|
Męczące już piszczenie
pingwinek=] - 16-06-2006 18:19
Moja sunia ma 3 miesiace, i od 6 dni wychodze z nia na dwor(pierwszy raz wyszlam z nia na Zlocie Yorkow, (lotnisko bemowo, wawa ;]) tam zachowywala sie b wporzadku, byla zadowolona, biegala , zapoznawala sie z roznymi yorkami i ogolnie wzystko bylo ok :p, do czasu, nastepnego dnia gdy wyszlysmy niemilosiernie piszczala.. i tak robi do dzis, mamy stala trase spacerow, chodzimy dlugo bo z jakas godzine dziennie( wychodze z nia raz albo dwa razy na dzien, na taki dluzszy spacer bo mala i tak sika itp w domu w kuwete,)Ludzie sie gapia co ja takiego robie pieskowi "bo przeciez on tak strasznie piszczy" :roll: ale co ja mam zrobic, gdy tylko wyjedziemy za prog domu to ona zaczyna swoj koncert;/ , nie piszczy tylko gdy jestesmy na trawce na podworku przy bloku.. a gdy zaczynamy isc dalej to sie zaczyna.. juz mnie to troche denerwuje bo myslalam po tym jak zachowywala sie na zlocie, ze bedzie b lubic spacery, tak samo jest z jazda samochodem, jezdzimy czesto by sie oswoila, ale ona wtedy strasznie piszczy.. to jest nie do wytrzymania.. macie jakies rady? u was tez tak bylo? ile to trwalo, moze mi podpowiecie co robic czy cus..? :roll: z gory dzieki ;)
sNuJkA - 16-06-2006 18:31
Mój Miluś kiedyś zobaczył suczke pekińczyka. Tak mu sie spodobała że całą noc wył, piszczał i ogólnie było źle... Nie chciał jeść i wogóle. Ale to tylko przez 1-2 dni. Potem sam się uspokoił..
Może twoja sunia zobaczyła jakiegoś ładnego kawalera? :> Ile już czasu mineło od tego zlotu..? ;) Nie martw się bedzie dobrze :*
Wind - 16-06-2006 19:35
Moja sunia ma 3 miesiace, i od 6 dni wychodze z nia na dwor(pierwszy raz wyszlam z nia na Zlocie Yorkow, (lotnisko bemowo, wawa ;]) tam zachowywala sie b wporzadku, byla zadowolona, biegala , zapoznawala sie z roznymi yorkami i ogolnie wzystko bylo ok :p, do czasu, nastepnego dnia gdy wyszlysmy niemilosiernie piszczala.. i tak robi do dzis, mamy stala trase spacerow, chodzimy dlugo bo z jakas godzine dziennie( wychodze z nia raz albo dwa razy na dzien, na taki dluzszy spacer bo mala i tak sika itp w domu w kuwete,)Ludzie sie gapia co ja takiego robie pieskowi "bo przeciez on tak strasznie piszczy" :roll: ale co ja mam zrobic, gdy tylko wyjedziemy za prog domu to ona zaczyna swoj koncert;/ , nie piszczy tylko gdy jestesmy na trawce na podworku przy bloku.. a gdy zaczynamy isc dalej to sie zaczyna.. juz mnie to troche denerwuje bo myslalam po tym jak zachowywala sie na zlocie, ze bedzie b lubic spacery, tak samo jest z jazda samochodem, jezdzimy czesto by sie oswoila, ale ona wtedy strasznie piszczy.. to jest nie do wytrzymania.. macie jakies rady? u was tez tak bylo? ile to trwalo, moze mi podpowiecie co robic czy cus..? :roll: z gory dzieki ;)
Zawsze wydawalo mi sie, ze bedac uzytkownikiem takiego portalu jak np. ten, naturalne jest, iz interesujemy sie wieloma aspektami zwiazanymi z czworonogami. Nie tylko ciumkaniem nad fotografiami yorkow ubranych w kokardeczki i spineczki, ale rowniez wlasciwa socjalizacja szczeniakow, ich wychowaniem, i ewentualnym szkoleniem ... przynajmniej w stopniu bardzo, bardzo podstawowym ... Jednak nie jest to tak oczywiste jak myslalam ...
Pierwsze spacerki pieska sa jednym z najwazniejszych elementow socjalizacji, rzutujacy bardzo mocno na pozniejsze zycie, zachowanie i "normalnosc" psa. Dla nas pierwszy spacer odbyl sie na przyblokowym, spokojnym trawniku. Potem sukcesywnie Maja poznawala nowe trawniki, nowe skwerki, nowe dzwieki, innych ludzi i inne psy ... Dzialo sie to powoli, a wrazenia byly "bezpiecznie" dozowane ...
To co zgotowalas dla swojego psa na Zlocie Yorkow, mozna porownac do sytuacji "Tarzana", ktory wychowal sie w dzungli z tygrysami i w jednym momencie trafia do centrum ruchliwego, nieznanego mu Nowego Yorku, gdzie w jednym momencie atakowany jest przez ogrom nieznanych dzwiekow, widzi ludzi, ktorych nigdy nie widzial, przerazajace pojazdy i przytlaczajace budynki ... Fajnie nie? Nie jeden po takiej przyjemnosci piszczalby do konca zycia ...
Ze swojej strony zalecam Ci pare wizyt u jakiegos dobrego szkoleniowca. I najlepiej, aby to Ciebie przeszkolil i udzielil paru dobrych rad, ktore pozwola uniknac pieskowi tego typu atrakcji ... Doprawdy nie pisze tego przez zlosliwosc, tylko raczej mocna bezradnosc po Twoim poscie, ktory przeczytalam ...
W.
julita104 - 17-06-2006 12:10
No i spacerki zdecydowanie skrócic. Wychodzic na poczatku nawet na pare minut, ale czesto. Godzina dla takiego szkraba, w dodatku w takie upały to katorga.
madziulka - 18-06-2006 19:22
A może zamiast spacerów ,zabawa blisko domku np na trawce przed blokiem ? Mogłabyś zabrać jakąś małą piłeczkę która małą zainteresuje ?,wychodzenie na zewnątrz pies powienien kojarzyć z przyjemnością a nie z obowiązkiem .Zbyt duża dawka emocji nie służy psu tak małemu .Nic na siłę .Pozdrawiam
natasza123 - 19-06-2006 13:30
Jak mój Tofik miał 3 miesiące to wychodziłam z nim kilka razy dziennie, ale dosłownie po kilka minut (było wtedy zima) i tylko i wyłącznie przed dom. W ten sposób przyzwyczajałam go do innego "zewnętrznego" otoczenia. Stopniowo wydłużałam ten czas oraz dystans który pokonywaliśmy ale naprawdę robiłam to bardzo powoli. Obserwowałam psiaka i wiedziałam kiedy jest zestresowany i na co moge sobie pozwolić. W tej chwili mój 9-miesięczny Tofik uwielbia spacery, uwielbia poznawać nowe otoczenie, nowych ludzi i pieski. Jest naprawdę nie wiele rzeczy których się boi (choć to nie do końca jest dobre). Tak więc wniosek z tego taki: obserwuj swojego psiaka i stopniowo dawkuj mu nowe emocje.
pingwinek=] - 19-06-2006 15:30
no z Lilu jest juz lepiej, :multi:, teraz zabieram ja na krotkie spacery tak do 10 min, wychodzimy na nasze (ogrodzone) podworko przed blokiem a jak sie juz wyhasa to wychodzimy przez furtke omijamy domek przy naszym podworku i wracamy do drugiej furtki i wtedy jeszcze raz na kawalek trawnika i po schodkach do klatki :p, jak robimy takie spacerki to Leeloo nie piszczy(no dobra dzis zapiszczala raz ale to dlatego ze taki gbur jeden na nia naszczekal z balkonu :eviltong:, stopniowo bedziemy wychodzic gdzies dalej i poznawac swiat, szkoda tylko ze na moim podworku jest tylko jeden york i to taki niechetny do mojej suni,bo Lilu uwielbia poznawac nowe pieski, a w szczegolnosci yorki :lol: nie wiem moze poznaje ze to tak jak by jej "rodzinka" :loveu:
sNuJkA - 12-07-2006 08:40
no z Lilu jest juz lepiej, :multi:, teraz zabieram ja na krotkie spacery tak do 10 min, wychodzimy na nasze (ogrodzone) podworko przed blokiem a jak sie juz wyhasa to wychodzimy przez furtke omijamy domek przy naszym podworku i wracamy do drugiej furtki i wtedy jeszcze raz na kawalek trawnika i po schodkach do klatki :p, jak robimy takie spacerki to Leeloo nie piszczy(no dobra dzis zapiszczala raz ale to dlatego ze taki gbur jeden na nia naszczekal z balkonu :eviltong:, stopniowo bedziemy wychodzic gdzies dalej i poznawac swiat, szkoda tylko ze na moim podworku jest tylko jeden york i to taki niechetny do mojej suni,bo Lilu uwielbia poznawac nowe pieski, a w szczegolnosci yorki :lol: nie wiem moze poznaje ze to tak jak by jej "rodzinka" :loveu: No to się cieszymy że z Lilu już lepiej. Ucałuj psinke i pozdrów od mojego pieseczka Milusia :loveu:
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpspkrajenka.keep.pl
|