cichutko bąknę, że Hania pozwoliła się dzisiaj pogłaskać :-) Miała kleszcza, ale nie mogłam wyciągnąć :-( bo i jak, kiedy ona ucieka? Wyje bez zmian, ale mam nadzieję, że przejdzie. Chciałabym ją uczesać i wykąpać, bo swędzi ją wszystko, ale jak?...



Camara - 19-07-2006 22:18
Słyszycie????? Hanka dała sie pogłaskać!!!! Zuza to naprawdę duzy postęp :p
Z kąpaniem... trudno... chyba na to za wcześnie :cool1: ale na pewno przyjdzie ten moment, kiedy Hanka sama zażyczy sobie kąpieli :cool3:



kinga - 20-07-2006 08:35
a ja sobie w takich sytuacjach myślę tylko:

o matko, Zuza, jakie Hanka miała szczęscie, ze na Was trafiła :oops:

bo to wymaga rzeczywiście anielskiej cierpliwości, zeby czekać niemal dwa (!) tygodnie na to, aby suka dała się pogłaskać :oops:

Zuza - czapki z głów ;)



Zuza35 - 20-07-2006 13:05
Kinga, zawstydzasz mnie :oops: A tak naprawdę to nic takiego. Mówiłam Ci, że mam doświadczenie z tego typu przypadkiem. Na zaufanie Argona czekałam dwa lata! I warto było uzbroić się w cierpliwość. Poznałaś go - to przylepa i kocha cały świat :-) Kiedy do mnie przyszedł znał tylko strach. Bał się wszystkiego. Przy wyciągnięciu ręki ten wielki pies chował się pod kaloryfer (20 cm na ziemią) i starał się nie wystawiać żadnej kończyny. Ile to czasu spędziłam przy nim skulonym i przerażonym, rycząc jak ostatnia kretynka, co tylko potęgowało jego zdenerwowanie... Traciłam nadzieję, ale niepotrzebnie, jak widać:-)
Ze strony Hanki cieszy mnie każdy malutki kroczek. Już się cieszy jak rano wstaję i wychodzę się przywitać lub kiedy wracam z pracy. Nie na tyle, że przywitać się blisko, ale wyłazi z budy, zamiata kitą i się śmieje :-) Bierze z ręki jedzenie, zagląda do domu. Kiedy biega po ogrodzie nie ucieka z paniką, kiedy ktokolwiek się ruszy. Nadal przesuwa się wtedy w pobliże swojego kojca, ale zamiast się chować od razu, pilnie patrzy czy ten ruszający się ma jakieś złe zamiary - jeżeli nie idzie w jej kierunku to rusza na dalszy obchód włości :-) Takie drobiazgi, które mówią, że będzie dobrze!



Zuza35 - 21-07-2006 21:53
Uprzejmie donoszę, że panna Hanna to na dodatek złodziejaszek co się zowie :evil_lol: (jak to było z tą Hoską, bo też coś zwinę... pożyczyła, zdaje się...:-) )
Wczoraj pojechałam po żarcie dla księżniczki Matyldy i przypomniałam sobie, że Bingo posiał gdzieś piłkę. No to kupiłam piłkę, ale to i trzeba coś dla Hanki i Argona. Kupiłam takie sznury plecione z węzłami na końcu, dla Hanki większy, dla Agi mniejszy, bo on lubi sobie tylko ponosić:-) Hanka wzięła, ale nie za bardzo wiedziała co z tym zrobić, bo na jej oko zeżreć się tego nie da. Popatrzyła na Argona, który sobie nosił, pochodziła za nim chwilę i jak tylko się odwrócił, siup złapała jego sznurek i chodu do kojca. No to Argon ruszył do węzła hankowego, skoro wolny... Jak ta małpa wypadła z jazgotem, upomniała, że to ona dostała i ten również zabrała do kojca. Aguś musiał się zadowolić opakowaniem papierowym po piłce Binga, ale on nie jest wybredny i opakowanie może być... Ponosił ponosił i zostawił, a Hanka tylko na to czekała - opakowanie powędrowało do towarzystwa dwóm sznurkom.
Rano okazało się, że zniknęła piłka Binga. Mama się wzięła zdenerwowała i wpełzła do hankowej budy. Znalazła: trzy piłki Binga, kółko jego gumowe, paczkę fajek otwartą, widelec drewniany do grilla i miskę Elpiego (goszczący u nas niedawno spaniel), która to gdzieś przepadła...
Boję się, że Hania się niedługo do budy nie zmieści razem z tym trofiejnym towarem :-)
Dzisiaj w nocy nie wyła albo wyła bardzo niewiele :-)



Camara - 21-07-2006 22:46
Zuza... popłakałam się ze śmiechu :grin:

tylko, te fajki... :cool1: czy Hania jest pełnoletnia??? a zresztą to i tak nie zmienia sytuacji - palenie to zgubny nałóg i absolutnie nie dopuszczaj, żeby się nauczyła :mad:

a nie wyła... bo jakze dawać sygnały dzwiękowe, jak na lewym towarze się siedzi :evil_lol:



PaulinaT - 21-07-2006 23:49
No kiedy już nie siedziała :placz: bo jej wszystko skonfiskowali :placz::placz: podli :angryy:



kinga - 22-07-2006 12:06

Zuza... popłakałam się ze śmiechu :grin:
oj, ja też :lol:
a Hanka się gospodyni pełną gębą robi :multi: - gniazdko sobie mości :loveu:

- moja Tajga miała te same odruchy po wzięciu ze schronu - tyle, ze ona zamieszkała na naroznej półce w pokoju mojego dziecka -

- co my w tej "budzie" rano znajdowaliśmy :-o ... że o moim ulubionym biustonoszu nie wspomnę :oops: ... w dwóch kawałkach :placz:



kinga - 26-07-2006 10:18
Zuza - przywołuję Cię do porządku :mad:

...bo żadne wieści nowe nie płyną o Hance...:shake:
- a ja juz wszystkim wokół opowiedziałam w detalach o kolekcjonerskich zapędach Hanki... i nie mam o czym opowiadać dalej :placz:



Zuza35 - 27-07-2006 15:52
Ale ja nie mam kiedy pisać, a i nie ma o czym :-) Może tylko to, że już od kilku nocy nie słyszałam Hanki, chyba już nie wyje.

Ano i jeszcze wypraszam sobie insynuację o rozpalaniu młodzieży :evil_lol: Walczę z tym jak mogę, ale Hania, jak każda nastolatka, ma swoje zdanie na ten temat :-) Trzeba fajek pilnować jak oka w głowie! Generalnie najlepsza zabawka to coś z tektury, niezależnie od tego co to jest :-)
No i upychanie do budy jest dalej grane. Nawet były próby wciągnięcia do środka grabi :lol:, ale udaremnione przez panów robotników. Bo trzeba Wam wiedzieć, że Hania się nauczyła tolerować panów budujących :-)

Niestety, na froncie oswajania dziewczyny posuwamy się krok w przód, a zarado przodu, więc jest szansa, że przed 2010 rokiem sobie pogadamy z bliska :-)
Najpilniejsze jest teraz dla mnie zdjęcie Hani obroży (bo trochę ją jakby uciska, a na pewno w tym upale przeszkadza) i walnięcie jej zastrzyku przeciwcieczkowego. Nie wiem czy i kiedy wyjdzie jedno i drugie.



Camara - 27-07-2006 17:58

Ale ja nie mam kiedy pisać, a i nie ma o czym :-) Może tylko to, że już od kilku nocy nie słyszałam Hanki, chyba już nie wyje. stawiam na to, że tak przywykłas do spiewu Haneczki, że go już nie słyszysz :evil_lol:

a to upychanie do budy... Hania jest porządną gospodynią, to sprząta. Wszystko sprząta, grabie też :cool3: widać robotnicy zostawili byle gdzie :roll:

Zuza, ten zastrzyk, to takie doraźne zabezpieczenie?



PaulinaT - 27-07-2006 19:17

ANawet były próby wciągnięcia do środka grabi :lol:, ale udaremnione przez panów robotników. :roflt::roflt::roflt::roflt::roflt:
jestem spłakana!



Zuza35 - 27-07-2006 21:39

Zuza, ten zastrzyk, to takie doraźne zabezpieczenie? Zastrzyk na razie, bo pan doktor powiedział, że ze względów psychologicznych nie należy jej teraz robić operacji - może to na nią wpłynąć bardzo negatywnie. A jeżeli miałaby dostać zastrzyk zapobiegający to już teraz i potem co miesiąc. Docelowo sterylkę oczywiście zrobimy, na jesieni.



PaulinaT - 27-07-2006 23:06
Na jesieni lepiej, jak nie będzie takich upałów to lepiej się będzie goiło.



Zuza35 - 01-08-2006 13:37

Na jesieni lepiej, jak nie będzie takich upałów to lepiej się będzie goiło. To samo mówi pan wet, choć ja już bym chciała mieć to za sobą :-)



Zuza35 - 01-08-2006 13:43
A to kilka zdjęć, które już dawno obiecałam :-)

Pani na swoich włościach - Haneczka się relaksuje u wejścia na własne pokoje:

http://foto.onet.pl/upload/33/74/_619511_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/32/68/_619512_n.jpg

Tu obsługa zdecydowanie opóźnia się z podaniem michy :mad:

http://foto.onet.pl/upload/48/71/_619513_n.jpg

Wnikliwy obserwator zauważy, że na poniższym obrazku są dwa psy, ale jeden jest zajęty zjadaniem ucha drugiego :-)

http://foto.onet.pl/upload/15/43/_619514_n.jpg

Jest co z suki wyczesywać... Ale na razie :shake:

http://foto.onet.pl/upload/48/32/_619515_n.jpg



kinga - 01-08-2006 17:01
o rany Zuza! jakie cudne! :loveu:

balsam na moje skołatane serce i psiego doła - ależ się cieszę!
nooo - i uszyska nadal takie podniesione pięknie :lol:

Zuza - i co - ona nadal tak za bardzo podejść nie daje?
znaczy się dzika taka suka z prowincji? :oops: :placz: - boszszsze co za wstyd :oops: :oops:

ale i tak dumna z Was obu jestem bardzo :lol: ( z Twojej cierpliwości ;) ...)



Camara - 01-08-2006 18:09
Zuza... po prostu serce rośnie :loveu:

a teraz sobie pochlipię z radości :p



PaulinaT - 01-08-2006 18:22
Hihii no nie mogę... suka nie dopoznaaaania! :lol: :lol:



Zuza35 - 14-08-2006 10:56
Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Panie wychodziły do pracy, gorąco jeszcze troszkę było, robotników miało nie być - jednym słowem nuda, panie, nuda.
I tak zapewne chodziła sobie Hanka po ogrodzie (szumna nazwa jak na te zarośla) i nagle... olaboga! prawdziwy SKARB, zostawiony pewnie przez panią bardziej bałaganiarską, czyli młodszą.
Od tego czasu się zaczęło, SKARB towarzyszył Hani wszędzie - nosiła go, przytulała, spała z nim w jednej budzie, nie sposób było zobaczyć psa bez SKARBU. Kiedy jadła - SKARB lądował w misce itd... Hanka nic piękniejszego w życiu nie widziała zapewne.
Tego feralnego dnia z kolei nic nie zapowiadało tragedii. Zapewne sunia sobie spała na słoneczku, już nie takim gorącym, SKARB koło niej. Nagle jak z podziemi, nagle, niespodziewanie pojawili się robotnicy. Hanka skupiła się na ucieczce do budy. Kiedy spostrzegła, że zostawiła SKARB w ogrodzie było już za późno. Sprawcy mówili, że wyjątkowo blisko do nich ten pies podchodził, ale nie zauważyli dramatu jaki się rozgrywał. Potem przyszło najgorsze. Robotnik, głupi jak każdy robotnik, wziął SKARB w rękę, nie poznał się na jego wartości i ... wierzcie lub nie, WYRZUCIL SKARB!!! Aż słońce zaszło z oburzenia i żałości z powodu tej tragedii.
Przyszła pani starsza (młodsza gdzieś się zmyła na parę dni). Zauważyła, że Hanka jest dziwna - ona już merda ogonem jak przychodzą panie, cieszy się i koziołki wywija, choć jeszcze nie podchodzi :-( Tego dnia była zaniepokojona, wypatrzywała czy pani nie ma czegoś w ręku. Pani starsza zmartwiona zachowaniem suczy wynosiła różne rzeczy - ciasteczka, czekoladki, kawałki surowego kurczaka - tylko ten ostatni został skonsumowany, ale bez entuzjazmu. Nawet do domu suka próbowała wejść, popiskiwała. SKARBU nie było...
Pani starszej zajęło - co dobrze o niej nie świadczy - całą dobę, zanim zorientowała się, że Hanka nie ma SKARBU. Przeleciała z Hanką cały ogród (zarośla), nigdzie SKARBU nie było. No to pobiegła do sklepu.
Podobno trzeba było zobaczyć wyraz pyska Hanki, kiedy zobaczyła moją matkę z ... butelką po 0,5-litrowej wodzie Arctic! TAK, życie znowu nabrało kolorytu - SKARB wrócił do domu!!! Yuppi!!!

Okazuje się, że mam własnego Golluma...



masienka - 14-08-2006 11:13
:roflt: :roflt: :roflt: coz za talent pisarski, oplulam sobie monitor ze smiechu:placz:



Camara - 14-08-2006 19:39
Boszszeszsz... Zuza, jaka to śliczna opowieść :loveu:



kinga - 16-08-2006 09:41
ale piękna historia... piękna, Zuza :lol:
- ale czytałam ją w napięciu, jaki będzie finał... dobrze, ze to happy end :multi:



PaulinaT - 18-08-2006 14:22
:roflt: :roflt: :roflt: :roflt: :roflt: nie mogę!

"majjj preszzzzesssst" hahahaaaa
(fonetycznie to tak lepiej słychać ;) )



Zuza35 - 02-10-2006 15:43
Nie jest ze mną dobrze, znaczy bez Argona mi tak źle.
Ale jest jeszcze reszta. Agunia szukam i szukać nie przestanę. Ale nie mogę już o nim myśleć, nie mam siły. Chyba wezmę psa, sukę znaczy, już nawet jedną wybrałam. Nie ZAMIAST Argona, nigdy w życiu, obok... i tak planowałam powiększyć jeszcze ciut stadko.

Żeby w temacie pozostać Haneczka o czym wiecie doskonale jest psem, który przeszedł w życiu dużo i nigdy luksusowo nie miał. Tymczasem okazuje się, że to panienka z ansami...
Piłkę miała już trochę zniszczoną, pogryzioną, ale patrzy ona, a tu leży taka nówka sztuka nieśmigana. Problem polegał na tym, że ta nówka leżała między łapami Binga. Tak długo łaziła, aż PODMIENIłA starą piłkę na nową, z tą ostatnią do budy uciekając. Wiedziała, że kradzieży, bez pozostawienia zamiennika, jej Bingo nie popuści...
Panna Hanna nie jada... w brudnej misce. Nałożenie jedzenia do miski używanej (przez nią samą, wczoraj), równa się z wywaleniem jedzenia jednym sprawnym ruchem łapy.
Chappi suche (wiem, nie powinno się tego jeść, ale co ja poradzę na to, że mój biedny Aguś tak to lubi:( ) nie jest dobre... ląduje tam gdzie jedzenie z brudnej miski. Do sąsiadów konkretnie to ląduje, bo Hanik robi jakby grała w takie skaczące kapturki, jakimi pewnie każdy bawił się w dzieciństwie. A więc ta koszalińska przybłęda żywi się... Froliciem na śniadanie. Z jedzenia gotowanego fajny jest kurczak, w ostateczności wołowina... Żadnych tam podrobów, konina - sru do sąsiadów... Ludzki makaron (byle nie za często) może ostatecznie być, ale psi makaron? Smacznego drodzy sąsiedzi!!

I tak usiłuję sobie nastrój poprawić i nic. Aguś, gdzie ty jesteś????



Camara - 02-10-2006 18:01
tak mi się uśmiechnęło jak poczytałam o "księżniczce na ziarnku grochu" czyli Haneczce... ale to taki uśmiech przez :-(:-(:-(



Zuza35 - 02-10-2006 21:50
Camara, to dobrze, że Ci się uśmiechnęło. Płaczę i rozpaczam za Argonem, ale Hania tak ślicznie się bawi i uśmiecha, Bingo jest dalej wiernym, najmądrzejszym psem świata, a Matylda tak cudnie mruczy i się przytula. Jeżeli uda mi się nie zwariować przez Agusia to tylko dzięki nim. Bo ludzie, choć okazują się być cudowni i życzliwi w tym wszystkim (nawet obcy) - bardziej niż się spodziewałam, to nie są balsamem dla duszy. Zwierzaki moje są. I wszystkie inne.
Czy ja jestem jakaś dziwna?



Blondella - 02-10-2006 23:10
Nie, jesteś po prostu nasza ...:razz:



Zuza35 - 03-10-2006 09:52
To miłe, faktycznie chyba wolę byc dziwna :)
Dzięki:)



Zuza35 - 04-10-2006 17:33
Zwariuję. Jestem jak Jonasz dla swoich zwierzaków. Przynoszę im pecha i cierpią przez moją bezmyślność. Argon zginął, bo jak idiotka zaufałam robolom. Bingo jest chory. Nie zabezpieczyłam otworu wentylacyjnego i Matylda tam wpadła. A Hania?
Hania... Trzy dni temu zaczęli tynkować dom. W tym celu pozdejmowali kawałki ogrodzenia. Mając na uwadze to co się stało z Argonem zamknęłam ją w kojcu... Jak mogłam być taka głupia? Nie miałam czasu i głowy, poza jedzeniem nie chodziłam do niej. Przyjechałam dziś do domu i Hanik nie szalała z radości jak zwykle. Dopiero teraz wyjrzałam przez okno w kuchni. Sucz siedziała przy ogrodzeniu z dokładnie takim samym wyrazem pyska jak na zdjęciu, kiedy ją pierwszy raz zobaczyłam tu na forum... Nie ma uszu... Ona nie może zrozumieć dlaczego znowu została zamknięta... Gdybym ją mogła przytulić, ale ona jeszcze nie doszła do tego momentu. Także dlatego nie mogłam jej wziąć do domu, zamiast zamykać w kojcu. Teraz znowu muszę pracować na jej zaufanie.



swan - 04-10-2006 17:54
Zuza35, nie przejmuj się, to się szybciutko daje odrobić. Ja mam u siebie od marca dziką sunię, ale taką naprawdę dziką, co to nie wiedziała co to człowiek i że można dla przyjemności do człowieka podejść.
Czasem robiłam coś, co cofało ją "w rozwoju" ,czasem cofało się z niewiadomego dla mnie powodu, zawsze szybciutko nadrabiała i powracała do najlepszego etapu i potem znowu oswajanie szło do przodu.

Naprawdę

Hej, nie możesz jej wytłumaczyć, dlaczego siedzi w kojcu, ale wiesz że tak jest lepiej i trzeba przeczekać, aż znowu będzie mogła chodzić po większym terenie:lol:



PaulinaT - 04-10-2006 23:55
Zuza - ściskam Cię mocno. Twój Argon i moja Migotka... ech... :-(



Camara - 05-10-2006 07:39
Zuza, Hania nie rozumie powodów zamknięcia. Jest psiakiem i to Ty jesteś za nia odpowiedzialna. Tak trzeba było postąpic dla jej dobra.
Skończą się roboty, Hania odzyska wolność i wróci jej humor.
Nie smutkuj się Zuzka:calus:



Zuza35 - 05-10-2006 10:32
Dzięki, już mi dziś troszkę lepiej. Hanka wysunęła do mnie łapkę przez kratę :-) Jeszcze tylko parę dni. Ale to jej wina ewidentnie. Gdyby nie była taka małpa i uwierzyła mi całkiem, to byśmy poszły na spacer, albo by była w domu, a tak... No dobra, bo teraz wpadnę w fazę obwiniania wszystkich dookoła :-)

Paulinko, a co się stało z Migotką? To kotek, tak?



swan - 05-10-2006 10:51
Paulinka, może ja odpowiem, co ? będzie troszkę łatwiej...

PaulinaT z wielkim serduchem, mniejszym mieszkaniem ale za to z nieograniczoną powierzchnią dla zwierzaków (patrz: Jej podpis:crazyeye: ) przygarnęła z podwórka chorego kociaka - to jest Kropka. Wcześniejsi rezydenci , mimo szczepień, zarazili się.... Halo po wielotygodniowej walce jest zdrów, Migotka nie dała rady...:-( Kropka już też zdrowa zostaje u PaulinyT



kinga - 05-10-2006 10:58
jednak przegrała :-(
Paulina - :calus: :glaszcze:



Zuza35 - 05-10-2006 11:04
O kurcze... tak bardzo mi przykro. Nie wiem co powiedzieć, jest mi tak bardzo przykro...



PaulinaT - 05-10-2006 15:19
Tak czasami jest, czasami nic nie można zrobić. Kropka żyje a Migotka umarła... to boli, nawet bardzo... ale pozostaje mieć nadzieję, że dałam jej w jej krótkim życiu tyle ile się da dobrego - a jestem pewna, że ty swojemu Argonowi podarowałaś kawałek dobrego psiego życia. I to się liczy!



Zuza35 - 09-10-2006 17:02
Szukam psychologa dla Hani lub jakiegoś tresera z doświadczeniem z traumami... Dlaczego? Nie chodzi o moje samopoczucie, ja poczekam, cieszy mnie ogromnie radość jaką Hanka okazuje na mój widok. Wystarczające jest dla mnie obserwowanie jak dziewczyna bawi się swoimi szmatkami, piłeczkami i co tam jeszcze zdołała ukraść :-) Ale ostatnio doszłam do wniosku, że niedotykalstwo Hani może mieć przykre konsekwencje. Przez trzy dni miała, hmmm, z Wersalem tu nie wyjdzie, rozwolnienie i to porządne. Dostała węgla i przeszło. Zaraz będziemy się odrobaczać (miałam nadzieję, że Argon wróci i się załapie :-( Ale przyszło mi do głowy - co bym zrobiła, gdyby Hania naprawdę zachorowała? Nie da się dotknąć, jakby co, to chowa się głeboko w budzie i nie ma do niej dostępu. Niedługo będzie nowa buda, ale nie ma jak dokonać transferu. Znacie kogoś, kto może pomóc, poradzić?



joaaa - 18-10-2006 23:06
Kinga prosiła, zebym tu zajrzała, więc jestem. :lol:

Zuza, zajmuję się behawiorem psów z problemami.
Szkoleniem też.
Mam też w domu doga Feniksa, z którym pracowałam
od końca lutego.
Miał iść do adopcji, ale jakoś został u mnie. :cool3:
Pewnie cześć z Was zna jego wątek, innych zapraszam do odwiedzin.
(jest w dziale w nowym domu).
Jeżeli chcesz, to mogę się z Toba spotkać i może
podpowiedzieć parę rzeczy.



Zuza35 - 19-10-2006 09:55
Byłabym wdzięczna niezwykle, bo nie mam już pomysłu... Utknęliśmy na pewnym etapie i ani kroku dalej od 2 miesięcy :-) Nie wiem na ile jesteś mobilna, żeby mnie odwiedzić i obejrzeć sucz z bliska :-) Mieszkam w Grodzisku Maz.



kinga - 19-10-2006 11:31
joaaa - kochana - dziękuję Ci bardzo za szybką reakcję :loveu:

...szkoda by było, zeby Hanka została świrem na całe życie :razz:



Zuza35 - 19-10-2006 11:57
Ona nie jest świrem:mad: Wypraszam sobie takie obrażanie tej idiotki :D Ona ma po prostu strachy :(
Ale dziękuję Ci strasznie za zareagowanie :multi:



joaaa - 19-10-2006 12:07
Zuza, mogę przyjechać do Grodziska pociągiem,
albo jezeli bywasz w Wawie samochodem, to moge pojechac
z Tobą, a wrócę pociągiem.
Moge umówic się na weekend np.
A 2 miesiące przy takich psach, to wcale nie tak długo.
Zadzwoń do mnie, to umówimy sie konkretnie.
Podaję moją komórkę: 0607 32 99 32.



kinga - 19-10-2006 12:08

Ona nie jest świrem:mad: Wypraszam sobie takie obrażanie tej idiotki :D Ona ma po prostu strachy :(
:multi:

ja to o mojej Tajdze mówię po prostu: normalna inaczej... :p
ale za to jaki zaszczyt być w Klubie Posiadaczy Psów Trochę Innych... :eviltong:

czekam niecierpliwie na wizję lokalną joaaa - zdaje się, ze z Feniksem miała podobną jazdę - prawda joaaa? :p



Zuza35 - 19-10-2006 12:20

Zuza, mogę przyjechać do Grodziska pociągiem,
albo jezeli bywasz w Wawie samochodem, to moge pojechac
z Tobą, a wrócę pociągiem.
Moge umówic się na weekend np.
A 2 miesiące przy takich psach, to wcale nie tak długo.
Zadzwoń do mnie, to umówimy sie konkretnie.
Podaję moją komórkę: 0607 32 99 32.
W Warszawie pracuję, chociaż w weekendy raczej rzadko się w stolicy pojawiam. Możemy zrobić w ten sposób, że przyjechałabyś pociągiem (odbiorę Cię z dworca), a potem odwiozę do domu :-) Co Ty na to? Tylko powiedz kiedy. Nie za bardzo mogę w najbliższą sobotę, co do reszty się dostosuję.
A mój tel. to 505 022 437 (chociaż akurat dzisiaj leży w domu - zapomniałam :lol: , zadzwonię wieczorem)



Zuza35 - 19-10-2006 12:21

ja to o mojej Tajdze mówię po prostu: normalna inaczej... :p
ale za to jaki zaszczyt być w Klubie Posiadaczy Psów Trochę Innych... :eviltong:
true :evil_lol::evil_lol:



joaaa - 19-10-2006 12:23
Z Feniksem była jeszcze gorsza jazda, bo na początku
nie było kompletnie z nim kontaktu, a jak ktoś chciał podejsć
do niego to warczał.
A potem przez chyba dwa tygodnie nie wychodził z klatki
w szpitalu na sggw, a na dwór nie wychodził
przez 1,5 miesiąca.
Ja nie widziałam wcześniej psa z tak zniszczoną psychiką.

Teraz jest nieporównywalnie lepiej, ale świrem będzie
do końca życia, to znaczy, ze nie wiadomo w jakim
momencie coś może mu zaskoczyc w głowie,
jakieś wspomnienie i wtedy jego reakcja może być
nieprzewidywalna.

Ja mu daję rok na dojście do jakiejś stabilności,
a potem zobaczymy.



joaaa - 19-10-2006 12:31
Jak nie w sobotę, to może byc niedziela.
Albo przyszły weekend.
W tygodniu chyba nie dam rady.
Ale ustalimy to telefonicznie, ok?
I szczegóły techniczne też ;)

A tu masz linkę do wątku Feniksa:
http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=22073
Możesz sobie przejrzeć na pocieszenie, że z Hanką
nie jest tak źle.
Tylko dokładne czytanie potrwałoby pewnie parę dni,
więc zerknij tylko na opisy jego zachowań.



Zuza35 - 19-10-2006 12:35
Zaraz poczytam, w pracy jestem, więc mam czas :evil_lol: Żartuję :-)
Zadzwonię wieczorem ;-)
Z Hanką nie jest AŻ tak źle. Jak napisałam, nie boi się już tak strasznie, nie przejawia też cienia agresji ani do zwierząt ani do ludzi. Jeżeli mój pies lub kot niegrzecznie się wobec niej zachowują (bardziej pies) ona albo się cofa kilka kroków (nie chowa się do budy, ani nie ucieka), albo traktuje to jako zabawę. Przywitanie się z nią wymusza radosnym jazgotem. Poza tym dotyka człowieka nosem, czasami liźnie rękę. Więc nie boi się tak bardzo. Ale nie da się dotknąć, nawet przelotnie, bardzo tego pilnuje.



joaaa - 19-10-2006 12:56
Ok, to czekam wieczorem na kontakt.
A jak podchodzi i dotyka sama, to bardzo dużo.
A reszta, to kwestia czasu i ćwiczeń.



kinga - 19-10-2006 13:07

A jak podchodzi i dotyka sama, to bardzo dużo.
A reszta, to kwestia czasu i ćwiczeń.
eee tam :shake:
ja na mojej Tajdze poległam :shake:
ona dostaje histerii na widok obcych - i juz chyba dożywotnio tak będzie :shake:
podchodzi - dotyka nosem - i się roooozdzieeeraaaa, że hej :mad: - na nią nie moze nikt spojrzeć nawet, bo wpada w panikę i drze mordę

przy czym domownicy są ok :p - ale tylko domownicy :-(

( Tajga pierwsze 1,5 roku zycia spędziła w szacownym koszalinskim schronie - precyzując)

joaaa - jak się już uporasz z Zuzą i Hanką - zaproszę Cię do mnie :diabloti: - z dowozem, odwozem, wiktem i opierunkiem :lol:



Zuza35 - 19-10-2006 13:18
A tam, do obcych to niech sobie nie podchodzi, w końcu to pies obronny :evil_lol: (trzeba jej bronić :D ) Niech tylko da się dotknąć w celach np. leczniczych czy kosmetycznych.

Opierunkiem powiadasz... No dobra, żeby być konkurencyjną... Joaaa, (Joasiu jak mniemam:-) przywieź coś do prania, to Ci upiorę... Żeby nie było, że mazowiecka gościnność jest gorsza niż koszalińska :loveu:



joaaa - 19-10-2006 13:35
Dobra, przyjmuję wikt i opierunek.
I nazbieram trochę rzeczy do prania! :diabloti:

Kinga, a z tymi ćwiczeniam, to nie żarty.
Tu masz linkę do forum założonego przez Jacola123,
czyli Jacka z Alteri. Forum o szkoleniu metodami pozytywnymi.
Tam był taki watek o odczulaniu psa lęku do obcych.
Poczytaj sobie, tam sa podane konkreten przykłady jak
odczulać.
http://www.szkoleniepsow**********/



Zuza35 - 24-10-2006 11:49
No to oswajamy pannę Hannę. Nie jest źle, daje się karmić z ręki. Tylko czasami dopada ją jakiś lęk i ucieka. Wtedy żadna siła nie ruszy jej z budy. Ubaw mają panowie robotnicy. Jest ich sześciu, a więc już trzy razy usłyszałam: "eee tam, przegłodzić i sama zeżre", jeden powiedział, że kiełbasy jej może da, to jej będzie bardziej smakowało... Innymi słowy dobre rady cioci Fisi w wydaniu robociarskim :-)
Joasiu, jeszcze raz dzięki wielkie, czekamy na Ciebie kiedy tam będziesz mogła przyjechać :-)
I Kindze oczywiście też wielkie dzięki ;-)



joaaa - 24-10-2006 20:45
No strasznie mnie korciło, żeby dzwonic i pytać co i jak. :cool1:
Ale chciałam dać Wam trochę czasu.

A ciocia Fisia właściwie powiedziała to samo co ja. :evil_lol:
Tylko ja mówiłam o śmirdzących szproteczkach.
A reszta to sprawa czasu.

Głaskanko dla wszystkich czworołapych i pozdrowienia dla dwunożnych!
Odezwę się pod koniec tygodnia do Ciebie.



Zuza35 - 25-10-2006 14:06
Po zaledwie dwóch dnia Hańcia już zjada pół michy nie uciekając do budy. Stoi i grzecznie czeka, aż wyłuskam nową garść. Z tym, że cały czas jest spięta, uważna i gotowa do natychmiastowej ucieczki.

Jeszcze jedna rzecz, może ktoś się wypowie na ten temat. Ona jest u mnie od lipca, a wychodzi na to, że jeszcze nie miała cieczki. Nie znam się na sukach (wcześniej miałam tylko psy), ale czy nie powinno u niej takie zjawisko wystąpić?
Kinga, jest jakaś szansa, że dziewczynka jest wysterylizowana? A może to normalne, że cieczka może być też w listopadzie?



kinga - 25-10-2006 14:20

Kinga, jest jakaś szansa, że dziewczynka jest wysterylizowana? A może to normalne, że cieczka może być też w listopadzie? w schronie nie była sterylizowana :shake: - a wcześniej? chyba nie...:shake:

...a cieczka moze wystąpić kiedy-jej-się-podoba - moja Drachma zawsze miała co 9-10 miesięcy, czyli dość rzadko

...natomiast jak czytam, co Wy razem z joaaa robicie z ta Hanką, to robię tak: :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye:
szybko wam to idzie, dziewczyki :p , mimo, ze chyba jeszce nie było wizji lokalnej, o ile się orientuję ;)

pisz, Zuza, jak najwięcej - ja zawsze czytam bardzo szczegółowo ;)



Camara - 25-10-2006 14:27
Zuza - u suczek jak u kobiet homosapiens :cool3: wszystko wpływa na opóźnienie lub przyspieszenie "okresu" :evil_lol: stres przede wszystkim. I są takie sunie, które cieczki mają tylko raz w roku. Bo tak mają... i już. Jeżeli Hanka zachowuje się normalnie, czyli ma apetyt, ma ochotę na zabawę, nie ma wydzieliny (szczególnie jakiejś podejrzanej - ropnej) czyli nie wygląda na chorą - to nie ma co panikowac z powodu braku cieczki. Ale przy najbliższej okazji porozmawiać o tym z wetem.
Trzymajcie się dziewczynki i życzę postępów w oswajaniu Haneczki - dzikiego zwierza :evil_lol:



Zuza35 - 25-10-2006 14:28
A była wizja, jak najbardziej ;-) Joasia była u nas w niedzielę i mam nadzieję, że wkrótce znowu nas odwiedzi ;-)
Mam nadzieję, że z oswajaniem Hani szybko pójdzie, bo ta obroża cholerna :mad:. A no i martwi mnie perspektywa cieczki... Psy w okolicy, ogrodzenie na słowo honoru... uch...
No nic, będziemy ciachać. Może mi hurtowo policzą przy trzech sukach... :evil_lol:



Zuza35 - 25-10-2006 14:32

Jeżeli Hanka zachowuje się normalnie, czyli ma apetyt, ma ochotę na zabawę, nie ma wydzieliny (szczególnie jakiejś podejrzanej - ropnej) czyli nie wygląda na chorą - to nie ma co panikowac z powodu braku cieczki. Jejku, Camara, weź Ty mnie do grobu nie wpędzaj :-( Ja nie wiem czy ona wydzieliny nie ma... Nic nie wiem. Ale ma apetyt i ochotę na zabawę :-)



Camara - 25-10-2006 14:36

Jejku, Camara, weź Ty mnie do grobu nie wpędzaj :-( Ja nie wiem czy ona wydzieliny nie ma... Nic nie wiem. Ale ma apetyt i ochotę na zabawę :-) nie chciałam :oops: naprawde nie chciałam!!!!
wystarczy, że je i bawi się - czyli wszystko ok :lol:



swan - 25-10-2006 18:04
Zuza35, pewnie Cię policzą hurtem:evil_lol: Ja się wczoraj pytałam u mojego weta kiedy będą sterylki taniej,czy zapowiada się nowa akcja . Spodziewają się jej dopiero w maju, a i to niepewne.

No a ja właśnie przygarnęłam kotkę, którą trzeba będzie ciachać, moja schroniskowa Aga jeszcze nie zoperowana i jeszcze się zobowiązałam wysterylizowac kotkę od rodzinki.

Jak weterynarz to usłyszał, to zapowiedział, ze na pewno może mi dać przynajmniej 15% upustu za....hurt:evil_lol:

tak więc pytaj, pytaj, a pewnie Ci coś przyjdzie z pytania:p



Zuza35 - 25-10-2006 23:29
Ooooo to pocieszające!! Zamiast 1100 PLN zapłacę za sterylki 950!! To z pewnością uratuje mój budżet domowy :multi:

:-)

No ale cóż robić... czego się dla psów nie robi :-)



kinga - 25-10-2006 23:40

Ooooo to pocieszające!! Zamiast 1100 PLN zapłacę za sterylki 950!! :-) to przyjedź do Koszalina - Hanka sie z pewnoscia ucieszy, gdy znów wyladuje w tym przemiłym mieście, gdzie ją wszystko-co-najlepsze :cool3: w zyciu spotkało

u nas zdaje sie sterylki są po 300 - a przynajmniej były - a dodatkowo ja Cię ugoszcze - będę miała okazję zrewanżować się :lol:

a na koniec w ramach starego powiedzenia: czym chata bogata... dostaniesz jakieś malenstwo :diabloti: z 4 łapami i ogonem :eviltong:



Camara - 25-10-2006 23:57

...
a na koniec w ramach starego powiedzenia: czym chata bogata... dostaniesz jakieś malenstwo :diabloti: z 4 łapami i ogonem :eviltong:
tak sobie myślę... :hmmmm:
i naprawdę nie wiem :niewiem:
czemu Kingi nikt nie chce odwiedzać :stupid:
czyżby to chodziło o ten prowiant (z łapami i ogonem) który każdemu chce pakować na drogę??? :evil_lol:



kinga - 26-10-2006 13:49

tak sobie myślę... :hmmmm:
i naprawdę nie wiem :niewiem:
czemu Kingi nikt nie chce odwiedzać :stupid:
czyżby to chodziło o ten prowiant (z łapami i ogonem) który każdemu chce pakować na drogę??? :evil_lol:

to TYLKO I WYŁĄCZNIE dlatego, ze ten Koszalin tak daleko leży :angryy: - no na koncu świata

...czy ty słyszałaś, zeby ktokolwiek :crazyeye: miał jakiekolwiek zastrzeżenia co do koszalinskich ogonów? :diabloti:

może Zuza?
moze Kasie?
moze tanitka?
moze ksera?
może...
może...

NIKT :eviltong:

jeden jedyny świr ze schroniska przytafił się mnie :oops: - i na tym limit wyczerpaliśmy :p



Zuza35 - 26-10-2006 14:32

tak sobie myślę... :hmmmm:
i naprawdę nie wiem :niewiem:
czemu Kingi nikt nie chce odwiedzać :stupid:
czyżby to chodziło o ten prowiant (z łapami i ogonem) który każdemu chce pakować na drogę??? :evil_lol:

:roflt::roflt::roflt::roflt::roflt::roflt:



Zuza35 - 26-10-2006 14:35

to TYLKO I WYŁĄCZNIE dlatego, ze ten Koszalin tak daleko leży :angryy: - no na koncu świata

...czy ty słyszałaś, zeby ktokolwiek :crazyeye: miał jakiekolwiek zastrzeżenia co do koszalinskich ogonów? :diabloti:

A gdzieżby ktokolwiek śmiał narzekać :-D
ja tam mogę do Koszalina w odwiedziny się zaudać. Tylko, że nie wypada jechać w gości z pustymi rękami... To co byś chciała dostać? Jakieś małe puchate czy wręcz przeciwnie duże i puchate? W końcu nikt też nigdy nie narzekał na ogony mazowieckie :evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol:



kinga - 26-10-2006 14:36
Zuza :shake: - tyniedobrakobieto :placz:



Zuza35 - 26-10-2006 14:40
Oj tam, zaraz niedobra. Sama wiesz jaka to radość nowy ogon w domu ;-) Już niedługo, bo dziś i w przyszłym tygodniu ta ogromna radość mnie spotka. :crazyeye:



kinga - 26-10-2006 14:57

Oj tam, zaraz niedobra. Sama wiesz jaka to radość nowy ogon w domu ;-) Już niedługo, bo dziś i w przyszłym tygodniu ta ogromna radość mnie spotka. :crazyeye: może być i w przyszłym, i w przyszłym, i w przyszłym - chcesz? :multi:

będę Cię zasilała z częstotliwością raz na tydzień :loveu: - tylko poprzyjmuj juz te suki, co masz przyjać - i czekaj na mnie! :p



Zuza35 - 26-10-2006 15:15
Kinga :shake: - tyniedobrakobieto :placz:

;)



Zuza35 - 29-10-2006 09:54
Haneczka zaniedbana opowieściowo przez inne wydarzenia dostała dziś nową budę. Była ona już dawno, ale dopiero teraz została wstawiona do ogrodu.
Kurcze, szkoda, że nie mam kamery.
Hańcia najpierw obejrzała z pewną nieśmiałością, pochodziła, pooglądała. W końcu stwierdziła, że to chyba dla niej, bo dla kogo. I rozpoczęła... przeprowadzkę... Najpierw przeniosła piłkę, potem zezwłok starego posłania Binga, który nie wiadomo kiedy ukradła. Na koniec swoją świętą butelkę. Minęły może dwie minuty i Hanka rozpoczęła wyprowadzkę :crazyeye: Tapety jej się nie podobały?? :crazyeye: Fakt, nie ma tam słomy, tylko gołe deski, bo jeszcze nie zdążyłam kupić. A może zielone jej do fryzury nie pasowało, a ona w umowie miała białą blachodachówkę :shake: No nie wiem...



Camara - 29-10-2006 10:11
:roflt::roflt::roflt:

no tak... Zuza nie dotrzymałaś warunków umowy no i masz :shake: wszelkie odstępstwa od projektu trzeba było uzgadniać z Hanusią :evil_lol:



Zuza35 - 30-10-2006 10:48
Widocznie ja jestem jakaś przeklęta. Ale pociesza mnie to, że znalazłam się w zacnym towarzystwie, was wszystkich drodzy dogomaniacy :-)
Bo o ile życie byłoby łatwiejsze, gdybym mogła zrobić się obojętna na psy i koty i takie inne żyjątka. O ile bardziej komfortowo bym funkcjonowała, gdybym potrafiła powiedzieć sobie: ktoś na pewno się zaopiekuje, przecież to nie moja sprawa.
Wątek Hani zaczyna wyglądać jak mój prywatny blog, ale w końcu czyta ten kto chce, więc... ;-)
Czwartek i piątek to August i jej słabiutkie wtedy zdrówko. Sobota szczeniak, którego znalazła moja ciotka i bullterrier, który szczeniaka nie chce w domu, niedziela to szczenior, którego ktoś wyrzucił z samochodu pod moim domem.
A dzisiaj od samego ranka... ech...
Wychodzę psy wypuścić - nie ma Hanki!! Jest u sąsiadów. Pies, który często do nas przyłazi (urywa się z łańcucha) wywalił ściankę drewnianą przy domu (skomplikowane to, ale zabezpiecza wyjście z ogrodu). Hania pewnie pobiegła się z przybyszem pobawić, ale sąsiedzi zaczęli ruchliwość poranną i Hańcia utknęła w ich ogrodzie, bo gdyby chciała wyjść, to musiałaby przejść obok ich drzwi, a na to jej odwagi nie starczyło :-(
Wiecie jak jest, ona nie pozwala się dotykać, dobrowolnie kole drzwi sąsiadów nie przejdzie... W końcu (chyba była bardzo zdenerwowana) pozwoliła się złapać!! Ale to tylko właściwie początek problemów... Za obrożę iść nie chciała. Na siłę, ale ile można, żeby psa nie udusić? Musiałam ją wziąć na ręce, ale po pierwsze nie wiedziałam jak zareaguje, po drugie sucz już teraz waży jakieś 30 kg :crazyeye: Ja nie ułomek (kto mnie zna osobiście to wie, że do drozbiazgów nie należę ;-) ), ale ile można?? A na dodatek miałam przeszkodę po drodze w postaci murka tak na oko ok. 50 - 60 cm!! I muszę na ten murek wleźć z hankowym ciężarem na rękach, bo puścić suki nie mogę, gdyż może zwiać!! Adrenalina dodaje siły, więc udało się, ale krew mi z nosa poszła ;-( I taka zakrwawiona musiałam jeszcze z psem na rękach przeleźć jakieś 15 m pokonując schodki... Dobrze, że mnie nikt nie widział :D
No cóż, na dzień dobry taka gimnastyka to podobno zdrowo...

Może ja się na hodowlę pudli przerzucę... albo yorków...



kinga - 30-10-2006 11:02
Zuza - u Ciebie to jak w dobrym filmie :crazyeye:

ledwo sobie wyobraziłam tę Hankę, co to się przeprowadza nagminnie :lol: , a tu już film obyczajowy przeszedł nieoczekiwanie w thriller: zakrwawiona kobieta, która przez mury wynosi na rękach wielkiego czarnego bydlaka :diabloti: , być moze ratując mu życie ( w tle powinny byc jeszcze krążace helikoptery, usiłujące namierzyć Dzielną :lol: )

...i cóż dalej, i cóż...?

(ps: ja czytam zawsze zawszutko - wszystko, co piszesz o Hance :p - tylko nie zawsze zdążę na czas zareagować na forum :oops: )

...ale pisz-pisz ;)



joaaa - 30-10-2006 13:09
:megagrin: :megagrin: :megagrin: :megagrin: :megagrin:
:megagrin: :megagrin: :megagrin: :megagrin:
:-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D
:D :D :D :D :D :D :D
:grin: :grin: :grin: :grin: :grin: :grin:

nie mogę!!!!!!!!!!
A Hanka dała Ci się złąpać, brawo!!!
A potem ją wymizaiłaś??
KRWAWO :evil_lol:



Zuza35 - 30-10-2006 13:37
A śmiej się :mad:

Miałam zrobić krokiety z pieczarkami i serkiem żołtym na Twój przyjazd, ale w tej sytuacji dostaniesz najwyżej mrożoną pizzę :evil_lol:

A i no pewnie, że wymiziałam, bo zanim ją zaczęłam targać, musiała się troszkę uspokoić.
Jednak po powrocie znowu najwyżej dochodzi do mojej ręki, pogłaskać się dalej nie da :( Obawiam się, że to targanie ją nieziemsko wystraszyło... ale czy miałam inne wyjście? :shake:



joaaa - 31-10-2006 00:32

Miałam zrobić krokiety z pieczarkami i serkiem żołtym na Twój przyjazd, ale w tej sytuacji dostaniesz najwyżej mrożoną pizzę :evil_lol:

Obiecanki, cacanki!
Pranie też obiecałaś, przywiozłam pełen plecak, ale nawet nie zapytałaś!
Wiec wstydziłam się przypomnieć i zabrałam do domu! :shake: :evil_lol:



Camara - 31-10-2006 09:10
ja nie mogę... co za akcja :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye:
Zuza pretendujesz do tytułu Strongwomen :cool3:
a Hanka na dietę :roll:

i pisz, Zuza - pisz!!! wszystko czytam i mocno przeżywam...
tylko ostatnio mniej bywałam na dogo bo czas mi zajmowały 2 szczeniorki... a po ich ulokowaniu w nowych domach przeżywam rozstanie :cool1:



Zuza35 - 31-10-2006 09:37

Obiecanki, cacanki!
Pranie też obiecałaś, przywiozłam pełen plecak, ale nawet nie zapytałaś!
Wiec wstydziłam się przypomnieć i zabrałam do domu! :shake: :evil_lol:

O kurcze... :roll: To ten wór, który za sobą ciągnęłaś to było pranie :roll: Myślałam, że takie podręczne rzeczy przy sobie nosisz, a że ich dużo... no cóż, kim ja jestem, żeby oceniać...

:evil_lol::evil_lol:



Zuza35 - 31-10-2006 09:40

ja nie mogę... co za akcja :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye:
Zuza pretendujesz do tytułu Strongwomen :cool3:
a Hanka na dietę :roll:

i pisz, Zuza - pisz!!! wszystko czytam i mocno przeżywam...
tylko ostatnio mniej bywałam na dogo bo czas mi zajmowały 2 szczeniorki... a po ich ulokowaniu w nowych domach przeżywam rozstanie :cool1:
Hanka sobie wyprasza :shake: To nie nadwaga, tylko nabieranie ciała na zimię... A poważnie, to ona faktycznie się taka większa zrobiła, ale naprawdę gruba nie jest (w końcu miałam okazję to sprawdzić :-) ) . Mężnieje po prostu... Ma dużo ruchu, więc i mięśnie lepiej pracują. Regularne zdrowe żarcie też robią swoje... Chociaż wczoraj trochę żałowałam, że Hania taka rzepa dziewczyna się zrobiła :evil_lol:



Zuza35 - 31-10-2006 09:41
Ogłaszam konkurs na bajeczkę/sytuację wymyśloną wiarygodną i wystarczająco dramatyczną, żeby wziąć do domu Brzydulę. Na dzień dzisiejszy komunikat brzmi: "żadnego więcej psa".
Żeby nie było: miejsca mamy dość, stać nas na razie na takie stado, opór mamy wynika z szepczącego głosu w głowie mamy: "Violetta Villas, Violetta Villas...".
Więc muszę ją jakoś podstępem przekonać do jeszcze jednego ostatniusieńkiego psa...

(potem się wezmę za koty :evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol: )



masienka - 31-10-2006 10:24
Jak juz koty beda w uzyciu do zglos sie do mnie ;) pokieruje gdzie trzeba hihiihhi



Camara - 31-10-2006 12:21
No to pozostało mi oficjalnie przeprosić Haneczkę, za paskudne podejrzenie o nabieranie sadełka :evil_lol: no bo jak mężnieje i to są same muskuły :cool3: to zupełnie inna sprawa :lol: byle więcej nosić na rękach się nie kazała ;)



kinga - 31-10-2006 12:22
to Haneczka jest Strongwoman :lol:



PaulinaT - 03-11-2006 20:20
Wow - akcja za akcją i akcję pogania. Chwile mnie nie było i jest co naganiać :evil_lol:
Zuza-a a ile ty masz to teraz psów?? Bo ja sem zagubiła...



Zuza35 - 12-11-2006 01:09
Paulinko, nie zauważyłam pytania, sorki :-)
Teraz mam trzy psy, Binga, Hanię i Augusta, a czwarty w drodze i na tym koniec :-( No i jeszcze kota Matylda :-)

A co do Hani:
"NIE, NIE, NIE PRZEPROWADZE SIE DO NOWEJ BUDY! A CO MNIE TO OBCHODZI, ZE TO BUDA KLASY RITZ, POSTAWIONA TAK, ZEBY MI NIC NIE WIALO I NIE KAPALO! NIE PODOBA MI SIE I JUZ! WOLE STARA, W KTOREJ ZAPEWNE ZAMARZNE NA SMIERC I NIE OBCHODZI MNIE, ZE MA ZOSTAC PRZEROBIONA I PRZESTAWIONA DLA NOWEGO PSA!"

I jak z taką dyskutować?? No jak? Jakieś pomysły?



Zuza35 - 15-11-2006 22:35
Decyzja została podjęta - Hanka zostaje w starej budzie. Trudno, skoro się upiera... Ściany i dach kojca zostaną obłożone plexi (dla niezorientowanych, kojec to nie więzienie Hanki :-) Nawet zameczek w drzwiach już nie działa, to takie apartamenty Haneczki :-) ), a budę się obmuruje ze styropianem. Mam nadzieję, że to na zimę wystarczy... Sama Hańcia tego chciała, a buda będzie dla nowej suki :-)



kinga - 15-11-2006 22:44
no i o jedną traumę Hanka ma mniej... :lol:

pewnie, taka buda to jej absolutny azyl - a azylów nie powinno się niszczyć tylko dlatego, ze się kupiło nową budę :shake:



kinga - 11-04-2007 13:18
Zuza - a ty nic a nic nie piszesz, co u Hanki :shake:

... a Camara to już ma czarne wizje w związku z tym, ze nic a nic nie piszesz :shake:

( i bynajmniej czarne wizje nie są spowodowane hankowym umaszczeniem :roll: )



Zuza35 - 12-04-2007 12:13
Chyba mnie myślami przyciągnęłaś :lol: Tak dawno tu nie bywam i nagle dzisiaj postanowiłam sprawdzić co tu się dzieje :-)

A czarnych wizji mieć nie należy, bo ja to sobie myślę, że tak szczęśliwa Hanka jeszcze nie bywała :) Szaleje po całym pseudoogrodzie (rozpędza się z jednego krańca na drugi i leeeeci jakby wystartować zaraz miała :-) , dziury robi do Chin, apetyt ma wilczy, używa dwóch bud i garażu, w zależności od aury, Augusta kocha nad życie. W dalszym ciągu jest niedotykalska, ale kiedy na Sylwestra i Wielkanoc strzelali petardami albo kiedy są w ogrodzie jakieś bardzo ruchliwe dzieci, Hanka ucieka do domu i przytula się do mnie... Kiedy pierwszy raz to zrobiła - normalnie zdębiałam i nie wiedziałam jak się zachować :-D Teraz już wiem, że trzeba podrapać brzuszek, wtedy Hania rozkłada się podwoziem do góry i oczęta przymyka... i strachy przechodzą.

Hania razem z Augustem ostatnio mają martwiące mnie hobby. Wygryzają dziury w siatce, w tych miejscach gdzie jest ona plastikowa i urządzają sobie piesze wycieczki. Haneczka wraca szybko, gorzej z Augustem - tą trzeba ganiać. Chyba w końcu muszę się wziąć za ogrodzenie... ciekawe za co...

Ponieważ już wiem jak wywabić Hanię z budy i dorwać podstępem, jest szansa, że uda się jakoś uczesać, tylko nie chcę tego robić zbyt gwałtownie.

Zdjęcia będą jak je zrobię:)

No i Hani nie badał do tej pory wet... cieczki nie miała i to mnie martwi. Ale zbliżają się szczepienia to i tak trzeba będzie wetowi Hanię zaprezentować.

I to wszystko, jeżeli chodzi o tę sukę to prawie sielanka :-) Jest cudna i kochana i przede wszystkim dobrze się czuje ;-)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl



  • Strona 2 z 3 • Znaleźliśmy 608 wypowiedzi • 1, 2, 3
     

     


     

     
    Copyright 2003. Notki końskim kopytkiem napisane...