ďťż
 
 
   bieganie->wiek
 
 

Podobne

 
    
 

 

 

 

bieganie->wiek





MikolajK - 13-03-2005 21:12
Witam, mamy w domu 7 miesieczna suczke syberian husky. Jest pelna energii i raz w tygodniu staram sie wybiegac ja w parku. Ona to bardzo lubi, ale zastanawiam sie czy nie jest jeszcze za wczesnie na dluzsze biegi (okolo 30 minut). Mam takze inne pytanie. Na spacerach bardzo ciagnie. Nie wiem czy dzieki smakolykom uda mi sie nauczyc ja chodzenia przy nodze...nie chcialbym zakladac jej kolczatki. Czyprobuwac z lancuszkiem? Moze jak dorosnie to przestanie ciagnac:)
pozdrawiam





agacia - 13-03-2005 21:18
Przede wszystkim husky sa to psy pociagowe i ciagniecie zapisane maja w genach. Co do wybiegiwania to raz w tygodniu przez pol godziny to chyba dosc malo.A co masz na mysli mowiac wybieganie? Bieganie z obciazeniem czy zabawa w parku z psami?



MikolajK - 13-03-2005 21:31
Raczej jest to ciagle bieganie. Pozniej bawie sie z nie i troche cwiczymy.
A ze sa to psy zaprzegowe to wiem:) Nie wiem tylko czy biegajac z nia (ona mnie caly czas ciagnie) nie wyrzadze jej krzywdy, bo jest ona jeszcze mloda.



Paulina87 - 13-03-2005 22:27
Jak sunia skończy 8 miesięcy może już zacząć ciągnąć coś lekkiego... jak moja miała osiem miesięcy to ciągnęła mojego tatę na rowerze na krótkich odcinkach i co jakiś czas te odcinki zwiększano. A moja na spacerach też strasznie ciągnie i niestety kupiłam jej kolczatkę :( dzięki temu nie ciągnie... a jak założe jej szelki to od razu rwie się do ciągnięcia więc kolczatka jej nie oduczyła tego nawyku. Na spacerach już idzie ładnie przy nodze... ale puki piesek jest młody mozna próbować ze smakołykami albo też kupić kantarek dla psów dostępny np w "karusku"... a jeżeli chodzi o zwykłe bieganie bez ciągnięcia to husky może biegać biegać i jeszcze raz biegać :D bieganie chyba jeszcze żadnemy psiakowi nie zaszkodziło... ;)





MikolajK - 13-03-2005 23:11
Musze sie jeszcze dowiedziec jak kantarek dziala, bo pierwszy raz o tym slysze:) pozdrawiam



ETM - 13-03-2005 23:47
"łancuszek, kolczatka" :o Chcecie psu krzywde zrobic. :o Takie rzeczy moze i mozna uzywac dla psow o normalnym temperamencie, ale raczej nie dla silnie ciagnacych haszczakow. Pomijajac drobiazg w postaci brudzenia futra.
Bylo mnostwo tematow w zakresie zarowno ciagniecia jak i uzywanych obrozy. Generalnie jedyna sensowna obroza dla haszczaka jest tasmowa pol zaciskowa. A ciagniecia na spacerach tez mozna psa odzwyczaic bez stosowania "krwawych" metod ( nawet lancuszek moze psu krtan uszkodzic ), tez to bylo wielokrotnie dyskutowane.
Co do biegania luzem w tym wieku to moje ganialy po godz, dwie non stop w tym wieku (w zasadzie bez ograniczen), i z wyjatkiem ograniczen temperaturowych (guupi szczeniak w upalny dzien moze sie jednak przegrzac), zadnych przeciwskazan w wieku 8 miesiecy nie stwierdzam. 8)
Pracowac oczywiscie w tym wieku jeszcze powaznie nie powinny.[/url]



agacia - 14-03-2005 10:28
Ja kolczatke odradzam. Kolce wplatuja sie dosc latwo w siersc na szyi,a co do brudzenia siersci to zalezy z jakiego metalu jest zrobiona. Pozatym znam haszczaki,ktore wzglednie spokojnie chodza na zwyklej obrozy,a na szelkach ciagna i znam tez takie,ktorym kolczatka w ciagnieciu nie przeszkadza. A kantarek to podobna uprzaz jak ta,ktora koniom sie zaklada np na pastwisku :wink:



NigdyNigdy - 14-03-2005 17:02
Kilka małych rad na prędce:
- kolczatkę dla Husky uważam za zbrodnię najcięższą. Jeśli już nie jesteś w stanie wytrzymać ciągnięcia psa, to polecam taśmową obrożę zaciskową z ogranicznikiem. Mało, bo mało, ale zawszeć trochę pomoże.
- puszczniu Husky luzem mówię zdecydowanie "NIE". Husky, jako pies polujący, posłucha się sto osiemdziesiąt cztery razy, a za sto osiemdziesiątym piątym zobaczy kota po drugiej strony ulicy i.... nie masz psa. Pomyśl, czy warto ryzykować. :roll:
- ciągnięcie człowieka podczas spaceru na smyczy, nie powinno zrobić psu krzywdy. Jeśli się zmęczy, sam przestanie ciągnąć. Większe ciężary, dopiero z czasem i po malutku zwiększając obciążenia.
To moje zdanie. :roll:



Kyora - 14-03-2005 19:17
Ja ze swoją zacząłem jeździć na rowerze właśnie jak miała 7 miesięcy.
Oczywiście uprząż i linka z amortyzatorem.
Na początku około 30 minut co 2-3 dni (bałem się przesadzić), sama sobie nadawała tempo. Potem oczywiście stopniowo ten czas się wydłużał.

Na spacerach żadnych kolczatek, zwykła obroża i cierpliwość. Jak była mała to nawet dużo cierpliwości. Teraz ma 13 miesięcy i zaczyna coraz lepiej się zachowywać na spacerach. Oczywiście żadnego puszczania luzem (mieszkam pod lasem, parę razy próbowałem i starczy). :D

A. No i przed rowerem trochę z nią biegałem na smyczy. Po takim bieganiu nie mogłem się doczekać, kiedy będę mógł ją przypiąć do roweru (ja zmachany, a ona wcale :D )

W Twoim przypadku polecam rowerek. Masz jeszcze trochę czasu przed latem, przynajmniej ją czegoś nauczysz.
Tylko uważaj, bo to wciąga. :D



banjo - 14-03-2005 19:32
Vanity właśnie też będziemy już przyzwyczajać do roweru tylko boimy się bo to urwis i strasznie biega za innymi psiakami i ludźmi (zaczęliśmy szkolenie może to ja czegos nauczy no i sami sie staramy na ile umiemy)...ja niestety teraz jak jest zima to czasami wychodzę z nia na kolczatce (z małymi ząbkami i zwracam uwagę czy sierść sie nie wpłatuje ale na szczęście nic takiego sie nie dzieje i chodzę z dala od psów zeby nie wyrwała się raptownie...strasznie sie boję ale jestem naprawdę malutka i jak jest slisko to sobie czasami nie radzę a juz raz nam zaczęła uciekać i nie chcę żeby nawet przez chwilę się zgubiła...chcę zaznaczyc że tylko ze mną tak chodzi bo ze swoim panem na obroży), jednak jak śnieg zniknie to paskudztwo pójdzie w zapomnienie (tym bardziej ze jest z dnia na dzień coraz lepiej) no i dwa razy w tygodniu po ok 2 godzinki sobie biega... i mam pytanko czy dorosłe malamutki muszą biegać codziennie (około 2 godzinki) czy wystarczy 3-4 razy w tygodniu??? (ona dzis kończy roczek i coraz więcej biegania potrzebuje z tego co widzimy i staramy sie jej dogodzić)
...nie wieszajcie mnie za ta kolczatę bo naprawdę uważam a kupując to prawie sie poryczałam...niestety inaczej sobie nie radzę jak na razie



SH - 15-03-2005 15:40
Zamiast kolczatki na prawdę lepszy (bardziej humanitarny) jest kantarek.

A co do puszczania haszczaków luzem...
Już wiele razy pisałam, że moje są puszczane i nie mam problemów z ich przywołaniem, ale... to jest zdaje się ekstremalna szkoła jazdy i przestałam to polecać wszystkim właścicielom.
No i oczywiście to "puszczanie" ma miejsce wyłącznie w miejscu, które sprawdziałam jako bezpieczne, czyli na lotnisku (80 ha łąki).
Dając moim psom taką wolność biorę również pod uwagę, że przez 9 lat życia z husky mogłam jeszcze nie trafić na TEN właśnie przypadek kiedy psiak pójdzie i nie wróci :-? Najdłuższa nieobecność mojego husky w zasięgu wzroku wyniosła 20 minut i miała miejsce 8 lat temu z udziałem mojej pierwszej suńki.
Obecnie moje husky zawsze są dość blisko mnie, a kiedy znikają w otaczających lotnisko zaroślach to wracają w ciągu kilku, góra kilkunastu minut. Spacerujemy też czasem "na luzie" po parku i tam również zawsze są "na oku" - czasem odnoszę wrażenie, że to one pilnują abym się nie zgubiła :lol:



NigdyNigdy - 15-03-2005 15:52

A co do puszczania haszczaków luzem...
Już wiele razy pisłam, że moje są puszczane i nie mam problemów z ich przywołaniem, ale... to jest zdaje się wyższa szkoła jazdy i przestałam to polecać wszystkim właścicielom.
Przecież nie napiszę, że czasami i ja puszczam swoją Jagienkę (choćby na wystawie w Katowicach, czy w Świerklańcu) :wink:
Tak naprawdę, owszem- ją w bezpiecznym miejscu potrafię spuścić (chociaż rzadko, bo mało które miejsce w Warszawie oceniam jako "bezpieczne"), ale Bursztyna nigdy- jest zbyt niezależny.
Nie chodzi mi jednak o strach przed tym, że Husky nie wróci- one dają sobie zwykle radę (pod warunkiem, ze nie natrafią na jakiś samochód :( )
To, co budzi zawsze moje obawy to fakt, że u Husky zwykle występuje kilkusekundowa przerwa pomiędzy nadaniem komendy a reakcją. Czasem te parę sekund to kilka dodatkowo przebiegniętych metrów, a to z kolei może dla psa oznaczać "być albo nie być" :cry:
80 ha powiadasz..... Ehhhh.... (Tu nastąpiło głębokie westchnięcie) :roll:



SH - 15-03-2005 16:15

To, co budzi zawsze moje obawy to fakt, że u Husky zwykle występuje kilkusekundowa przerwa pomiędzy nadaniem komendy a reakcją. Czasem te parę sekund to kilka dodatkowo przebiegniętych metrów, a to z kolei może dla psa oznaczać "być albo nie być" kilka sekund :o u moich to czasem jest kilkadziesiąt sekund :lol:
Ale fakt, że w niektórych okolicznościach nawet kilka sekund to może być krok w stronę Tęczowego Mostu :cry:

80 ha powiadasz..... Ehhhh.... (Tu nastąpiło głębokie westchnięcie) Noo, jest czego pozazdrościć :P



Kyora - 15-03-2005 17:37
A gdyby jeszcze ogrodzone 80 ha. :D
Biorę cztery rzeczy (tzn. czteropak :wink: ), psa i przyjeżdżam.
Przepraszam. Troszkę się rozmarzyłem. :D



stinki - 15-03-2005 19:47
A nie martwicie się o to, że pies np. wam wpadnie pod koło na tym rowerze? Bo ja się pewnie bedę trochę bała pierwszy raz. Czy uczycie je jakos żeby "normalnie" biegały? Bo mój Stinki bedzie mial za 4 dni 9 miesiecy i jest taki zakręconyy, że heejj :P Heheh :)
Pozdrowka :grins:



banjo - 15-03-2005 22:08
właśnie ta moja to też taki mały szajbus, który wiecznie biega idzie idzie i nagle siup w drugą stronę :lol: :o ...tego się najbardziej boję że na rowerze nagle pofrunę w bok :o
... a jeszcze co do tej kolczatki to wolę z nią na tym paskudztwie chodzic bo jak idę na obroży to tak ciaglnie że zaczyna się dusić ale idzie dalej i udaje Lorda Vadera :lol: :-?



SH - 17-03-2005 18:09
Kolczatka poza tym, że jest niehumanitarna to na dodatek niszczy włos (trwale farbuje i wyciera) :roll:
Poza tym niebawem suńka przyzwyczai się do kolczatki i nadal będzie ciągnęła :P Szarpiąc może nawet uszkodzić sobie krtań :-?

Pomyśl jednak o kantarku :) To dobre rozwiązanie.



ETM - 17-03-2005 21:22
A to juz bym sie bal. Wyrazny sygnal ostrzegawczy, zeby jak najszybciej przejsc na "miekka" obroze.



banjo - 17-03-2005 21:49
Ona na zwykłej miękkiej obroży wydaje odgłosy Lorda Vadera a na kolczatce wcale sie nie ciagnie... śnieg topnieje i niedługo juz będę mogła zapanować nad nią bez wpadania w poślizg i kolczatka pójdzie w zapomnienie (tym bardziej, że zaczęłyśmy szkolenie i mam nadzieję, że niedługo będzie grzeczniej chodziła)



MikolajK - 18-03-2005 01:34
Ja chyba marnie wypadam jesli chodzi o czas poswiecany psu... Codziennie krotkie spacery, podworko do wybiegu i raz na tydzien bieg do parku.
Kiedy biegacie z psem przy rowerze to czy trzymacie smycz w rece, czy przypinacie ja do roweru?

dzieki
pzodrowienia



Paulina87 - 18-03-2005 05:57
Mój tata trzyma smycz w ręce ... przynajmniej może bardziej zapanować nad psem chociaż to też jest troche niebezpieczne bo pies może poprostu bardziej pociągnąć i uciec... Chyba jednak lepsza jest linka omortyzacyjna i przypięcie do roweru.



MikolajK - 20-03-2005 19:52
Hi, dzisiaj biegalem z psem i pierwszy raz przypialem jej opone. Dla mnie bylo to o wiele wygodniejsze, gdyz pies biegl obok mnie. Aspen sie to chyba nie do konca podobalo:( Pozniej zamienilismy sie i ja bieglem z opona:) Czy wasze psy biegaja z oponami? Jak dlugo biegacie, tak zeby pies sie wybiegal i nie wyrzadzila mu sie przy tym krzywda? Wiem ze jesli pies jest zmeczony to po prostu staje...:)



Kyora - 21-03-2005 18:38
Zdecydowanie wolę mieć przypiętego psa na lince do roweru na stałe. Żadnej smyczy w ręce. Dopiero w ten sposób mogę zapanować nad psem, choćby dlatego, że mam do dyspozycji obydwa hamulce. Jeszcze się nie zdażyło, żeby mnie pociągnęła w las (może dlatego, że przy większej prędkości nie ma tendencji do odbijania w bok, leci prościutko drogą albo poboczem. Przy małych prędkościach muszę trochę uważać, bo lubi "wąchać kwiatki" :wink: ). A w razie upadku mam psa przypiętego do roweru, więc w razie czego daleko nie ucieknie :D
Linkę mam przypiętą do ramy poniżej kierownicy. Nie ma większych problemów z wkręcaniem linki w koło. Zdarza się tylko w czasie zamieszania przy spotkaniu z innym psem, kiedy muszę się zatrzymać.

Jakoś mi do głowy nie przyszło przypinać psa do opony. :D Może i nie głupie, tylko trzeba uważać, żeby nie przesadzić.
Tej zimy bawiłem się ze swoją Młodą zwykłymi sankami. Na krótkich, równych odcinkach ciągnęła mnie na nich bez większych problemów ( a prawie 80 kg ważę), więc dodatkowe obciążenie przy bieganiu nie powinno stanowić problemu.



SH - 22-03-2005 09:51

Dla mnie bylo to o wiele wygodniejsze, gdyz pies biegl obok mnie. :hmmmm:
Może to i wygodniejsze, ale wyrabia w psie zły nawyk.
Husky powinien biec przodem, przed zawodnikiem. Jeśli nauczy się, biegać obok możesz mieć potem problemy aby to zmienić.



MikolajK - 25-03-2005 23:18
hm, mam pytanie kiedy zaczyna sie cieczka? Aspen ma dopiero 7 miesiecy.
Jesli chodiz o bieganie przy rowerze, to boje sie tego troche. Nie wiem czy nie jest jeszcze na to za mloda....
Caly czas sa jeszcze problemy z ciagnieciem na spacerach. Chcialbym ja nuczyc ze ma ciagnac tylko jak ma zalozone szelki, a na obrozy chodzic luzno. Jednak zawsze na poczatku spaceru Aspen ciagnie jak szalone, wowczas najlepiej jest sie z nia przebiec pare metrow i pozniej jest juz spokojniejsza:)
wesolych swiat:)



ETM - 26-03-2005 19:59
Moja pierwszej dostala w wieku ok. 10 mies. Przy rowerze moze sobie biegac, zmecz ja troche wczesniej, a potem niech sie uczy...
Oczywiscie o zadnej pracy na razie nie ma mowy.. 8)



Atomic - 27-03-2005 12:52
Hmm to i ja sie do topicu przyłącze ;) Mam 7.5 tyg pieska, oczywiściu husky ;). Chciałam sie zapytac, bo słyszałam, że od 8 miesiąca życia husky mogą zacząć biegać przy rowerku ;), i chciałam sie dowiedzieć czy dobrze słyszałam ;).



MikolajK - 27-03-2005 18:15
HI,
nasza ma 7 miesiecy i jeszcze nie biegalem z nia:) Z tego co czytalem to 8 miesieczny piesek moze juz biegac na krotkich odcinkach.
Mam jeszcze pytanie...
czy podczas pierwszej cieczki wasze suczki tez byly troche oslabione i szybko sie meczyly?
Jak "wiosenna" pogoda wplywa na wasze haszczaki:)
pozdrawiam



HUSKYTEAM - 27-03-2005 21:51
Hmm. Między 5 i 6 miesiącem zaczynałem wszystkie psy podczepiać (w szelkach, do "zmęczonego" zaprzęgu). W wieku 8 miesięcy chyba wszystkie biegały już regularnie, dystanse rzędu 5-8 i więcej km... Osobiście robię tak, żeby kolejność nauki była następująca:
1) Bardzo dużo ruchu na wolnym terenie bez smyczy (do 5-6 miesiąca)
2) Nauka biegania w szelkach
3) nauka chodzenia na smyczy
Jak dotąd to się sprawdza, bo psy wiedzą, że jak mają szelkie to mają iść "całą naprzód", a na wystawach raczej nie mam problemu z bieganiem przy nodze.
To moje 3 grosze do dyskusji.
Pzdr



SH - 29-03-2005 11:49
5-6 miesięcy to stanowczo za wcześnie na pracę nawet ze "zmęczonym" zaprzegiem :roll:
A co do kolejności to też niezbyt słuszna :-?
Wg mnie najpierw nauka posłuszeństwa (bieganie luzem i przybieganie na komendę) + chodzenie na smyczy, a dopiero po osiągnięciu pełnego rozwoju fizycznego, czyli 10-12 miesiąc życia, nauka pracy w szelkach.
Ale cóż, każdy sam decyduje o tym jak wychowuje i szkoli swojego pupila 8)



HUSKYTEAM - 29-03-2005 21:35
No a jednak większość osób, które trenują psy profesjonalnie tak właśnie robi. Ja po prostu biorę z nich przykład i jak dotąd to się sprawdza. Nie mam oczywiście na myśli katowania jakimiś szaleńczymy sprintami, ale jak napisałem wcześniej chodzi o podpinanie do zmęczonego zaprzęgu - a jak taki zaprzęg się porusza na pewno wiesz sama bardzo dobrze.

No niby tak, pies będzie może wracał na komendę i nie będzie szarpał na spacerach... ale też już nigdy nie będzie się poświęcał w kopnym piachu, na podjazdach i w trudnych miejscach trasy. Zależy, jaki się ma cel w treningu, każdy ma w sumie jakiś inny priorytet. Ale słowo "trening" kojarzy mi się z celowym przygotowaniem organizmu pod konkretne wydarzenie czy dyscyplinę... bo jeżeli jeździmy z psem co trzeci weekend w parku jak nie mamy nic lepszego do roboty to ciężko to nazwać treningiem i w tym przypadku lepiej "trenować" tak jak radzisz ;-)

Pzdr



PaYooK - 29-03-2005 21:39
ELO!!

ja swoje mlodziaki zaczelem podpinac w wieku 12 miesiecy.... i nie bylo problemu by je nauczyc biegac w tym wieku.... pozdro




HUSKYTEAM - 29-03-2005 22:34
Payook - kolejny dowód na to, że każdy ma swój sposób i pewnie każdy jest dobry! Ja już moje maluchy katuje widokiem odjeżdzających "starszaków", niech widzą jak trzeba pracować żeby na kolację zarobić. Powiedz mi tylko jak to możliwe, żebyś wytrzymał rok i nie podpiął wcześniej ;-), choćby z ciekawości ;-)



MikolajK - 29-03-2005 23:49
hi,
przysluchuje sie waszej rozmowie i z ciekawosci zapytam: Ile macie haszczakow? Ja mam jednego i musi mi to wystarczyc:) Jesli chodzi o bieganie z psem to doswiadczenia duzego nie mam. Staram sie teraz 2 razy w tygodniu biegac z psem w parku (okolo 1h w tym troche czasu na zabawe, nauke i chwilke odpoczynku). Na razie to w zupelnosci wystarcza:) pozdrowienia



ETM - 30-03-2005 08:56
Ile? Od jednego do kilku.
I dlaczego 'musi'. Kazdy zaczynal kiedys od jednego. 8)



SH - 30-03-2005 09:24

większość osób, które trenują psy profesjonalnie tak właśnie robi. Ja po prostu biorę z nich przykład i jak dotąd to się sprawdza Pewnie się sprawdza skoro tak robisz i masz efekt, o kóry Ci chodzi, ale co do tego, że "większosć" to się nie zgodzę :evilbat:


napisałem wcześniej chodzi o podpinanie do zmęczonego zaprzęgu - a jak taki zaprzęg się porusza na pewno wiesz sama bardzo dobrze Owszem, wiem doskonale :) Ale wiem również jak rozwija się młody organizm i jaki wpływ mają nadmierne przeciążenia na rozwijający się kościec. Dorosły pies, nawet zmeczony, ma inne proporcje, inną masę i siłę mięśni, inną sprawność ścięgien itd.


Zależy, jaki się ma cel w treningu, każdy ma w sumie jakiś inny priorytet Moim priorytetem jest zdrowy (fizycznie i psychicznie) pies :)
Pies, który pracuje, bo mu to sprawia przyjemność, a nie dlatego, że ja mam ochotę zająć jakąś lokatę na zawodach :roll:

A propos celów to piszesz na swojej stronce, że chcesz udowodnić, że piękne championy mogą biegać w zaprzegach/sportowo a nie rekreacyjnie!
Tu nie ma już nic do udowadniania :P
Bo już daaaawno udowodniły to hodowle Coyoacan i Fortunatus oraz kilka innych championów będących w rękach forumowiczów i nie tylko :D
Moje biegające husky też są championami i zaczynały pracę jako roczniaki. Biegający champion -> to jest możliwe i zostało wielokrotnie udowodnione :)



NigdyNigdy - 31-03-2005 17:59

5-6 miesięcy to stanowczo za wcześnie na pracę nawet ze "zmęczonym" zaprzegiem :roll: Eh.... Sądzę, że to nie za wcześnie. Psiule "wbijają" się wtedy w atmosferę zaprzęgu i całego tego "obrządku", jakim jest bieganie.
Chłoną wtedy wszystko, co dzieje się wokół.
Ważne jest jednak, aby młodziutkie psy podpinane były tylko do dobrych zaprzęgów. I to nie w sensie kondycyjnym, ale posłuszeństwa właśnie.
Chłoną wtedy pozytywne zachowania, jak gąbki :wink:


Wg mnie najpierw nauka posłuszeństwa (bieganie luzem i przybieganie na komendę) + chodzenie na smyczy, a dopiero po osiągnięciu pełnego rozwoju fizycznego, czyli 10-12 miesiąc życia, nauka pracy w szelkach. Tu się raczej z Tobą nie zgodzę (a co! :wink: )
Myślę, że najlepiej jest robić to równolegle. Z jednej strony uczyć posłuszeństwa, a z drugiej, pokazywać, jak przyjemne mogą być treningi.
Myślę, że można wtedy uzyskać najlepsze efekty. Co pies pokocha w młodości, również i później będzie mu się dobrze kojarzyło. :D
Jeśli najpierw będziemy wymagać od psa posłuszeństwa, to w wieku roku stanie się on "przytępiony" i zatraci (według mnie) ten naturalny instynkt i entuzjazm, który Husky mają do pracy w zaprzęgu.
Poza tym, trzeba pamiętać, że Husky w wieku 10- 12 miesięcy to dorastający młodzieńcy- buntownicy, którzy na poważnie szukają miejsca w hierarchii. To wyjątkowo trudny okres do rozpoczynania czegoś zupełnie nowego. :roll:
Dobrym rozwiązaniem jest od samego początku pokazanie psu, że są dwa światy- ten, w którym powinien być posłuszny i ten, w którym może być szatanem do kwadratu.
To taka moja skromna teoria.... :roll:



PaYooK - 31-03-2005 18:04
ELO!!!

HuskyTeam z prostej przyczyn bralem je na koncwke sezonu i mialy 6 miechow a mialem swoja 4 starsza ktra startowalem od 2-3 sezonow wiec tamte sobie rosly i czekaly na wrzesien do pierwszych treningow wtedy mialy dokladnie 13 miesiecy....po prostu nie musialem sprawdzac wczesniej mlodych bo wiedzialem jak beda biegac i moje oczekiwania sie potwierdzily w zeszlym sezonie pozdro




ETM - 31-03-2005 18:34
Jest takie powiedzonko "Czym skorupka za mlodu....". Uczyc, oswajac od malego. Oczywiscie bez obciazen. Chcialbym zreszta zobaczyc haszczaka, ktoremu po raz pierwszy zaklada sie szelki czy kaganiec w wieku np. 3 lat. One sa jak wilki, starsze staja sie juz bardzo nieufne na 'nowosci'.



PaYooK - 31-03-2005 18:37
ELO!!!

ETM i zgadzam sie z Toba...bez obciazen....dla tego zeby sie mlodziaki u mnie przyzwyczaily do szelek to zakaldalem im latem przypinalem smycz zeby ja ciagnely 20-30 min dziennie...




ETM - 31-03-2005 18:43
To ja bylem bardziej lagodny. Na poczatek TYLKO zalozylem i niech se biega.... 8) itd itp
A na pierwszy maly spacerek z sunia w szelkach wyslalem znajomego. Wrocil mokry, tak skubana 'pracowala'. :evilbat:



PaYooK - 31-03-2005 18:52
ELO!!!

na samym poczatku same szelki troszke pozniej smycz ;)




SH - 01-04-2005 11:02

Myślę, że najlepiej jest robić to równolegle. Z jednej strony uczyć posłuszeństwa, a z drugiej, pokazywać, jak przyjemne mogą być treningi Niestety :wink: muszę się z Tobą zgodzić :lol:
Choć właśnie coś podobnego stosuję - posłuszeństwo to dla mnie również nauka komend "zaprzegowych". Tyle, że staram się najpierw nauczyć ich "na sucho" czyli na spacerze, na smyczy, a dopiero potem zakładam psiakom szelki. Nigdy też psy nie mają na sobie szelek w sytuacji innej niż praca i staram się aby tylko wtedy ciągneły. Pisałam już o tym wielokrotnie -> obroża=spacer, szelki=praca w zaprzęgu/przy rowerze. Być może to by się nie sprawdziło przy trenowaniu do zawodów, ale ja biegam z psami tylko rekreacyjnie i nie oczekuję od nich aby "dawały z siebie wszystko". Wystarcza mi, że nie muszę pod górkę zbyt mocno pedałować :wink:



Kario - 03-04-2005 21:26
A czasem trafia sie np. cos takiego jak taki cytacik :
".... pierwszy raz próbowała swoich sił jak miała około 2 miesiące. oczywiście tylko na małym odcinku." :o
I jak tu przetlumaczyc ??????



SH - 04-04-2005 09:15
:o
Może chodzi autorowi o to, że ciągnęła na smyczy :-?
Każdy szczeniak usiłuje ciągnać zanim się połapie, że na smyczy to się grzecznie spaceruje :lol:
Przynajmniej mam taką nadzieję, że o to chodzi :evil:



Kario - 04-04-2005 21:06
Niestety, chodzilo o 'probe treningowa" przy zaprzegach :(



ETM - 04-04-2005 22:29
8-tygodniowego szczeniaka ? Wolne zarty... No, chyba, ze wozek dla lalek ciagnal. :lol:



banjo - 11-04-2005 17:22
Vanity od wczoraj chodzi w kantarku i muszę przyznać że to swietna rzecz. Nie ciagnie się, nawet jak na nim nie idzie to się nie wyrywa. Mam nadzieje, ze szybko nauczy się grzecznie chodzic bo nauka biegania przy rowerze zaraz się zacznie...



SH - 12-04-2005 11:00
A nie mówiłam :P
Fajnie, że kantarek znów potwierdził swoją skuteczność.
Życzę sukcesów również w nauce pracy przy rowerze :)



banjo - 12-04-2005 22:27
SH dzięki :calus:



pietrek27 - 15-04-2005 22:14
MYSLE ZE TWOJ HUSKY BIEGA ZDECYDOWANIE ZA MALO JEDEN BIEG RAZ WTYGODNIU TO ZDECYDOWANIE AZA MALO - TO JEST HUSKI NIE POPIERDULKA . BIORAC TAKIEGO PSA TRZEBA BYC SWIADOMUM ZE TEN PIES POWINIEN BIEGAC DO OPORU AZ MU SIL NIE STARCZY SIEDEM MIESIECY TOJ PIES POEINIEN CODZIEN BIEGAC I TO SPORO NAWET 10 KM DZIENNIE . A CO DO KOLCZATKI NAWET NIE PROBUJ ZMARNUJESZ PSA. ZWIEKIM MYSLE ZE OKOLO 9 MIESIECY MOESZ DAWAC JEJ MALE OBCIAZENIE NP CIAGANIE OPONY - Z WIEKIM CORAZ WIEKSZA.PAMIETAJ HUSKY TO NIE OWCZAREK NIEMIECKI A JEGO PRZECIWIENSTWO WE WSZYSTKIM WIEC TRUDNO CI BEDZIE GO NAUCZUC CHODZIC PRZY NODZE WSZAK MLODY HASKI JEST CIREKAWY SWIATA I NIE INTERESUJE GO CO TY POWIESZ, TYLKOTO GDZIE GO NOS ZAPROWADZI. NIE JEST PSEM KARNYM .



pietrek27 - 15-04-2005 22:17
MYSLE ZE TWOJ HUSKY BIEGA ZDECYDOWANIE ZA MALO JEDEN BIEG RAZ WTYGODNIU TO ZDECYDOWANIE AZA MALO - TO JEST HUSKI NIE POPIERDULKA . BIORAC TAKIEGO PSA TRZEBA BYC SWIADOMUM ZE TEN PIES POWINIEN BIEGAC DO OPORU AZ MU SIL NIE STARCZY SIEDEM MIESIECY TOJ PIES POEINIEN CODZIEN BIEGAC I TO SPORO NAWET 10 KM DZIENNIE . A CO DO KOLCZATKI NAWET NIE PROBUJ ZMARNUJESZ PSA. ZWIEKIM MYSLE ZE OKOLO 9 MIESIECY MOESZ DAWAC JEJ MALE OBCIAZENIE NP CIAGANIE OPONY - Z WIEKIM CORAZ WIEKSZA.PAMIETAJ HUSKY TO NIE OWCZAREK NIEMIECKI A JEGO PRZECIWIENSTWO WE WSZYSTKIM WIEC TRUDNO CI BEDZIE GO NAUCZUC CHODZIC PRZY NODZE WSZAK MLODY HASKI JEST CIREKAWY SWIATA I NIE INTERESUJE GO CO TY POWIESZ, TYLKOTO GDZIE GO NOS ZAPROWADZI. NIE JEST PSEM KARNYM .



SH - 18-04-2005 11:18
pietrek27 proszę zatrzymaj dla siebie te farmazony :D
Naczytałeś się w necie i kiepskiej literaturze bzdur i je powtarzasz.
Husky to normalny, średniej wielkości pies i potrzebuje normalnej dla takiego psa porcji ruchu. Tyle, że można go przyuczyć do pracy w zaprzęgu łatwiej niż inne rasy. I może się to opłacić ponieważ trudno zapewnić mu warunki do swobodnego wybiegania się, bo ma silny instynkt myśliwski i trudno się poddaje szkoleniu na posłuszeństwo.



SH - 18-04-2005 11:21
O obciążaniu 9 miesięcznego szczeniaka już wcześniej pisałam -> prosta droga do deformacji kośćca :evil:
Czym innym jest zaspokojenie potrzeby ruchu czy przyuczanie do pracy w szelkach, a czym innym obciązanie i męczenie szczeniaka bieganiem "do granic możliwości".
Szczenię nie zna "granic swoich możliwości".



pietrek27 - 20-04-2005 15:29
Male sprostowanie dla SH. Mysle ze pies husky w wieku 9 mcy moze biegac z obciazeniem , pod warunkiem ze nie bedzie za duze . Samo bieganie tez nie moze byc zbyt ywczerpujace. 10 km dla psa wtym wieku przy rowerze lub ogolnie w rtrakcie zabawy z innymi psami w ciagu calego dnia nie jest problemem. Napisze inaczej , wedlug mnie to optymalna porcja ruchu na codzien. Oczywiscie jesli pies jest w dobrej kondycji. Wszystko w granicach zdrowego rozsadku . Zmeczony husky to szczesliwy husky. WIEM TO Z WLASNYCH OBSERWACJI.



SH - 21-04-2005 08:07
Powtórzę tu kilka uwag, które pisałam w innych tematach.
1/ nie należy obciążać psa ani "mobilizować" go do wysiłku zanim nie zakończy się wzrost kośćca, bo może to spowodować nieodwracalne uszkodzenia aparatu ruchu;
2/ husky nie musi biegać po 10 km dziennie -> musi natomiast mieć okazję do wyładowania swojej energii;
3/ ponieważ żaden pies nie powie kiedy ma dość, a tym bardziej szczeniak, który nie ma jeszcze wykształconych zdolności do regulowania swojego wysiłku to skąd pewność, że jeszcze może ciągnąć albo, że już mu starczy?
I jeszcze małe pytanko : jak będzie sie czuł pies przyzwyczajony do codziennego biegania po 10 km jeśli jego właściciel np. złamie nogę lub po prostu nie będzie miał możliwości zapewniać mu codziennej porcji tak intensywnego ruchu przez dłuższy czas lecz z innego powodu?
To będzie wielki dramat tego zwierzaka!
Nawet psy regularnie trenujące do zawodów "wygasza się" przed letnią przerwą, aby zaadaptować je do zmienionego trybu życia.
Psiak, któremu nagle los odbierze możliwość tak intensywnego i regularnego wysiłku będzie z pewnością bardziej "nieszczęśliwy" niż taki, który "od zawsze" biegał raz czy dwa razy w tygodniu.
A życie niestety lubi robić niespodzianki :-?



pietrek27 - 21-04-2005 23:09
Droga Kolezanko mysle ze pies w iweku 9 - ciu mcy moze zaczac biegac z obciazeniem , z tym ze na krocutkich dystansach i z minimalnym obciazeniem np maly worek z 1- 2 kilogramowym balastem , na dystansie na dobry poczatek kilkudziesiciu metrow , z wiekiem odleglosc i obciazenei mozna zwiekszac . Wszystko w formie zabawyi przyuczania. Aparat ruchowy mlodego haszczaka jest na tyle mocny, ze zniesie uciag malego obciazenia bez jakich kolwiek problemow natury zdrowotnej.Taki trening moze wzmocnic miesnie i sciegna. Pozwala przyzwyczaic huskiego do tego ze cos ciagnie. SH nie musi biegac codzien 10 km , ale moze to zalezy tylko od wlasciciela , uwazam ze to wskazane, pod warunkiem ze jest to dla psa forma zabawy. Nic na sile. A co sie tyczy punktu trzeciego.Zycie lubi robic niespodzianki.Maszezy i ich psiaki jakos sobie ztym radza. :lol:



pietrek27 - 21-04-2005 23:14
Znam ludzi ktorzy podzielaja moja opinie ,sam sie od nich uczylem.



SH - 22-04-2005 11:21

SH nie musi biegac codzien 10 km , ale moze to zalezy tylko od wlasciciela , uwazam ze to wskazane, pod warunkiem ze jest to dla psa forma zabawy. Nic na sile. To jednak zupełnie inne stwierdzenie niż kilka postów wcześniej :P

Jest zasadnicza róznica pomiędzy "musi" a "jest wskazane".
A swoją drogą jak liczysz te 10 km?
Masz licznik zamontowany przy psich łapach? :wink:

Co do obciążania szczeniąt pozwól, że pozostanę przy swoim zdaniu.
Zresztą opartym również nie tylko na moim skromnym 10 letnim doświadczeniu, lecz także na doświadczeniu i opiniach innych osób, w tym weterynarzy i maszerów europejskiego, a nawet światowego formatu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl

  •  

     


     

     
    Copyright 2003. Notki końskim kopytkiem napisane...